[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Ewolucjonizm czy kreacjonizmEnrique MartinezUniversidad Abat Oliba – CEU, BarcelonaCzy Bóg gra w kości?amiętam, gdy byłem studentem, spotykałem się w każdą so-botę z przyjaciółmi, by pograć w kości, i korzystając z okazji,by rozmawiać o filozofii. Wynik każdego rzutu kośćmi byłbez wątpienia przypadkowy, a potwierdzał to brak regularności;zresztą gdyby nie to, szybko zrezygnowalibyśmy z gry. Właśnieprzypadkowy charakter naszej gry sprawiał, że mogliśmy poświę-cać więcej czasu na konwersację, a ponadto powtarzaliśmy naszespotkania i to regularnie. Bo tym, co tak naprawdę nas gromadziło,było pragnienie porozmawiania o tym, co sprawiedliwe i niespra-wiedliwe, co ludzkie, a co boskie; to właśnie tworzyło naszą małą,ale przyjacielską społeczność. Mogliśmy dobrze zrozumieć to, copisał Arystoteles, a co chętnie cytowaliśmy między jednym a dru-gim rzutem kośćmi:„Natura bowiem, jak powiadamy, nic nie czyni bez celu. Otóżczłowiek jedyny z istot żyjących obdarzony jest mową [...] dookreślenia tego, co pożyteczne czy szkodliwe, jak również i tego,co sprawiedliwe czy też niesprawiedliwe”1.Gdyby nie ten cel, jakim były rozmowy o filozofii, nie spoty-kalibyśmy się, aby pograć w kości, a więc nie dalibyśmy też okazjiArystoteles,Polityka,tłum. L. Piotrowicz, Warszawa 1964, s. 7 (I, 1,1253a).1P105Enrique Martinezprzypadkowi. Oczywiście, gra w kości może opierać się na przy-padku, ale w kości nie gra się przypadkowo.Albert Einstein odwołał się do tej właśnie gry, aby zilustrowaćswój ogólny sposób rozumienia natury, stwierdzając, że „Bóg niegra w kości”. Działo się to podczas V konferencji Solvay, która miałamiejsce w Brukseli w październiku 1927, a która jest uważana zamoment inaugurujący powstanie mechaniki kwantowej. Mechanikata wyjaśniała naturę w świetle zasady nieoznaczoności, wychodzącz założenia, że nie można przewidzieć dokładnego momentu, w któ-rym atom wyemituje kwant światła. Einstein nie mógł zgodzić sięna taki stopień niepewności, dlatego że to było niezgodne ze spino-zjańskim determinizmem, który podzielał, i dlatego wypowiedziałto zdanie: „Bóg nie gra w kości”, co Niels Bohr zripostował: „PanieEinstein, niech Pan nie mówi Bogu, co ma robić”2.Nie sądzę, by Einstein i Bohr grali w kości podczas konferencjiSolvay, ale bez wątpienia nie spotkali się tam przypadkowo. Fak-tycznie, zainteresowanie było tak duże, że wspomniane konferencjeodbywały się przez wiele lat. I nie bez racji, bo oprócz zagadnieńnależących wyłącznie do nauk ścisłych, dochodziło do rozmówdotyczących porządku samego bytu, jak to już widzieliśmy.Chodzi o to, że problem przypadkowości i celowości rozgrywasię na wielu poziomach epistemologicznych. Warto je tu wyróż-nić, gdyż ich pomieszanie prowadzić może do niespodziewanychwniosków, a co gorsza, błędnych.Najpierw należy wyróżnić poziom zdroworozsądkowy, któregonie wolno zlekceważyć. On nas prowadzi do podziwu, któregopowodem jest obecna w świecie przyrody regularność połączonaCfr. P. Marage, G. Wallenborn, “Les Conseils Solvay et la Phisique Mo-derne”, en R. Halleux, J. Vandersmissen, A. Despy-Mayer, G. Vanpaemel (ed.),Histoire des Sciences en Belqique. 1815-2000,La Renaissance du Livre, Bruxelles,2001, vol. 2, s. 109-121.2106Czy Bóg gra w kości?z celowością i traktująca to, co zdarzy się niespodziewanie, jako cośprzypadkowego. Poznanie zdroworozsądkowe prowadzi nas takżedo uznania, że niejednokrotnie my sami podejmujemy działania,których rezultaty pozostawiamy przypadkowi, jakbyśmy staralisię naśladować naturę; dobrym tego przykładem są owe partie gryw kości z moimi przyjaciółmi.Na drugim poziomie epistemologicznym podejmowane są ba-dania, w jakich stałych warunkach doszło do określonego wynikuw rzucie kośćmi albo do określonego zjawiska przyrodniczego, jaktrzęsienie ziemi czy mutacja genetyczna. To jest poziom właściwy dlanauk przyrodniczych, które chcą określić w sposób racjonalny, głów-nie za pomocą obliczeń, stałe korelacje między doświadczeniami.Trzeci poziom epistemologiczny należy już do porządku filozo-ficznego, który nie zadawalając się korelacjami ustalonymi w ramachnauk empirycznych i wyrażonymi w formie matematycznej, pytao przyczyny tych zjawisk: co je spowodowało i dlaczego? I takpojawia się najbardziej charakterystyczna kwestia należąca dofilozofii przyrody: czy istnieje celowość, czy też wszystko dziejesię przypadkowo?Czwarty poziom to poziom metafizyczny, w którym, mającprzyczyny odnalezione na poziomie wcześniejszym, szuka się od-powiedzi ostatecznej; pytamy o ostateczną przyczynę celowości lubprzypadku w przyrodzie, co pozwala na odniesienie się do pierwszejprzyczyny porządkującej świat, którą nazywamy Bogiem.Należy dodać jeszcze wyższy poziom epistemologiczny, jest topoziom teologiczny, który dochodzi do swych wniosków w oparciuo zasady objawione przez Boga. Teologia jest, według słów papieżaBenedykta VI, „nauką, która pyta się o rację wiary”, a która „powin-na znaleźć miejsce na uniwersytecie i w szerokim dialogu nauk”3.“In diesem Sinn gehört Theologie nicht nur als historische und human-wissenschaftliche Disziplin, sondern als eigentliche Theologie, als Frage nach3107Enrique MartinezDyskusja, którą prowadził Einstein, Bohr i inni fizycy w r. 1927wykroczyła zdecydowanie poza granice nauk empirycznych, po-nieważ dotyczyła rozważań o przyczynie wyjaśniającej procesyzachodzące na poziomie zjawisk naturalnych. Co więcej, Einsteinodniósł się do przyczyny ostatecznej, gdy stwierdził, że „Bóg niegra w kości”. Ale czy zrobił to w sposób właściwy?1. Selekcja naturalna,ślepyzegarmistrzJedna z najbardziej ożywionych dyskusji ostatnich dekad to ta, któradotyczy kwestii pochodzenia gatunków. Jest to debata, w którejmieszają się i często mylą różne poziomy epistemologiczne, wcze-śniej wspomniane, stąd też nie jest niczym dziwnym, że spotykasię badaczy, którzy na podstawie wniosków nauk biologicznychroszczą sobie prawo do negowania stworzenia świata przez BogaStworzyciela. Przykładem jest Richar Dawkins, znany biolog i po-lemista z Uniwersytetu w Oksfordzie, stojący na stanowisku neo-darwinizmu, który deklaruje, że jest radykalnym przeciwnikiemwszelkich prób finalistycznego wyjaśniania świata przyrody:„Selekcja naturalna, ślepy, nieświadomy, automatyczny proces– który Darwin odkrył, a który, jak dziś wiemy, wyjaśnia istnieniei jawnie celowe formy wszelkiego życia – nie ma w zamyśle żadnegocelu. Ona nie ma ani umysłu, ani wyobraźni. Nie planuje nic nader Vernunft des Glaubens an die Universität und in ihren weiten Dialog derWissenschaften hinein” (Benedicto XVI, “Fe, razón y universidad”, discurso enla Universidad de Ratisbona, 12 de septiembre de 2006). “Sacra autem doctrinapropriissime determinat de Deo secundum quod est altissima causa, quia nonsolum quantum ad illud quod est per creaturas cognoscibile (quod philosophicognoverunt, ut dicitur Rom. I, quod notum est Dei, manifestum est illis); sedetiam quantum ad id quod notum est sibi soli de seipso, et aliis per revelationemcommunicatum” (Tomasz z Akwinu,Summa Theologiae I,q. 1, a. 6 in c.).108Czy Bóg gra w kości?przyszłość. Nie posiada żadnej wizji, żadnego przewidywania, aniniczego nie widzi”4.Jak Dawkins dochodzi do takiego wniosku filozoficznego? Zga-dza się, że zdrowy rozsądek jest zauroczony pięknem i bogactwemświata, który wzbudza w człowieku uczucie szacunku i czci. Ówzdrowy rozsądek porównuje organizmy żywe i wytwory zaprojek-towane przez człowieka, z czego spontanicznie wnosi, że naturajest urządzona celowo5. Ale ten ogólny zachwyt nad porządkiemnatury jest niezgodny z rewolucyjnymi wręcz wnioskami, do ja-kich dochodzi nauka nowożytna, która opierając się na prostychprawach fizyki, wyklucza wszelką domniemaną celowość6. Jakie tosą prawa? Najogólniej mówiąc, neodarwiniści są bardzo zjedno-czeni w momencie odwoływania się do faktu mutacji genetycznych“Natural selection, the blind, unconscious, automatic process which Darwindiscovered, and which we now know is the explanation for the existence and ap-parently purposeful form of all life, has no purpose in mind. It has no mind andno mind’s eye. It does not plan for the future. It has no vision, no foresight, nosight at all” (R. Dawkins,The Blind Watchmaker: Why the Evidence of EvolutionReveals a Universe without Design,New York, W. W. Norton, 1986, s. 5).5“We look about us at the beauty and intricacy of the world - at the aerody-namic sweep of a swallow’s wing, at the delicacy of flowers and of the butterfliesthat fertilize them, through a microscope at the teeming life in every drop ofpond water, through a telescope at the crown of a giant redwood tree. We reflecton the electronic complexity and optical perfection of our own eyes that do thelooking. If we have any imagination, these things drive us to a sense of awe andreverence. Moreover, we cannot fail to be struck by the obvious resemblance ofliving organs to the carefully planned designs of human engineers” (R. Dawkins,“The Improbability of God”, enFree Inquiry Magazine18 [1998] 3).6“And yet, as the result of one of the most astonishing intellectual revolutionsin history, we now know that it is wrong, or at least superfluous. We now knowthat the order and apparent purposefulness of the living world has come aboutthrough an entirely different process, a process that works without the needfor any designer and one that is a consequence of basically very simple laws ofphysics. This is the process of evolution by natural selection” (Ibid).4109
[ Pobierz całość w formacie PDF ]