[ Pobierz całość w formacie PDF ]
10 punktów!
fot. raun
Pomysł na ten tekst powstał na skutek lektury maili do Fundacji NAUTILUS. Wiele osób prosi o odpowiedzi na pytania podstawowe, dotyczące zagadnień związanych z tematem sensu życia czy religii. Naszych Czytelników interesuje pogląd FN na różne sprawy, tematy, wydarzenia. Jest to zresztą zrozumiałe, gdyż bardzo trudno wyrobić sobie pogląd na sprawę bez oparcia się na zbadaniu rzeczy, wydarzeń, niewyjaśnionych zjawisk.
Prawdą jest, że ze zgromadzonego materiału wyłania się pewien obraz, który – wiemy to ponad wszelką wątpliwość – jest dla nas bardzo budujący. NAUTILUS przez wiele lat zgromadził materiał dokumentalny, który pozwala wyciągnąć wnioski dotyczące otaczającego nas świata. W setkach, a raczej tysiącach maili i listów (to efekt wielu lat działalności Fundacji NAUTILUS, no i ogromnej popularności naszych stron) Czytelnicy przekazują nam swoje historie o spotkaniu z czymś, czego nie potrafili wytłumaczyć. Każda historia jest katalogowana, starannie opisywana, trafia do odpowiedniego folderu itp. Ich lektura pozwala znaleźć punkty wspólne, ocenić, wyciągnąć wnioski. I nagle pojawiła się propozycja, aby napisać dziesięć najważniejszych punktów, które wyłaniają się z tego ogromu informacji.
Najważniejszych dla wszystkich, którzy są „poszukującymi” w szerokim rozumieniu tego słowa. Dla ludzi, którzy nie potrafią przejść obojętnie wobec wielkiej tajemnicy, którą jest dla nas ten świat. Sporządzenie takiej listy jest nie lada sztuką. Trzeba pójść na kompromis – pewne rzeczy pominąć, inne i niezwykle istotne – uprościć. A jednak to zadanie było dla nas wielkim wyzwaniem i dlatego dzisiaj prezentujemy Wam te oto „dziesięć punktów”!
Postanowiliśmy się wyzbyć wszelkich pokus kierowania się wskazówkami wielkich światowych religii czy ustaleń oficjalnej nauki akademickiej. Te dziesięć punktów to efekt naszych własnych przemyśleń i tylko naszych. Każdy z Was może wyciągnąć zupełnie inne wnioski dotyczące otaczającego nas świata i ma do tego pełne prawo, ale... my mamy także prawo to zrobić!
Wiemy, że wiele osób czeka na takie teksty jak ten, gdyż informacje podawane przez Fundację NAUTILUS są dla wielu osób niczym mapa, na której zaznaczono ołówkiem kilka miejsc. Nie jest to zbyt wiele, ale... zawsze jest to więcej, niż nic! Ponieważ ludzkie życie jest w pewien sposób wędrówką, warto zaopatrzyć się w kilka map. Jedną z nich niech będzie ten tekst. Każdy z tych punktów jest naszym zdaniem oparty o ludzkie doświadczenia, o fizycznie istniejące dowody, a dla nas takim dowodem są także opowieści ludzi i spisane historie. Będzie moment, kiedy ludzie zastąpią słowo „wierzę” słowem „wiem” i będzie to jeden z najwspanialszych momentów w dziejach ludzkości. Nasze „dziesięć punktów” powinny także dać wielu ludziom nadzieję na to, że jest sens. We wszystkim i w każdej rzeczy z osobna.
W czasie dyskusji nad ustalaniem naszej dziesiątki pojawiało się wiele rzeczy, których nie umieściliśmy na liście i być może jest to błąd, ale – powtarzamy raz jeszcze – musieliśmy pójść na kompromis. Oto dziesięć najważniejszych punktów, które udało nam się ustalić na podstawie zgromadzonego materiału.
Na pytanie „czy jesteście tego pewni?” odpowiedź jest bardzo krótka: tak.
1. Ludzkie życie nie kończy się w momencie śmierci!
Lęk związany z umieraniem i odchodzeniem towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Widok nieżywej ludzkiej istoty jest czymś, co napawa przerażeniem i sprawia, że pojawia się niepokój związany ze śmiercią. Każdy obawia się, że w momencie ustania akcji serca po prostu zniknie, rozpłynie się w nicości. Tak jednak nie jest! Relacje osób, które przeżyły śmierć kliniczną, a także nieprawdopodobna ilość relacji dotyczących spotkania się naszego świata ze światem „ducha” pozwala postawić jasny wniosek: śmierć ciała fizycznego jest jedynie małym etapem w naszej podróży, zaś świadomość i nasze prawdziwe „ja”, w jakieś innej formie energetycznej żyje dalej i ma się znakomicie. Jesteśmy niczym pasażer tramwaju, który postanowił wysiąść z wagonu, ale ten przystanek wcale nie oznacza końca podróży. Trzeba powiedzieć raczej, że jest to dopiero początek! To, co widzimy, czego możemy dotknąć, zmierzyć, zważyć, posegregować, przypiąć etykietę i wsadzić w słoik, to jedynie mała część naszego świata. I to najmniej istotna! Nasze wnioski są jednoznaczne: człowiek składa się nie tylko ze rozsypującej się i starzejącej materii, ale także z cząstki nieśmiertelnej, doskonałej, dla której pobyt w materii jest jedynie krótką „przygodą”. To o tej cząstce mówią wszystkie religie, wierzenia, legendy i podania ludów prymitywnych, które w tej jednej sprawie są absolutnie zgodne: materia jest jedynie mało istotną częścią większej całości. Materia nie może być żywa! To, co wnosi w nią życie w naszym rozumieniu, jest niewidzialną energią, czymś niepojętym i niemierzalnym przez narzędzia współczesnej nauki. Zebrany przez Fundację NAUTILUS materiał pozwala postawić wniosek: człowiek jest tak naprawdę świetlistą istotą, która nie powinna obawiać się śmierci. Jesteśmy bowiem nieśmiertelni – tu zgadzamy się w pełni ze wszystkimi światowymi religiami.
2. Jest Moc, która ogarnia cały wszechświat.
Istnienie tej energii jest kolejnym, wielkim odkryciem. Cały otaczający nas wszechświat składa się z tej samej materii, która tak naprawdę jest energią. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że ich ciała nie różnią się wiele od wody, powietrza czy skał tworzących góry. To wszystko jest jedynie tym samym „pyłem kosmicznym”, który tworzy naszą galaktykę. Każda najmniejsza cząstka „wszechrzeczy” dzieli się wielokrotnie. Atom składa się z jądra i elektronów, jądro dzieli się i można w nim wyróżnić np. leptony. Takich podziałów jest jeszcze bardzo wiele, ale na samym końcu znajduje się jedna, niepodzielna cząstka, której ludzie jeszcze nie odkryli, gdyż nie dysponują odpowiednimi narzędziami. Ta cząstka to czysta energia, podstawowa cząstka wszechrzeczy, podstawowy budulec wszystkich światów. Jest ona energią punktu zerowego. Istniała od zawsze, jest i będzie. Obecna fizyka teoretyczna doszła do wniosku, że wszystkie te cząstki są jednością, a raczej są ze sobą połączone. Więcej – fizycy podejrzewają, że wszystkie niepodzielne cząstki energii stanu zerowego mają jedno centrum, które musi mieć samoświadomość istnienia. To dzięki temu centrum może istnieć życie, gdyż rozdziela ono swoją świadomość po innych punktach wszechświata. Jest to dosyć skomplikowane, ale wniosek jest jeden: każde „życie” we wszechświecie może istnieć tylko i wyłącznie za wiedzą tego centrum. Interesujący jest także inny aspekt tego odkrycia. My, ze swoim świadomym „ja”, musimy być odbiciem tego centrum, jesteśmy w pewien sposób „na jego podobieństwo”. To znaczy, że centrum może mieć – podobnie jak każdy człowiek – poczucie humoru, ciekawość, rozbawienie. Musi mieć ono pełnię świadomości wszechrzeczy, bo wszystko jest z tym centrum połączone, jest w pewien sposób jednym. Owo „centrum” musi wiedzieć, że gdzieś na małej wyspie Polinezji przesuwa się jedno ziarnko piasku na plaży, ale musi także wiedzieć, że w gwiazdozbiorze Byka wybucha Supernowa. Nasze ustalenia wskazują, że komunikacja z owym centrum jest łatwiejsza, niż mogłoby się to wydawać. Każde słowo czy myśl skierowane do centrum jest przez nie odbierane i analizowane. W tym sensie modlitwa ma jak najbardziej sens jako „komunikacja z centrum”. To kolejny punkt, w którym fizyka teoretyczna spotyka się z mistyką. Owo centrum – czymkolwiek jest i jakkolwiek go nazwać – musi być nieskończenie dobre i miłosierne dla wszystkich żywych istot we wszechświecie. Powód jest prosty – wszystkie one są jego częścią, stanowią jedność. To odkrycie pozwala w niezwykły sposób spojrzeć na otaczający nas świat, ludzi, zwierzęta, rośliny czy nawet przedmioty. W momencie uświadomienia sobie prawdy o centrum świat już nigdy nie będzie taki sam.
3. Istnieje reinkarnacja.
Reinkarnacja jest niczym prawo ciążenia – po prostu jest. Nie można powiedzieć „nie wierzę w reinkarnację”, bo taka deklaracja jest całkowicie sprzeczna z faktami. Wiele osób buduje swój obraz świata na strzępkach informacji. Coś pamiętają z religii, coś kiedyś tłumaczyli rodzice, gdzieś „coś się przeczytało i usłyszało”. W ten sposób ludzie formułują tezy „wierzę w to i w to, a nie wierzę w to”. W pogoni za materią, szczęściem, pieniędzmi, życiowym „ustawieniem się” nie ma szans, żeby ktokolwiek miał czas i środki badać przypadki pamięci o przeszłych wcieleniach, które zdarzają
się także w Polsce. Tego typu historie mogą stanowić absolutny i namacalny dowód
na istnienie „wędrówki dusz”, ale do idei reinkarnacji można dojść także w inny sposób. Rozejrzyjcie się wokół, spójrzcie w lustro i na innych ludzi. Natychmiast dostrzeżecie fakt „nierównomiernego rozłożenia życiowego szczęścia”. Wystarczy wziąć przykład dwóch chłopców, którzy rodzą się tego samego dnia w tym samym szpitalu. Jeden będzie miał wspaniały wygląd, będzie przystojny, będzie miał ujmujący głos i zachwycającą twarz, a oprócz tego jego bogata rodzina zapewni mu dostatek i imponujący życiowy start. Doczeka sędziwych lat w zdrowiu i w pełni się spełni jako mężczyzna. Ten drugi już na początku drogi urodził się z ciężką chorobą genetyczną powodującą gnicie skóry. Każdy dzień jest katorgą i męczarnią, każda minuta przynosi cierpienie. Jest szkaradny i odrażający (to potworna choroba), umiera się w wieku lat 20-stu. Załóżmy, że tych dwóch chłopców staje obok siebie. Żaden z nich nie niczym nie zawinił ani niczym sobie nie zasłużył na „swój los”. Po prostu życiowa ruletka jednego potraktowała łaskawie, a drugiego skazała na „życiową Golgotę”. Takich przykładów jak ten powyższy można przytaczać w nieskończoność. Istnieją różne łamańce filozoficzne, aby wyjaśnić tę sytuację pomijając reinkarnację. Wszelkie próby posługiwania się „tajemnicą cierpienia” i innymi tego typu konstrukcjami filozoficznymi są jedynie omijaniem bardzo trudnego problemu. Fundacja NAUTILUS mówi jasno i wyraźnie – jest wędrówka dusz i najwyższy czas przestać się spierać wokół tej oczywistości. Nieśmiertelna energia wpływa do śmiertelnej materii i sprawia, że zaczyna ona być „żywa”. Ten cykl następuje wielokrotnie i dotyczy wszystkich żywych istot we wszechświecie. Każda istota może dojść do doskonałości poprzez długą i żmudną drogę kolejnych wcieleń. Naszym odkryciem jest także to, że cykl reinkarnacji dotyczy nie tylko jednej planety (na przykład Ziemi), ale także innych planet czy światów. W tym sensie hasło „życia obcych istot na ziemi” nabiera też szczególnego sensu... Doktryna reinkarnacji sprawa także, że na wszystkie cierpiące istoty powinniśmy patrzeć ze współczuciem i troską. Są one bowiem na tej samej drodze, co my dzisiaj. Kto wie, czy wczoraj nie przeżywaliśmy tego samego, co teraz one...
4. Nie istnieje czas.
fot. raun
To jedno z wielkich naszych odkryć – czas nie istnieje. Analizując tysiące materiałów, listów, historii, opowieści i zdarzeń musimy postawić stanowczą tezę – czas w naszym rozumieniu jest złudzeniem. Przykładów można by mnożyć wiele, ale wystarczy posłużyć się jednym – osobą naszego „nautilusowego” jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Dał on wielokrotnie przykłady, że bez najmniejszego problemu przewidywał wydarzenia z przyszłości. A więc... one już gdzieś były, a jasnowidz je jedynie odczytywał!
Obserwacja pracy Krzysztofa Jackowskiego (a także słuchanie tego, co mówi) daje podstawę do tego, aby całkowicie wykluczyć czas jako rzecz niezmienną. Nasze wnioski są zadziwiające. I tak każda chwila, którą przeżyliśmy w naszym życiu, była jedynie subiektywnym obrazem w naszym umyśle. Jest ona cały czas gdzieś zapisana i kiedyś będziemy mogli się w nieskończoność delektować nią wracając do niej „w pełni doznań fizycznych i psychicznych”. A więc nic „nie przemija”, ale cały czas „jest”. Wystarczy rozbudzić w sobie ukryte możliwości tkwiące w każdym z nas, aby dowolnie móc sięgać do tej „biblioteki zdarzeń”. Obserwacja pobytu i zachowania się załóg pojazdów z innych światów wykazuje, że posiadają oni możliwość manipulacji czasoprzestrzenią na skalę dla nas niewyobrażalną. Przykładem jest kilka Bliskich Spotkań III Stopnia, które przebiegły w bardzo uczęszczanych miejscach, ale w momencie spotkania z „Nimi” akurat był moment, kiedy nie było nikogo poza uczestnikami spotkania. Inne, wyżej rozwinięte od nas cywilizacje potrafią dowolnie manipulować czasem, zmieniać go i oczywiście podróżować w czasoprzestrzeni. Obowiązują tam pewne prawa, których jeszcze nie poznała nasza fizyka. Jedyne, co możemy powiedzieć jako pewnik, to to, że czasoprzestrzeń przypomina „spiralę”, którą można dowolnie zginać i przekształcać. Kolejne nasze ustalenie dotyczące czasu jest takie, że to, co czynimy obecnie, wpływa nie tylko na naszą przyszłość, ale także na pewne wybrane aspekty naszej przeszłości! Nie można zakładać, że nasze działanie ma wpływ tylko i wyłącznie na nasze jutro, a także „dziś”. To wpływa także na nasze „wczoraj”, choć nasz racjonalny umysł stanowczo się tutaj buntuje! Czas nie istnieje w naszym rozumieniu. Przemijanie jest tylko pewnym ukrytym atrybutem naszej rzeczywistości, które jest złudzeniem. To także budujące dla wszystkich, których przeraża „upływ czasu”.
5. Człowiek posiada nieograniczone możliwości.
Przez wszystkie lata zbierania informacji dotyczących ludzi zrozumieliśmy, że człowiek jest potęgą, właśnie pojedynczy człowiek. Za każdym wielkim przedsięwzięciem, za każdą rzeczą, wynalazkiem, odkryciem czy zmianą stoi człowiek, od którego wszystko się zaczyna i który ma w sobie moc sprawczą, której brakuje wielu innym. Historia pokazuje, że na ziemi pojawiają się prawdziwi „giganci”, którzy zmieniają bieg historii, którzy porywają za sobą miliony osób, których słowa mogą zmienić oblicze świata.
Poszukiwania prowadzone przez Fundację NAUTILUS doprowadziły nas do znalezienia wielu osób, których możliwości można określić jako wyjątkowe. Wiemy na pewno, że istnieją ludzie o zdolnościach jasnowidczych, którzy bez problemu potrafią „podróżować po czasie i przestrzeni”. Te osoby nie tylko dokładnie i precyzyjnie opisują naszą przyszłość, ale także potrafią w jakiś zadziwiający sposób docierać do wydarzeń przeszłych, odczytywać emocje i myśli osób uczestniczących w danym wydarzeniu. Przypomina to sięganie po książkę w bibliotece. To oznacza, że każda rzecz dziejąca się w przestrzeni jest gdzieś zapisana, warto o tym pamiętać... Co jeszcze ustaliła Fundacja NAUTILUS? Wiemy, że ludzie różnie różnią się od siebie ową „mocą”, o której mówią mistycy. Są osoby, które nie muszą powiedzieć nawet słowa, nie muszą się szczególnie ubierać, nie muszą nic robić, a jednak kiedy się pojawiają, wszyscy milkną i intuicyjnie czują, że mają do czynienia z potęgą ducha... Tacy ludzie wzbudzają emocje, wobec tych ludzi nie można być obojętnym. Zdarzają się także tacy, którzy potrafią wykorzystywać swoją przewagę mocy nad innymi w sposób zadziwiający. Przykładem może być Messing, który na oczach dowolnej liczby ludzi potrafił zniknąć, gdyż do ich umysłów wysyłał informację, że jego po prostu nie ma. I znikał!
W naszych materiałach są dowody na to, że człowiek potrafi bez niczyjej pomocy swobodnie lewitować, czyli unosić się w powietrzu. Nasza dokumentacja poświęcona Stefanowi Ossowieckiemu (1877-1945) jednoznacznie wskazuje, że tego typu umiejętności wymagają ogromnej energii. Po każdym pokazie lewitacji Ossowiecki był wykończony... Kolejną cechą wybitnych jednostek jest bilokacja, czyli umiejętność przebywania w dwóch (lub więcej) miejscach równocześnie! Kolejną umiejętnością jest posługiwaniem się umysłem do podróży na dowolne odległości w czasie równym zero. Amerykańskie eksperymenty z teleobserwacją pokazują, że aby odwiedzić odległe światy nie potrzeba wcale pojazdów kosmicznych. Wystarczy zacząć medytować w swoim pokoju, a przed ludzkim umysłem nie będzie barier, które stawia przestrzeń i czas. Dochodzimy do odkrycia, które wprawiło nas w zdumienie. Otóż wśród ludzi obdarzonych wyjątkową mocą jest grupa elitarna, prawdziwych gigantów, posiadających wręcz boskie cechy. Oni potrafią materializować przedmioty, a czynią to jedynie swoim umysłem. To potwierdza nasze wcześniejsze podejrzenia, że materia jest jedynie „zmaterializowaną myślą” (skoro tak jest, to ktoś musiał kiedyś „pomyśleć” na samym początku istnienia wszechświata, żeby powstało „cokolwiek z nicości”... warto się nad tą kwestią zastanowić!). Ta tajemnicza umiejętność była dana „Awatarom”, wcieleniom absolutu w ludzkim ciele (tak wyjaśniają to mędrcy ze wschodu). Istnienie Awatarów jest jednym z najwyższych wtajemniczeń na drodze człowieka do poznania prawdy o sobie i otaczającym nas świecie... Podsumowując: materiał zebrany przez Fundację daje podstawę do postawienia tezy, że w każdym z nas tkwią możliwości, które są wręcz nieograniczone i nieobjęte ludzkim umysłem. Jesteśmy boskimi istotami, w których moc wszechświata jest ukryta w uśpieniu, ale obudzenie jej jest w zasięgu ręki każdego z nas. Kiedy tak się stanie, znikną wszelkie bariery. Warunek jest jednak jeden – moc musi być oparta na miłości, co podkreślają wszystkie znane nam religie.
6. Myśl tworzy rzeczywistość, myśl to największa moc!
Być może właśnie to odkrycie powinno być uznane za najbardziej ważne, gdyż ono daje nam „klucz” do zmiany świata. Fundacja NAUTILUS dotarła do materiałów, które wyjaśniły nam siłę, którą ma każdy człowiek, siłą potężniejszą od wszystkich elektrowni świata, potężniejszą niż nawet eksplozja gwiazdy. Co jest tą siłą? Myśl!
Nikt nie wie, co kryje się za ludzkimi myślami. Uznane one zostały za coś oczywistego, coś, czemu nie warto poświęcać uwagi. Człowiek czasami myśli, i co w tym dziwnego? – to zdanie często powtarzają ludzie. Nic bardziej błędnego! Myśl to tajemna energia, którą może dysponować człowiek. To nieprawdopodobne narzędzie zmieniające wszechświat dał nam ktoś, kto ten wszechświat... stworzył!
W epoce materializmu, czyli tak naprawdę kultu ułudy i mizerii, liczy się tylko to, co można dotknąć, co można wziąć ze sobą do domu, co można położyć na stole. Kto by się przejmował czymś tak ulotnym, jak myśl? Tymczasem każda myśl człowieka wywołuje niewidzialną falę, która niczym fala uderzeniowa przebiega przez cały wszechświat. Zostaje ona odebrana przez każdą cząstkę wszechświata, przez absolut (czymkolwiek ów absolut jest), który zaczyna tak robić, żeby owa myśl się zrealizowała. Nie dzieje się to natychmiast (przynajmniej my tego od razu nie widzimy), ale nasze ustalenia są zaskakujące – każda myśl pojawiająca się w Waszej głowie jest odnotowana przez wszechświat! Uważajcie na myśli! Dbajcie o nie, gdyż cały czas wysyłacie sygnały skierowane do wszechświata. Myśli to rodzaj komunikacji z absolutną energią, która jest gotowa wykonać każde Wasze polecenie! To w naszych głowach kryje się tajemnica zmiany świata, uleczenia, zmiany naszego życia w każdym jego aspekcie. Fundacja NAUTILUS przewiduje cały cykl publikacji poświęconych temu, jak zmienić swoje życie poprzez umiejętność komunikacji się z uniwersum. Właśnie poprzez umiejętne kierowanie myśli! I nie chodzi tu tylko o prymitywne „myślenie pozytywne”, bo... kryje się za tym potężna moc, której nawet nie podejrzewacie! Gdzieś na końcu są ludzie, którzy potrafią myślą tworzyć przedmioty, a wreszcie na samym szczycie szczytów są Awatarzy jak np. Budda, który myślą unosił góry! /dosłownie/
To wszystko jest w zasięgu każdego z nas. Stąd nasz apel do Czytelników Nautilusa – dbajcie o to, aby myśleć tylko o rzeczach pięknych. Wyobrażajcie sobie siebie w sytuacjach, w których chcecie się znaleźć. Nie myślcie o rzeczach, których się obawiacie lub które wzbudzają w Was lęk. Dlaczego? Bo w ten sposób je przyciągacie... Będziemy się starali wyjaśniać Wam ten mechanizm w przyszłości. Zmiana ludzkiego myślenia jest kluczem do zmiany świata na lepsze. A taki przecież jest cel naszej Fundacji!
7. Istnieją obce cywilizacje, które przylatują na ziemię.
Od dawna Fundacja NAUTILUS walczy ze stwierdzeniem równie absurdalnym, co szkodliwym, które polega na stawianiu sprawy UFO w kategoriach „wierzyć lub nie wierzyć”. Przy takiej liczbie raportów wojskowych, policyjnych czy też straży pożarnej, relacji, zdjęć, filmów – przy tym wszystkim mówienie o „wierze” jest nieporozumieniem. To nasza subiektywna ocena – pełna zgoda – ale stawiamy sprawę jasno: na ziemię przylatują obce cywilizacje. Część z nich przybywa z odległych układów gwiezdnych, część ze światów równoległych. Ilość i różnorodność istot przybywających na naszą planetę wprawia w zdumienie. To nie są żadne jednostkowe przypadki, to nie jest żaden „taki czy owaki” incydent. Wszystko wskazuje na to, że nad naszymi głowami poruszają się całe armady powietrznych statków, które nie są widoczne gołym okiem. A jeśli są, to tylko dlatego, że załoga tego obiektu z jakiegoś powodu sobie tego życzyła. Wobec ostatnich ustaleń fizyki teoretycznej wszelkie dywagacje typu „a jak pokonują miliony lat świetnych?” po prostu są pozbawione sensu. Pokonują je zakrzywiając czasoprzestrzeń w czasie zero, a czynią tak używając techniki, która wyprzedza nas w zaawansowaniu o tysiące lub miliony lat. Jest niczym magia i jest absolutnie poza zasięgiem naszej wyobraźni.
Analiza materiałów zebranych przez Fundację NAUTILUS pozwala postawić pewne tezy. Pierwsza jest taka, że jest wiele różnych ras przybywających na ziemię, których dzieli wygląd, rodzaj stosowanych napędów czy sposób porozumiewania się (niektórzy używają telepatii, inni zwykłego języka dźwiękowego), ale łączy kilka spraw. Jesteśmy pewni, że każda cywilizacja po opanowaniu sztuki podróży na odległości międzygwiezdne musi podporządkować się kilku zasadom. Nie wolno kontaktować się z kulturami niższymi, a taka jest nasza cywilizacja. Można obserwować, przeprowadzać badania (w ograniczonym zakresie), ale jest zakaz wpływania bezpośrednio na rozwój danej planetarnej społeczności. Wiele wskazuje na to, że jeśli ludzkość dalej będzie eksploatować ziemię do granic wytrzymałości, rozmnażać się ponad miarę, niszczyć wszelkie życie i w konsekwencji doprowadzić do zagłady naszej „niebieskiej planety” – nikt nam tego nie zabroni. Jeśli jednak znajdziemy sposób, aby zagrozić innym kosmicznym społecznościom, to reakcja będzie stanowcza i zdecydowana. Przykładem mogą być próbne eksplozje nuklearne, które wywołują promieniowanie, które narusza równowagę także w innych światach i o czym mówią „obcy”. Ciekawe jest także to, co oni mówią, a takie materiały także są dostępne. Podsumowując ten punkt trzeba powiedzieć, że patrzą na naszą planetę z ogromną troską, gdyż widzą zbliżające się konsekwencje naszej beztroski. Mówią także o duchowości, którą stawiają na pierwszym miejscu przed techniką czy inną dziedziną wiedzy. I na pewno jest pewien plan wobec ziemi, ale jest to raczej plan delikatnego „stymulowania” pewnych pozytywnych procesów na naszej planecie. Czy kiedyś dowiemy się oficjalnie o ich istnieniu? Pozwólcie, że odpowiemy bardzo krótko: tak.
8. Świat czeka wielka zmiana.
Obecna sytuacja nie może trwać w nieskończoność – wszyscy czujemy to intuicyjnie. Świat jest niczym owładnięty szaleństwem, bez umiaru współczesna cywilizacja wykorzystuje surowce naturalne, uwalniając do atmosfery zabójcze dla planety substancje. I nie chodzi to już nawet o ekologię i wszelkie takie czy inne poglądy, to jest raczej dla nas... być albo nie być. Ludzie nie znają celu życia, nie znają reguł. Złudnie myślą, że celem jest zaspokojenie swoich egoistycznych pragnień, dobra „zabawa”, pławienie się w szemrzącym ułudą potoku „przedmiotów”, którymi się otaczają. Nie patrzą na ziemię globalnie, nie są świadomi tego, że tworzymy planetarną rodzinę, która właśnie pozbawia się tego, co ma najcenniejsze – równowagi systemu. Istnieją sytuacje absurdalne, które mimo rozwoju nauki nadal mają się znakomicie. Przykładem mogą być Chiny, gdzie potwierdzeniem wartości człowieka jest ilość potomstwa, zwłaszcza męskiego. Dziewczynki są często zabijane tuż po urodzeniu (nadal jest to plagą chińskiej prowincji), a mimo tego barbarzyństwa ludność przyrasta w tempie wykładniczym. Według posiadanych przez nas informacji na Ziemi dojdzie do dużych zmian związanych z przebiegunowaniem naszej planety. Konsekwencją tego będzie to, że znaczne połacie Azji znajdą się pod wodą. Miliony, a raczej miliardy ludzi będą szukały miejsca dla siebie. To wszystko nas czeka. Wyobraźcie sobie Ziemię jako żywą istotę. Posiada ona naturalną moc do „przywracania równowagi”. To boski mechanizm, którego tłumaczyć w tej chwili nie ma czasu, ale który działa niezwykle precyzyjnie. Jeśli na skutek wydobycia ropy naftowej planeta pozbawiana jest fenomenalnie ważnego elementu, który pełni rolę krwi w żywym organizmie, to tylko wydarzenie o globalnym charakterze może powstrzymać ten proces. Wszystko wskazuje na to, że takie wydarzenie jest możliwe i to w bardzo bliskiej przyszłości. Wiele piszemy o roku 2012, ale nie trzymajcie się tej daty jak drogowskazu. To prawda, wiele wskazuje na to, że może to być ten rok, ale mamy także informacje o innych datach. Podsumowując – „coś” się wydarzy na pewno. Wiele osób pyta nas naiwnie, czy to oznacza „koniec świata”. W zasadzie można odpowiedzieć twierdzącą, ale jest to „koniec świata idei”, a nie wizja, że wszystko się zawali i ludzkość zginie! Takiego końca świata nie będzie. A jednak zakończy się „świat bezmyślności i egoizmu”, świat próżnego dążenia do złudnego szczęścia kosztem innych ludzi, zwierząt, natury. Ten „świat” na pewno się skończy. Na czekającą nas zmianę należy patrzeć pozytywnie i przyjmować ją z uśmiechem, a nie niepokojem czy lękiem. O tym też często mówimy w Fundacji.
9. Nie ma przyczyny bez skutku.
Jesteście nad małym bajorem, którego tafla nie jest zmącona nawet najmniejszym powiewem wiatru. Bierzecie mały kamyczek i rzucanie na środek. Widzicie kręgi, które powstały po uderzeniu kamienia w wodę. Kręgi te rozchodzą się wszędzie, docierają do brzegów, zmieniają układ małych drobinek unoszących się na wodzie, wreszcie powstałe fale krzyżują się, znoszą i wzajemnie nakładają się na siebie. Nic już nie jest takie samo jak było! Wasz „rzut kamieniem” zmienił cały mikroświat, którym było to „oczko wodne”. A więc zmieniliście mały wszechświat. Tak samo jest z Waszymi czynami lub myślami.
Każda rzecz, którą robicie, a także myśl (!), która pojawia się w Waszej głowie, jest niczym to rzucenie kamienia na środek tafli wody. Musicie być świadomi tego, że w ten sposób wysyłacie falę, która przebiega przez cały wszechświat. To jest ten mały „ruch”, który powoduje cały szereg wydarzeń. To, kim jesteście, jak wyglądacie, w jakim jesteście punkcie – to wszystko jest już skutkiem, ma swoją przyczynę. Na tym właśnie polega prawo „przyczyny i skutku”, które jest podstawowym prawem wszechświata. Nazywane jest ono także „prawem kreacji”. To o nim usłyszycie, kiedy wreszcie ludzkości objawią się obce cywilizacje, to o tej „boskiej zasadzie” mówią mniej lub bardziej dosłownie wszystkie religie. To prawo narzuca bardzo rygorystyczne normy, bardzo jasne reguły dla każdego z nas. Decydujesz się krzywdzić innych? Miej świadomość, że tak naprawdę krzywdzisz siebie, bo owa „fala” dojdzie w końcu do brzegu, na którym stoisz. Fundacja NAUTILUS przez wiele lat analizowała wiele opisów ludzi, którzy w regresji hipnotycznej przypomnieli sobie swoje wcześniejsze wcielenie. Dopiero wtedy stawało się jasne, że ich obecne życie jest tylko i wyłącznie konsekwencją tego, co zrobili w przeszłości. To jest jedynie „skutek”. To, co robimy obecnie, jest budowaniem naszej przyszłości. To prawo musi zostać zaakceptowane przez ludzkość, aby mogła dołączyć do wielkiej rodziny istot dbających o życie i kierujących się w życiu dobrocią. Prawo przyczyny i skutku obejmuje absolutnie wszystko i działa zawsze. Nawet, jeśli w pierwszym momencie wydaje Wam się, że można „oszukać sprawiedliwość”. Nawet, jeśli komuś się udało na takim oszustwie przeżyć swoje jedno życie, ale to jest tylko kilkadziesiąt lat (średnia życia ludzi na Ziemi to ok. 60-70 lat). Ilość chorób, cierpienia i łez na ziemi wskazuje, że „prawo przyczyny i skutku” oznacza spłatę długu za lata barbarzyństwa. Ale jesteśmy dobrej myśli – mimo wszystko w Fundacji NAUTILUS uważamy, że na ziemi zwycięży dobro, a człowiek pojmie prawdę o swoim prawdziwym „Ja”. Jesteśmy „za pięć dwunasta” przed tym momentem.
10. Celem życia jest nauka.
U podstaw powołania Fundacji NAUTILUS było poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jaki jest cel życia człowieka. To pytanie ludzie zadają sobie w momencie, kiedy ktoś „odchodzi”. Widać wtedy jak na dłoni, jaką ilość przedmiotów ten człowiek zgromadził za życia i jak bardzo one są nieistotne wobec owej tajemnicy, z jaką musi się zmierzyć. Czasami ludzie, którzy przeżyli życie w pełnym spełnieniu, posiadając rodziny i dzieci, także odchodzą w zupełnej samotności, gdzieś w małych salkach hospicjum czy zapomnianych pokojach „domów starców”. I wtedy także pojawia się pytanie: jaki był cel? Zebraliśmy w tej sprawie dość obszerny materiał. Nie kierujemy się w odpowiedzi na to pytanie jakąkolwiek religią czy systemem wierzeń, a jedynie staramy się wyciągać wnioski na podstawie zebranych relacji. I odpowiadamy z całą mocą: celem życia jest nauka!
Jesteśmy niczym w szkole, w klasie lekcyjnej. Ubrani w szkolne mundurki, które akurat w naszym wypadku są naszymi materialnymi ciałami. Każde spotkanie z drugim człowiekiem, miłość, przyjaźń, nienawiść, lęk i radość, gorycz porażki i słodycz zwycięstwa, to wszystko ma nas czegoś nauczyć. Mamy pewność, że każdy czyn, myśl czy zdarzenie jest zapisane w jakiś niezwykły sposób i nie ma wątpliwości, że jest w tym głębszy sens.
Naszym zdaniem celem człowieka jest nauka, czyli doskonalenie się. Z każdą sekundą naszego życia wiemy więcej, a więc jesteśmy doskonalsi. Zbliżamy się w ten sposób do doskonałości, która – to też nie ulega wątpliwości – stworzyła wszelkie życie na ziemi i we wszechświecie. Kiedy poznamy nasz prawdziwy cel życia, kiedy zrozumiemy, że wszelki ból i łzy są po to, aby nas czegoś nauczyć, kiedy zrozumiemy wreszcie, że zawsze jest możliwość powtórzenie lekcji (lecz warto jest zdać egzamin za pierwszym razem – tak samo jak w szkole czy na studiach!), wtedy będzie nam łatwiej żyć. To będzie moment, kiedy ludzie zaczną się do siebie nawzajem uśmiechać, gdyż zrozumieją, że wszyscy wokół są w tej samej sytuacji jak my. Fundacja NAUTILUS zebrała materiał o sensie życia, który daje nadzieję wszystkim ludziom. Pragniemy przekazać ludziom tę wiedzę, aby mogli oni zrozumieć swoje miejsce w otaczającym nas świecie. Owa nauka, o której piszemy w ostatnim punkcie, jest czymś „zaprogramowanym odgórnie” przez kreatora wszechrzeczy. Nie trzeba się złościć i denerwować na naszą obecną sytuację, lecz przyjąć ją z pokorą jako „naukę mistrza” i z uśmiechem postępować tak, aby zmienić swoje życie na lepsze. Jest to w zasięgu ręki każdego z nas!
„Dajemy nadzieję!” – wywiad z prezesem Fundacji NAUTILUS, Robertem Bernatowiczem.
Skąd pomysł na ten tekst?
Dlaczego pytasz?
Bo to chyba pierwszy taki tekst na stronach Fundacji, ja przynajmniej nie przypominam sobie, żeby...
Tak, tekst jest może i wyjątkowy, ale jest potrzebny i już od dawna było jasne, że trzeba go napisać. Z lektury maili i listów, a także z rozmów z moimi słuchaczami widzę, że Fundacja NAUTILUS zmieniła życie ogromnej liczbie ludzi w Polsce. Wiele z tych osób mówi wprost, że słuchanie audycji lub lektura stron uświadomiła im, kim naprawdę są, jaki jest cel, jakie są zasady. I wiele osób mówi o tym, że od tego momentu zaczęli sobie zadawać pytania, dotyczące spraw podstawowych. To jest naprawdę niezwykłe i wspaniałe jednocześnie...
Czy uważasz, że ludzie nie zadają sobie takich pytań?
Rzadko. Prawdę mówiąc nasza współczesna kultura daje taki ogrom przeżyć i emocji, że pytanie „o sens i zasady życia” jest uznane za niepotrzebną stratę czasu. Po co tym się zajmować? Trzeba zarobić kolejne pieniądze, zapłacić rachunki, wyremontować to czy tamto, wyjechać na wakacje i zabawić się, ustawić finansowo dzieci, kupić ileś tam przedmiotów – ten kołowrót sprawia, że człowiek wiecznie biegnie i jest to nawet wygodne, gdyż na takie pytania nie ma czasu.
Ale czasami to się zmienia, prawda?
A tak, czasami nawet bardzo gwałtownie. Podam przykład mojego kolegi dziennikarza, który zawsze z pobłażliwym uśmieszkiem traktował sprawy, o których ja opowiadałem milionom słuchaczy. On zajmował się wielką polityką, był „poważnym dziennikarzem”. Oczywiście na drugim biegunie byłem ja, który ludziom opowiadał o jakieś tam reinkarnacji. Jaka reinkarnacja, skoro ja niczego nie pamiętam?! – pytał mnie rozbawiony. Ale życie potoczyło się inaczej. Choroba nowotworowa zaczęła błyskawicznie zamieniać jego rzeczywistość w koszmar. Trzymał się kurczowo różnych rzeczy, które uważał za najważniejsze, ale widać było, że nagle pojawiło się to dramatyczne pytanie „dlaczego?”. Dlaczego akurat ja? Tyle ludzi, nikczemnych i podłych obłudnych typów cieszy się dobrym zdrowiem, a taka choroba dopada właśnie mnie... Co ja takiego zrobiłem?! W ostatnich miesiącach jego gasnącego życia to pytanie było na jego twarzy cały czas. I chyba wtedy przychodzi ten moment, kiedy staje się jasne, co jest naprawdę celem, a co jedynie złudzeniem, ową „mają”, która mami miliardy ludzi chwilową przyjemnością i która odciąga ludzi od właściwego celu... Mówię w miarę jasno?
Tak. Chyba tak...
Pytam, bo cały czas uczę się o tym mówić. Powiedzieć ludziom prawdę o nich samych, o sensie życia, o zasadach gry, jaką w pewnym sensie jest życie – to już jest poważna sprawa. To jest stąpanie po kruchym lodzie, bardzo łatwo jest narazić się ludziom, którzy chociażby z powodów religijnych traktują takie rozmowy śmiertelnie poważnie. Jak to robić? Jak o takich sprawach mówić? To jest dopiero sztuka, której musimy się nauczyć. Jednak lektura maili przychodzących do Fundacji pokazuje, że czasami nam się to udaje!
Czy ludzie tego potrzebują? Nie masz takiego wrażenia, że ludzi to nie interesuje?!
Nie. Ludzie intuicyjnie czują, że za Fundacją NAUTILUS kryje się coś więcej, niż tylko chęć robienia serwisu odwiedzane regularnie przez kilkaset tysięcy osób czy przygody, którą niewątpliwie jest Nautilus... Oni oczekują czegoś więcej! Myślą, zresztą bardzo słusznie, że skoro od tylu lat zbieramy historie i relacje ludzi dotyczące ich spotkania z „wielką tajemnicą”, to musimy wiedzieć więcej niż przeciętny człowiek. I warto, żeby na podstawie naszej wiedzy sformułować owych „10 punktów”, co właśnie zrobiliśmy. Skąd się ci ludzie mają się dowiedzieć, co ich czeka po śmierci? Z lektury codziennych gazet, albo ogłupiających tabloidów? A może z telewizji, dla której problem śmierci jest tylko chwytem komercyjnym mającym przyciągnąć widzów? Nie mówi o tym nauczyciel w szkole, nie mówią rodzice, milczą autorytety. Zwłaszcza ci ostatni ukuli taką postawę, że mówienie o cierpieniu, sensie życia, obcych cywilizacjach i ich przesłaniu do ludzi czy nawet o prawie „przyczyny i skutku”, to nic innego, jak „sekciarstwo i oszołomstwo”. Zmiana tego myślenia zajmie sporo czasu, ale wiem, że kiedyś ludzkość będzie zupełnie inna. Ktoś jednak musi mieć odwagę wstać i powiedzieć głośno „tak, tak – nie, nie”. Fundacja NAUTILUS robi to od lat i myślę, że to jest jeden z tych kluczy, którymi trafiliśmy do ludzi... To jest jedna z przyczyn naszego sukcesu, którego mało kto z nas się spodziewał. Poza tym stawiamy sprawę bardzo zdecydowanie, co czasami budzi opór. Jak można mówić „UFO istnieje”? O wiele bardziej „naukowo” jest wymądrzać się, że „nie ma żadnych dowodów, nie ma żadnych przekonujących zdjęć” i tak dalej w tym stylu. Pozornie jest to „takie naukowe”, a tak naprawdę jest to nadęty bełkot, którego efektem jest zagubienie i niepewność. Bo skoro ludzie zajmujący się takimi sprawami sami poddają je w wątpliwość, to znaczy, że nie warto się nimi zajmować i traktować je poważnie... Tymczasem o zjawisku UFO od czasów przypadku emilcińskiego trzeba mówić jasno i głośno: zjawisko UFO jest prawdziwe i w dużej części kryją się za nim istoty, które poruszają się powietrznymi statkami i nie są ludźmi. Takie postawienie sprawy powoduje, że wiele osób zaczyna na serio traktować możliwość odwiedzania Ziemi przez obce cywilizacje. I bardzo słusznie...
Czego od nas oczekują ludzie? Czy ten serwis o dziwnych zjawiskach to...
Tego typu serwis może zrobić każdy i myślę, że to nie jest w tym najważniejsze. Oczywiście, to wspaniałe, że gdziekolwiek pojedziemy spotykamy się z miłym przyjęciem ludzi, którzy nas znają, słyszeli o Nautilusie, obiecują kiedyś „zająć się tymi sprawami podobnie jak my” itd. Myślę jednak, że to jest jedynie półśrodek, że tak naprawdę naszym celem jest „przemycenie ważnych informacji”. Zawsze podaję przykład miejsca na targowisku. My na naszej ladzie kładziemy różne „błyskotki”, które przyciągają uwagę. To one sprawiają, że ludzie w całej Polsce z uwagą śledzą nasze wszelkie wypowiedzi medialne, milkną i słuchają z ogromną uwagą. Czasami wygląda to nawet zabawnie... Potwierdzą to nasi przyjaciele z Fundacji, że ludzie są spragnieni takiej wiedzy, podawanej w taki sposób. Ile razy miałem okazję obserwować ludzi w studiach telewizyjnych czy radiowych, kiedy po zakończeniu programu cała masa operatorów, realizatorów dźwięku czy pracowników studia ciągnęła za nami, żeby się jeszcze czegoś dowiedzieć, jeszcze choć trochę posłuchać o „tych sprawach”... Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że w radiu liczy się głos, w telewizji wygląd i talent oratorski do snucia opowieści, ale ja myślę, że takie niezwykłe i wręcz fenomenalne reakcje ludzi wynikają z głodu wiedzy duchowej, dotyczącej samej istoty naszego pobytu na Ziemi. Poza tym ważne jest, jak takie informacje się przekazuje.
Dlaczego tak tępisz słowo „paranormalny”?
Bo jest to najgłupsze słowo, jakie można było sobie wyobrazić! Narobiło też najwięcej szkody dla wszystkich propagatorów spraw niewyjaśnionych. Słowo "paranormalne" wsadziło ludzi zajmujących się tym tematem do getta dziwaków, przystani gnojków-fascynatów, którzy oglądają Archiwum X i których nie trzeba traktować poważnie, bo wiadomo - paranormal... Bo co ono znaczy?! Istnieją sprawy normalne i paranormalne. To, że istnieją głowice nuklearne jest normalne, ale to, że istnieją latające spodki to już jest „para”. A co to za „para”, skoro mamy raport wojskowy o unieruchomieniu przez taki obiekt trzech samolotów odrzutowych? To naprawdę kretyńskie słowo, które zresztą jest już wycinane z publikacji na zachodzie. Powtarzam raz jeszcze: nie ma zjawisk „paranormalnych”! Wszystkie te zjawiska są jak najbardziej normalne, a to co ich odróżnia od tych opisywanych w podręcznikach fizyki to aspekt poznawczy. One są jeszcze „niewyjaśnione przez oficjalną naukę”, ale już wkrótce będą wyjaśnione! To samo dotyczy życia po śmierci, to samo dotyczy idei Boga – absolutnie wszystkiego. Już czas uznać, że nasz świat jest trochę bardziej skomplikowany, niż mogłoby to wydawać się z lektury porannej prasy...
Ale już nie stron Nautilusa! Wiele osób zaczyna od nich dzień... wiesz o tym?
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]