[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dziesięć przykazań bankruta
Miliony artykułów w sieci opisuje lub stara się opisać jak zarabiać pieniądze.
Przedstawiane są różne systemy, które w 99% są nieskuteczne. Wielu początkujących
inwestorów korzysta z tych „świętych Graali”. Maszynek do zarabiania megapipsów. Po
czasie nie starcza jednak pieniędzy na depozyt i „zabawa” w inwestowanie się kończy. Wina
nie leży tylko i wyłącznie w tym, że ludzie, a zwłaszcza początkujący inwestorzy, poszukują
gotowej strategii bądź sygnałów wejścia/wyjścia z rynku. Wina leży głównie po stronie
niewiedzy na temat funkcjonowania rynku, niezrozumienia dźwigni finansowej i zasad
zarządzania pieniędzmi. Ale po kolei.
1) Brak zleceń stop loss.
Wielu początkujących graczy sądzi, że nie należy używać zleceń obronnych. Żyją w
przekonaniu, że mają rację i że rynek kiedyś się odwróci. Po co zatem maja realizować stratę i
czekać na kolejną okazję kiedy zapłacili już prowizję od transakcji i nie chcą rezygnować z
pozycji, która i tak da zarobić? Po czasie bardzo często okazuje się, że broker wzywa do
uzupełnienia depozytu a w rezultacie kończy się to automatycznym zamknięciem pozycji
przez brokera. Stan rachunku po takich wydarzeniach można porównać do stanu kraju, w
którym grasowało tornado, powódź i trzęsienie ziemi w tym samym czasie. Jednym słowem
kompletna ruina na rachunku, kompletna ruina psychiczna i złość lub przygnębienie. Wtedy
jedni inwestorzy chcą się odegrać – uzupełniają depozyty i zaczynają grać jeszcze większymi
stawkami aby odrobić straty, z wiadomym efektem końcowym. Inni wycofają się i w myślach
szukają winy po stronie brokera, który ich „okradł”.
2) Gramy na „maksa” czyli „jazda bez trzymanki”.
Przykazanie drugie wiąże się ściśle z przykazaniem pierwszym. Większość inwestorów nie
zarządza swoimi pieniędzmi, traktuje inwestycje jak grę hazardową, gdzie warto postawić
wszystko na jedną kartę i może się uda. Inwestorze potrzebujesz adrenaliny, ciekawych
doznań? Polecam wspinaczkę, skoki spadochronowe, skoki na linie. Takie podejście do
inwestowania nie jest bynajmniej domeną tylko ludzi początkujących na rynku. Wielu
doświadczonych inwestorów po czasie może poczuć się zbyt pewnie na rynku i powiększać
swoje pozycje (piramidować), bez zwracania uwagi na swój dotychczasowy system
inwestycyjny. Odpowiednie zarządzanie kapitałem to nie tylko wybór wielkości pozycji ale
także odpowiednie dobieranie miejsc wyjść z rynku oraz realizacji zysków. Granie za całość
swojego kapitału jest także spowodowane chęcią wzbogacenia się w krótkim czasie. Efekty
jednak są całkowicie odwrotne.
3) Intuicja
Granie na „czuja” to domena inwestorów, którzy nie chcą się uczyć od innych. Twierdzą, że
wiedzą już dostatecznie dużo o rynku i zasadach zawierania transakcji, że wszelka wiedza jest
im niepotrzebna. Sądzą, że zarabianie jest prostą sprawą, w końcu rynek może albo spadać
albo rosnąć, cóż zatem za filozofia jeśli wystarczy obstawiać na spadki albo na wzrosty?
www.efixpolska.com
Czują się na rynku jak w kasynie, nie inwestują a uprawiają hazard. Wiara w swoją intuicje
i doświadczenie, często błahe, powodują, że taka gra szybko kończy się utratą środków
pieniężnych. Z intuicją powiązane jest także kurczowe trzymanie się powziętej decyzji
(otwartej pozycji), mimo tego, że wszelkie przesłanki mówią o tym, że ta pozycja będzie
stratna i należy jak najszybciej ją zamykać.
4) Uśrednianie w dół.
„Jest okazja żeby kupić taniej!! Dlaczego z niej nie skorzystać?! Zmniejszę sobie aktualną
stratę, powiększę pozycję i zarobię więcej...” Typowy sposób myślenia przy uśrednianiu strat.
Zabójczy dla każdego inwestora na rynku lewarowanym. W połączeniu z brakiem zleceń stop
loss wręcz samobójczy! Niepohamowana chęć utrzymania pozycji nawet, gdy jest ona stratna
oraz chęć osiągnięcia zysków za wszelką cenę powoduje, że inwestorzy często gubią się
w swoich przemyśleniach i dokonują transakcji niedopuszczalnych, powiększają pozycję po
cenach lepszych, zamiast realizować straty i czekać na nową okazję do zarobku.
5) Ślepa wiara w wiedzę innych.
Inwestorzy są jak ławica ryb – lubią czuć, że nie są sami, że żyją w stadzie i robią to co inni.
Szukają cudownych wskazówek, mentorów, którzy powiedzą im co robić. Ludzi, którzy
zaoferują im super metodę, dzięki której będą w stanie nie robić nic a zarabiać krocie.
W wielu przypadkach trafiają jednak na naciągaczy, którym w głowie tylko pieniądze
klientów, naiwnych klientów. W sieci z łatwością można znaleźć cudotwórcze ebooki za 20
złotych, dzięki którym inwestorzy mogą stać się milionerami w kilka miesięcy. Na forach
internetowych przewijają się super strategie inwestycyjne, które są poparte zaledwie
wycinkiem wykresu danego instrumentu (i to nawet bardzo rzadko) z ukazaniem momentów
wejścia/wyjścia z rynku oczywiście z niemal stuprocentową skutecznością. Nie ma mowy
o historycznym wyciągu z transakcji, rozkładzie strat, sposobie zarządzania kapitałem i wielu
innych czynnikach decydujących o powodzeniu. Wokół tej ławicy ryb krążą samotne ryby,
które czekają tylko na błąd narybku i go pożerają. Aluzja chyba oczywista.
6) Idziemy na skróty.
Inwestowanie na jakimkolwiek rynku finansowym to ciężkie i pracochłonne zadanie. Tak jak
każdy inny zawód, od tradera wymagana jest wiedzy i doświadczenie. Nie ma innej drogi.
Nie ma drogi na skróty. Chęć szybkiego wzbogacenia się powoduje, że inwestorzy
zapominają o wielu czynnikach, utwierdzając się w przekonaniu, że znają drogę lepszą
i krótszą. Inwestowanie jednak to porównywalna praca z prowadzeniem własnego biznesu –
należy ciągle go doglądać i kontrolować oraz reagować na nowe sytuacje rynkowe.
7) Emocje.
Cóż za wspaniałe uczucie otworzyć pozycję i zarabiać. Uczucie to jednak szybko mija, gdy
pozycja zaczyna przynosić straty. Przeradza się w złość, gdy pozycję trzeba zamknąć ze stratą.
Emocje są nieodzowną częścią każdego człowieka. W tradingu jednak nie pomagają – gubią
www.efixpolska.com
inwestorów, którzy podejmują decyzje pod wpływem strachu, euforii, chciwości. Decyzje
stają się irracjonalne, okazuje się to jednak dopiero po analizie wydarzeń i ustaniu emocji.
Emocje zawsze będą towarzyszyły inwestorowi jednak można je ograniczyć do minimum.
Sposobem na to jest stworzenie mechanicznego systemu transakcyjnego – dzięki niemu
decyzje podejmowane są przez zaprogramowany przez inwestora system, który został
stworzony bez emocjonalnego podejścia do rynku. Rola inwestora polega tylko na tym aby
dokonywać transakcji zgodnie z systemem lub kontroli komputera (jeśli jest to system
całkowicie automatyczny).
8) Testowanie na rachunkach real.
Chęć podążania na skróty powoduje, że inwestorzy nie są zainteresowani poznaniem
platformy na której będą dokonywali transakcji. Sądzą, że wszystko, wszędzie jest tak samo.
Nie używają kont demo do przetestowania strategii na żywym wykresie, nauczenia się
strategii w czasie rzeczywistym, przyzwyczajenie się do niej, poznania scenariuszy, których
nie byliby w stanie sobie wyobrazić a które mogą zdarzyć się podczas badania systemu na
koncie demonstracyjnym. Wiara w to, że posiadają super strategię, która nie wymaga
doskonalenia powoduje, że otwierane przez nich konta rzeczywiste świecą pustkami
w szybkim czasie. Konta demo powinny być wykorzystywane nawet po fakcie przetestowania
strategii na danych historycznych, w celu nauczenia się strategii i poznania jej słabych stron.
W tym czasie inwestor może dojść do wniosku, że strategie jest zbyt ryzykowna i trzeba
zmniejszyć zaangażowanie albo metody obrony kapitału są niewystarczające.
9) Im więcej wskaźników tym lepiej.
Gdzie podział się wykres? Został przysłonięty przez wszelkiego rodzaju wskaźniki, oscylatory
i sam Bóg wie co jeszcze. Każdy pokazuje inny stan rynku a inwestor nie ma pojęcia jaką
decyzję podjąć. Pojawiają się emocje, „gra na czuja” i ruina na rachunku. Jak mówi stare
przysłowie „co za dużo to niezdrowo”. W wykorzystywaniu wskaźników analitycznych
należy kierować się tą zasadą. Maksymalnie 3 lub 4 wskaźniki powinny dać pełen obraz
sytuacji w przeciwnym wypadku dochodzi bardziej do zamazania obrazu niż do uproszczenia
systemu. Nie wspominając już o doborze okresów czasowych z jakich mają być wyliczane
wskaźniki i ich optymalizacji.
10) Rynek jest łatwy.
Z zainteresowaniem można obserwować ludzi, którzy po raz pierwszy stykają się z rynkiem.
W ich oczach maluje się fascynacja szybkimi zarobkami przy jednoczesnym małym wkładzie
– wiedzy, czasu, doświadczenia. Szybko jednak zostają zweryfikowani przez rynek i pojawia
się w oczach lęk przed nieznanym. Miało być tak łatwo i szybko a jest ciężko i czasochłonnie.
Zyski przychodzą wolno i odchodzą w szybkim tempie, straty przyrastają i ciężko wygrzebać
się z dołka. Wtedy szuka się wsparcia, mentorów, doskonałych gotowych systemów, książek
za 20 złotych. Do rynku należy mieć cierpliwość i pokorę, których niestety wielu brakuje.
www.efixpolska.com
[ Pobierz całość w formacie PDF ]