[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pocierpnięta mina czarnowłosego szatyna, czyli
Wampiry. Piękne istoty, lecz zarazem okrutne, pijające ludzką krew. Bezwzględne. Gdy ofiara wpadnie w ich ręce zabijają ją najpierw wypijając ich krew.
A potem zabijają ją wlewając truciznę do ucha. A potem...
BTW, ze zdania wynika, że wampiry zabijają wypijając swoją krew. Ofiary pewnie umierają ze współczucia.
Mają jedną zasadę: nie ukazywać się ludziom. Gdy któryś z nich złamie tą zasadę zostaje natychmiast zabity.
Polowanie na ludzi musi być zatem nieco frustrujące - co się jakiś człowiek napatoczy, to zaraz wampir fajt! i pada trupem.Może zachodzą ludzi od tyłu i są nakryci specjalnym, ochronnym kocykiem? Albo prześcieradłem z dziurami na oczy i zęby.
Lecz przedtem staje przed sądem, gdzie władca wyda wyrok.
Po co, skoro wyrok jest z góry wiadomy? Pokazowe procesy mają, jak widać, długą tradycję.
Rzadko, gdy któryś z nich zostaje uniewinniony.
Znaczy, gdy ktoś zostaje uniewinniony, to staje przed sądem i władca wydaje wyrok? Jeżu, pierwszy akapit, a ja już nie rozumiem...
Gdy ktoś zostaje uniewinniony, urywa się mu od szyku zdania.
Najczęściej to śmierć. Zależy to od władcy. Tak.
Tak tak, moi mili, przytaknijmy narratorowi, bo się rozmyśli.
Podsumujmy: wampiry piją ludzką krew, ale nie mogą pokazywać się ludziom, bo zostają natychmiast zabite, chyba że zostaną uniewinnione, a wtedy stają przed sądem i władca skazuje je na śmierć. Tak, to doskonale logiczne.
Wampirami rządzi król bądź królowa, którzy pochodzą z arystokratycznego rodu, czyli ojciec i matka są wampirami czystej krwi, a nie odszczepieńcy czyli wampiry, które były kiedyś ludźmi.
Słownik Języka Polskiego mówi: "odszczepieniec - ten, kto zerwał z jakąś tradycją, ideologią itp." Rozumiem, że odszczepieńcze wampiry zerwały z tradycją bycia żywymi? Ciekawe, skąd się w takim razie biorą wampiry arystokratyczne. Znajduje się je w mrocznej kapuście? Przynoszą je nietoperze?
Mnie wyszło, że potrzeba dwóch odszczepieńczych par, które urodzą dwójkę dzieci, a kiedy ta dwójka się zejdzie i będzie mieć wampirzątko, to dopiero ono będzie arystokratyczne.
Co nie znaczy, że teraz ma to sens.
Od pariasa do arystokraty w drugim pokoleniu. I po co trzymać się tych feudalnych przeżytków?
Wampir czystej krwi to już rzadkość.
Odszczepieńcze wampiry coraz częściej inwestują w gumki.
Arystokraci żenią się z odszczepieńcami dzieci pochodzące z takiego związku są nazywane mieszańcami. Dlatego władca musi być sprawiedliwy i bezstronny, aby nie wszczął się bunt i powstańcy nie zabili władcy.
A drugie zdanie ma jakiś związek z pierwszym, gdyż...?
O lolu, strasznie stabilna jest pozycja wampirzego króla - wystarczy mała ruchawka społeczna i już mu powstańcy robią wjazd na chatę. Może warto by zainwestować w jakieś wojsko?
A ich królową jest różowowłosa piękność o zielonych oczach.
Tych powstańców?
To jedna z najpiękniejszych wampirzyc.
Jak wiadomo, wystarczającą kompetencją do objęcia tronu blogaskowego królestwa jest bycie pięknością. Oraz Marysujką.
Wielu zaleca się do niej, ale ona ich ignoruje, gdyż czeka na tego jedynego. Ich wrogami są wilkołaki.
Są wrogami tych zalotników czy tych jedynych?
I jednych, i drugich - żeby było dramatyczniej.
Ludzie przybierający postać olbrzymiego wilka.
Jednego wilka. Jeden człowiek jest jego nosem, inny lewym uchem, a jeszcze inny ma naprawdę chujową rolę.
Od lat toczą wojny zabijając się nawzajem.
Toczą wojny zabijając się. A to ci niespodzianka!
Zazwyczaj można się spodziewać wojny korespondencyjnej, prawda? Mordercze inwektywy i tak dalej...
Ale jest jeszcze inny wróg, którego nienawidzą bardziej od wilkołaków.
Czosnek? Nie, to byłoby zbyt dobrze umotywowane w wampirycznym kanonie. Puste plastikowe blondynki?
To demony, które kryją się pod postaciami ludzkimi. Ich prawdziwe formy są paskudniejsze i obrzydliwsze od wilkołaków. To są przeciwieństwa wampirów.
Są szczerbate i piją tylko wino?
I właściwie przeprowadzają procedury sądowe?
Oni piękni, a tamci brzydcy.
Aha. W sumie byłam blisko.
I sam fakt bycia brzydkim wystarczy, by ich wszystkich nienawidzić. Jak to nazwać... wyglądyzm?
Demony tak jak wampiry wyposażone są w kły.
Phi! Ja też jestem i co mi zrobicie.
Różnica polega na tym, że oni piją krew, a ich wrogowie wysysają ludzką krew.
Rozumiem wyrzynanie się za to, że jedno plemię je świnie, a drugie krowy, ale mordować się za to, że jedni ssą, a drudzy siorbią? To jednak przesada...
Albo chodzi o to, że jedni i drudzy pchają się do tego samego koryta - dla wszystkich może nie starczyć. Chociaż nie, miała być między nimi jakaś "różnica"... to jednak nie wiem.
Obie formy są okrutne. Człowiek i tak umiera.
Ale w jakim stylu! To się przecież liczy, czy zostanie się elegancko wyssanym, czy chamsko rozpierdzielonym po okolicy i zlizanym z ziemi, prawda? Prawda?
Demony posiadają, także władcę, którym jest czarnowłosy mężczyzna o czarnych jak noc oczach. Zimny i oschły. Bardzo silny.
I zapewne bardzo brzydki? W końcu demony są brzydkie, tak?
A skąd, przecież dwa zdania wystarczą, żeby wiedzieć, że to Sasuke. ;)
Wszystkie kobiety demony latają za nim jak pszczoła za miodem. Nawet budzi
zainteresowanie wśród kobiet śmiertelnych.
...no dobra, w sumie są całkiem spoko.
Demony potrafią wyczuć wampiry nawet z daleka. Twierdzą, że śmierdzą jak końskie łajno, a wampiry, że gorzej od "pchlarzy".
Cóż, jak widać wampiry są przynajmniej bardzo krytyczne wobec siebie.
Wojna od zawsze między nimi jest zażarta. Ale niedługo wszystko się zmieni. Jak głosi przepowiednia.
Jest nocia. Krótka, ale rozdział pierwszy będzie dłuższy. Miyako-chan.
Przyznajcie, że tęskniliście za tymi zdaniami! :D
Przepowiednia głosi, że jest nocia! Ale czad!
Miała dość. Kolejne nudne przyjęcie. Westchnęła. Wolałaby siedzieć w swojej sypialni i robić coś pożytecznego niż tu stać bezczynnie i słuchać komplementów jej adoratorów.
A co takiego pożytecznego Sakura robi akurat w sypialni? ]:>
Szczotkuje włosy.
Skrzywiła się, gdy po raz setny usłyszała, że jej oczy są koloru wiosennej trawy o poranku. Ale była królową i musiała to znosić.
Jednym z królewskich obowiązków było bowiem - oprócz zachowywania się grzecznie, żeby powstańcy nie zrobili jej wjazdu na chatę - wysłuchiwanie kiepskich komplementów, monotonnym głosem recytowanych przez zawodowych adoratorów (zatrudnionych na śmieciowych umowach).
Tęsknym wzrokiem popatrzyła na balkon. A gdyby tak...?
A gdyby tak się zabić?
Wampirze harakiri kołkiem? I like it!
- Nawet o tym nie myśl. - usłyszała surowy głos. Odwróciła się. Ujrzała blondynkę o orzechowych oczach. Kobieta ubrana była w czerwoną sukienkę. To była Tsunade. Jej niania.
Tsunade jak zwykle dostała szalenie ważną i prestiżową rolę.
Po co w ogóle wampirom nianie? Uczą małe wampirki, jak gryźć żeby się nie upaprać?
Tak. I czemu nie wolno się bawić czosnkiem.
To ona wychowała ją, gdy jej rodzice zginęli w II wojnie między wilkołakami i demonami.
To było wtedy, jak demony ruszyły na Moskwę, a zjednoczone siły wilkołaków urządziły desant w Normandii? Bo pytanie, co robiły wampiry na wojnie wilkołaków z demonami jest chyba zbyt podchwytliwe.
Hm... korzystały, jako te trzecie?
No, te skorzystały jak diabli.
Była to jedna z najkrwawszych bitew. Zginęło wiele demonów i wilkołaków, a także wampirów.
Które znalazły się tam, bo...? Postanowiły stanąć na linii frontu i przemawiać do walczących łagodnymi słowy, by się opamiętali i przestali czynić zło?
Właśnie w tej wojnie zginęli.
Tak, to już wiemy. Pomijając to, że wojna i bitwa to nie to samo.
Ojciec został rozszarpany przez wilkołaka, a matka przez demona.
Przynajmniej uniknęli monotonii w byciu rozszarpywanym.
Tak w ogóle to widać, że AŁtoreczka ma nielichą praktykę w pisaniu blogasków - rodziców Maryśki pozbyła się z zawodową wprawą już w pierwszej notce.
Był to okrutny koniec.
Nie, serio? To demony i wilkołaki nie rozszarpują wrogów pod pełną narkozą?
I skalpelem, zdezynfekowanym oczywiście.
Niczego nie pamięta, gdyż miała wtedy 4 latka.
I chodziła do wampirzego żłobka, ćwicząc pisanie ciężkim gotykiem w pożółkłym zeszycie w podwójne linie.
Za to na wuefie uczyli się wisieć głowami w dół na gałęzi.
Niania upierała się, że powinna pamiętać, ale kompletnie niczego sobie nie przypomina.
Ale co pamiętać? Rodzice zabrali ją na front w ramach rodzinnego spaceru w niedzielne popołudnie?
W końcu stwierdziła, że mózg blokuje te wspomnienia, które są dla niej bolesne. Ale one mogą wrócić pod wpływem jakiś silnych emocji.
A miałyby lub powinny wrócić, bo...?
No jak to tak, Sakura-sue bez traumy? To się nie godzi!
Ona tam tak nie uważała.
Uważała tak gdzie indziej.
To była hipoteza brązowookiej. Wszak była lekarzem i pracowała jako ordynator w szpitalu.
Wampir pracujący w szpitalu. Rozumiem, że szmuglowała stamtąd krew dla swojej pani?
Albo trenowała silną wolę, coś jak Carlisle Cullen. Czy przypadkiem wyżej nie zostało powiedziane, że wampiry nie mogą pokazywać się ludziom?
Owszem, ale kto by się tym przejmował.
- Ale tu jest tak nudno. - marudziła. - Poszłabym tylko na spacer. - przekonywała ją.
Bo królowanie królowaniem, ale niani trzeba słuchać!
- Jesteś królową. Musisz dać przykład swoim poddanym i zajmować się czymś absolutnie bezproduktywnym. - oznajmiła pokazując jej na wampiry. Zrobiła grymas na drutach.
- Mam 600 lat. Jestem już dorosła. Mogę robić co chcę i kiedy. - spróbowała innej taktyki.
- Nie. - stanowcza odpowiedź.
Spróbuj taktyki “Jestem królową i twoje “nie” może sprawić, że zaraz zawiśniesz na haku”.
Bez kitu, 600 lat? Czemu nie od razu 300 000?
Usłyszała poruszenie wśród gości. Zamarła. Znała ten zapach. O nie jęknęła. Tylko nie on. Widząc pocierpniętą minę na twarzy wychowanki odwróciła się. To był Rock Lee.
A już myślałam, że , karate-mistrz.
Jak się robi pocierpnięte miny? Też na drutach?
Kisi się je jak ogórki.
Najzagorzalszy jej adorator. Był on szatynem o czarnych oczach i włosach.
Szkoda, że nie był blondynem o czarnych włosach, to by dopiero ciekawie wyglądało.
Z rozpędu przeczytałam "był on szatanem". Nie żeby w tym blogasku coś takiego mogłoby mnie zdziwić...
Był właścicielem krzaczastych brwi.
A także trzech hektarów wąsów po wuju.
Oraz niewielkiego poletka włosów w nosie.
Syn Gaia Kimoto jej drugiego doradcy.Pierwszym był Kakashi Hatake. Lubiła go, ale nie kochała.
A powinna? Mnie się zawsze wydawało, że doradcy są jednak od czegoś innego... chyba że Sakura osiągnęła już ten poziom napalenia, że poważnie zastanawia się nad wyrwaniem odźwiernego.
Była jak ta Królewna Pizdolona, co to żadnemu nie przepuściła.
Wszyscy byli wyjebani,
Nawet księża, kapelani!
Wiele razy dawała mu do zrozumienia, że go nie kocha.
Ale przecież znoszenie ciągłych zalotów jest jej królewskim obowiązkiem!
W dodatku był młodszy o 100 lat.
- Idź. - rzekła niania. Popatrzyła na nią. Pokiwała głową. Haruno uśmiechnęła się. Odłożyła kieliszek. Szybkim tempem nie widocznym dla oka zjawiła się na balkonie.
Wampiry poruszają się tak szybko, że nie rejestrują własnych ruchów? Jej, to do tego szpitala Tsunade pewnie regularnie trafiają wampiry skasowane na latarni...
Po czym skoczyła lądując lekko i z gracją na dwóch nogach.
A potem na kolanie, nosie, głowie i ostatecznie na dupie, ale nikt tego nie widział, więc się nie liczy.
Szczęśliwa zniknęła w ciemnościach. Wampirzyca patrzyła jak znika.
- Dobry wieczór. - usłyszała. - Gdzie jest Wasza Wysokość? - spytał się młodzieniec rozglądając się na boki.
- Moja wysokość? - zapytała zdziwiona Tsunade. - Nooo... na mnie, metr sześćdziesiąt trzy, jak zwykle...
- Źle się poczuła i poszła do siebie. - skłamała.
Dlatego ubyło mi dwadzieścia centymetrów.
- Szkoda. - powiedział zawiedziony. - Proszę powiedzieć, że przesyłam jej pzodrowienia.- rzekł.
- Oczywiście. - odparła.
- Do widzenia. - pożegnał się . Po czym skierował się ku drzwiom.
***
Uciekała. Nie chciała jeszcze ginąć. To co było bajką nagle stało się rzeczywistością.
Bajka o umieraniu? Chyba taka, co wyszła spod pióra braci Grimm.
Albo ktoś naczytał się "Zmierzchu", wyszedł nocą na rozstaje dróg - a tu wampir, w dodatku nie zamierzający się zakochać, tylko od razu rzucający się z zębami.
Wiedziała, że ją goni. Nagle potknęła się.
Imperatyw Narracyjny podstawił jej nogę.
Nie zdążyła wstać kiedy poczuła ręce oplatające ją w talii. Była sparaliżowana ze strachu.
Te, wampir! Szyja to to przewężenie wyżej!
- Nie udało ci się. Żegnaj. - usłyszała. Po czym napastnik pochylił się i zatopił swe kły w jej szyi. Z gardła kobiety wydobył się krzyk. Po chwili wyjął kły z ofiary.
Ten krzyk wyjął. Cążkami.
A kły starannie schował do woreczka.
Martwe ciało opadło na ziemię.
Jak opadło, skoro leżało od samego początku?
Wtedy do jego nozdrzy doleciał słodki zapach.
- Wiśnia. Kwiat wiśni. - ślinka naciekła mu do ust.
Dendrofil?!
Wywęszył, że to kobieta i jest niedaleko. - Ale będę miał ucztę. - zaśmiał się i ruszył za słodkawą wonią. Nie wiedział, że dzisiejszej nocy całe jego życie się zmieni.
Imperatyw Blogaskowy walnie go w mordę, każąc mu zakochać się w Sakurze?
Ech, Imperatywy nie próżnowały tej nocy.
***
Biegła. Nagle stanęła. Nasłuchiwała.
- Ktoś się zbliża. - powiedziała do siebie. To mężczyzna. Pachnie jak czekolada pomyślała.
No to będziemy zaraz mieć czekoladowe ciastko z wiśnią. I śmietanką na czubku, jak sądzę.
Wy też gadacie do siebie na głos, gdy zauważycie coś ciekawego? No ja też jakoś nie.
Szedł w jej kierunku.Postanowiła poczekać. I coś się jej zdawało, że to nie jest przyjaciel.
To chyba powinna, bo ja wiem, spierdzielać?
Nie wiedziała, że los spłata jej figla i to spotkanie ją odmieni. Na zawsze.
Imperatyw Blogaskowy już czaił się w krzakach.
Mam nadzieję, że dość długa oraz, że się wam spodoba. Miyako-chan.
Biegł. Czuł coraz wyraźniejszą woń kwiatu wiśni, która go przyzywała.
- Stoi. - mruknął do siebie.
- Gratulujemy... - mruknęła Pigmejka.
- I tak się zmarnuje - zgasiła go Kalevatar.
To już blisko. Za zakrętem pomyślał i skręcił.
Hm, zatem ci wszyscy panowie, którzy chodzą po ulicach zygzakiem, nie są pijani, tylko bardzo zamyśleni?
Tak. Bo jak są za zakrętem to myślą, a jak myślą, to skręcają. Perpetuum mobile.
Widział już zarys sylwetki kobiety. Uśmiechnął się. Czas zacząć ucztę.
***
Zbliżał się bardzo szybko. Czuła go. Doszła do wniosku, że nie może być to człowiek. Wilkołak? Nie zaprzeczyła zaraz. Od razu wyczułaby nieprzyjemny zapach mokrego psa. Skrzywiła się na wspomnienie tego odoru.
Odoru? To chyba jak pies jest mokry, bo wytarzał się w oborniku.
Poza tym to, o ile nadążam za narracją, chyba wampiry śmierdziały mokrym psem.
Chyba, że człowiek, który poruszał się na skuterze lub jechał samochodem, choć jej to wydawało się absurdalne.
Mają tam cichobieżne skutery i samochody, czy też wampiry są głuche jak pień, skoro Sakura bierze pod uwagę taką możliwość?
To opko jest absurdalne, rzeczywiście.
Skoro pachnie czekoladą, to pewnie jest to Ciasteczkowy Potwór.
Najeżyła się. Niedługo tu będzie. za minutę.
No, rzeczywiście poruszał się bardzo szybko.
I nie pomyliła się. Pojawił. Był to mężczyzna. Miała nadzieję, że nie był wrogo nastawiony. Wkrótce się dowie.
Zgwałci, nie zgwałci? A co tam, postoję, poczekam, okaże się.
Ona naprawdę desperacko szuka chłopa dla siebie. Pachnący czekoladą wilkołak na skuterze? Nic to!
Zatrzymał się. Od nieznajomej dzieliło tylko 5 metrów. Przyjrzał się jej uważniej. Długie, różowe sięgające do pasa.Sakura wyglądała tak:
Zielone oczy. Twarz w kształcie serca. Zgrabna. Dość wysoka. Ubrana w "małą czarną". Na nogach miała dobrane do koloru buty na wysokim obcasie.
Zgrabna, wysoka twarz z nogami. Hm, a nie, jednak Sakura wyglądała w ten sposób:
Ta twarz w kształcie serca ubrana w sukienkę jest osadzona na różowym do pasa! Pełen obraz wygląda chyba tak:
Wszystko proporcjonalne. Zbyt idealne.
Nooo, to bardzo śmiałe stwierdzenie.
Może według kanonu urody Kosmitów jest idealnie...
Dostrzegł jej bladą cerę.
Bladą na twarzy w sukience czy na różowym?
I wtedy zrozumiał. Była modelką z anemią wampirem. I dość pięknym i idealnym, ale wszystkie są takie. Wabią swoje ofiary urodą. Nie mógł zrozumieć tylko dlaczego jednocześnie nie mogą się nikomu pokazać pachnie tak słodko. Kwiatowo. TRUSKAWKAMI, RWA! Zazwyczaj wampiry pachną jak końskie łajno. A tu szok - krowie łajno na łące. Powinien wyczuć, że to jego wróg. Ale pachniała inaczej niż inne wampiry, z którymi dotąd się stykał. Postanowił poczekać na jej ruch.
- Wieża na A5! - rzuciła z głupia frant ...