[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marszałek Tuchaczewski cz.2
Aktorzy:
Michaił Tuchaczewski - Krzysztof Kowalewski
Józef Stalin - Krzysztof Globisz
Wilhelm Behrends - Marek Perepeczko
Reinhard Heydrich - Wiktor Zborowski
Mjr Papaszew - Jan Peszek
Hans - Adam Ferency
Naujocks - Wojciech Malajkat
Kliment Woroszyłow - Witold Pyrkosz
Szef niemieckich tajnych służb Reinhard Heydrich wiedział, że nie może
wypuścić okazji, jaka wpadła mu w ręce w grudniu 1936 roku. Wówczas
jego agent, generał Skoblin, były carski oficer działający w środowisku
rosyjskich emigrantów w Paryżu, poinformował go, że w Moskwie
przygotowywany jest zamach stanu. Skoblin twierdził, że na czele
spiskowców stoi marszałek Michaił Tuchaczewski. Taka informacja dawała
możliwość zniszczenia Tuchaczewskiego, którego Niemcy uważali za
groźnego przeciwnika, gdyż z ogromną energią budował potęgę Armii
Czerwonej.
Reinhard Heydrich przystąpił do działania.
W wigilię 1936 roku Heydrich zlecił swojemu podwładnemu Wilhelmowi
Berendsowi, szefowi sekcji wschodniej Służby Bezpieczeństwa
opracowanie planu działania przeciwko Tuchaczewskiemu.
4 stycznia 1937 roku podczas narady w gabinecie Heydricha Behrends
przestawił swój pomysł.
Behrends:
Zakładamy, że Tuchaczewski przygotowywał spisek
przy współpracy z naszymi generałami. Oczywiście nie
mogłoby to ujść uwadze naszego wywiadu wojskowego.
Abwehra gromadziłaby stenogramy podsłuchiwanych rozmów
telefonicznych, raporty z bezpośredniej inwigilacji oficerów
niemieckich oraz kopie przechwyconych listów. Wśród nich
powinien znaleźć się list marszałka Tuchaczewskiego do
jednego z naszych generałów, zawierający wyraźne informacje
o przygotowywanym zamachu. Oczywiście dokumenty będą
1
miały wszystkie atrybuty sprawy urzędowej: pieczęcie,
urzędowe adnotacje itp. Co więcej: sprawa jako szczególnie
ważna powinna nosić ślady osobistego zainteresowania
admirała Canarisa, a może nawet…
Behrends zawahał się na moment, ale Heydrich uzupełnił jego słowa:
Heydrich:
Samego führera. To dobry pomysł i sądzę, że
spodoba się führerowi, który zapewne zdecyduje się na to.
Proszę dalej.
Behrends:
Jeden z naszych ludzi, mający gardłową sprawę,
wykradnie te dokumenty i sprzeda je Rosjanom. Osobnym
problemem pozostaje sposób powiadomienia ich o możliwości
zakupienia tajnych dokumentów. Inaczej mówiąc, Rosjanie
powinni dowiedzieć się, że mamy dowody zdrady
Tuchaczewskiego, z niezależnego i wiarygodnego źródła, w
następstwie czego powinni zwrócić się z propozycją zakupu. To
wszystko. Wszystkie planowane działania zawarłem w tej
notatce.
Heydrich:
Akceptuję ten plan. Obersturmführer Naujocks
zajmie się sprawą wykonania tego planu.
Naujocks odnalazł drukarza Franza Putziga, znanego w środowisku
przestępczym z nadzwyczajnych uzdolnień fałszerskich, i nakazał mu
przygotowanie dokumentów. List Tuchaczewskiego do niemieckiego
generała, w którym marszałek pisał o potrzebie nawiązania sojuszu
niemiecko-radzieckiego po obaleniu Stalina, był majstersztykiem. Do tego
dołączono sfałszowane raporty niemieckiego kontrwywiadu obserwującego
niemieckich oficerów kontaktujących się z radzieckimi spiskowcami,
sfałszowany list szefa wywiadu i kontrwywiadu admirała Wilhelma
Canarisa do Hitlera i odpowiedź Hitlera. Jedynie ten ostatni dokument był
autentyczny, gdyż Heydrich uznał, że nie uchodzi fałszować podpisu
Wodza, a Hitler zgodził się wziąć udział w tej mistyfikacji.
W kwietniu 1937 roku niemiecka tajna służba przystąpiła do ostatniego
etapu operacji: podsunięcia sfałszowanych dokumentów Rosjanom.
Obersturmführer Naujocks źle się czuł w marynarce, która wydawała mu
się za wąska w ramionach i uwierała pod pachami. Zawsze, gdy zakładał
cywilne ubranie, wydawało mu się, że wygląda jak komiwojażer. Nie lubił
rozstawać się z mundurem, którego groźny wygląd, jak sądził, dodawał
mu powagi.
Jednakże tego dnia, siedząc przy stoliku w kawiarni, był nawet zadowolony
ze złego samopoczucia, jakie wynikało z cywilnych łachów, gdyż uważał,
2
że to dodaje autentyzmu jego osobie. Powinien wyglądać jak oficer, który
stara się ukryć swój zawód.
Kilka minut po 17.00 do stolika podszedł mężczyzna.
Hans:
Nazywam się Hans. Czy mógłby mi pan podać ogień?
Naujocks wyjął zapalniczkę i podsunął ją nieznajomemu. Ten, pochylając
się nad stolikiem, powiedział cicho:
Hans:
To nie najlepsze miejsce na nasze spotkanie. Oczekuję
pana w samochodzie na rogu ulicy. Zielony opel.
Naujocks zawołał kelnera, zapłacił i wyszedł na ulicę. Tuż przy
skrzyżowaniu dostrzegł zielony samochód. Gdy tylko usiadł obok kierowcy,
ruszyli z miejsca.
Hans:
Tu możemy wyjaśnić sobie wszystkie sprawy. Co ma
pan na sprzedaż?
Naujocks:
Dokumenty niezwykle interesujące dla rosyjskiej
służby bezpieczeństwa.
Hans:
To wiem, a konkretnie?
Naujocks:
Są to wyniki śledztwa prowadzonego przez
Abwehrę w sprawie kontaktów wysokich oficerów niemieckich i
rosyjskich, zmierzających do obalenia Stalina i ustanowienia
dyktatury wojskowej.
Hans:
Jak dostał pan te dokumenty?
Naujocks:
Ja ich nie dostałem. Znajdują się w
Sicherheitsdienst, która na podstawie decyzji Hitlera przejęła
prowadzenie śledztwa. Mam dostęp do tych dokumentów, a
konkretnie - będę miał dostęp jeszcze przez dwa dni.
Hans:
Za ile chce pan je sprzedać?
Naujocks:
Za 50 tysięcy rubli.
Hans:
To dużo, bardzo dużo…
Naujocks:
Uważam, że warte są więcej. Podobnie jak moja
głowa, która spadnie gdyby wyszło na jaw, w jaki sposób
Rosja dowiedziała się o zdradzie swoich oficerów.
3
Hans:
To bardzo wysoka kwota. Nie mogę sam decydować.
Muszę mieć zgodę moich przełożonych.
Naujocks:
Niech pan się pospieszy. Juro w nocy minie
możliwość zrobienia fotokopii tych dokumentów.
Hans:
Dam panu odpowiedź rano. Spotkamy się w tym
samym miejscu.
Hans przybył punktualnie. Nie przysiadł się do stolika Naujocksa, lecz
przechodząc obok rzucił tylko: "Zgadzam się. Jutro tutaj", i poszedł dalej.
Następnego dnia Naujocks stawił się na spotkanie mając w teczce komplet
fotografii sfałszowanych dokumentów.
Hans:
Ma pan dokumenty?
Naujocks:
Pan chyba żartuje. Zacznijmy od tego, czy pan ma
pieniądze?
Hans:
Tak.
Naujocks:
Wobec tego jedźmy do hotelu "Adler". Wynająłem
tam pokój.
Przeszli obok recepcji i skierowali się do pokoju na pierwszym piętrze.
Naujocks zamknął drzwi na klucz. W ciągu kilkunastu minut zakończyli
transakcję.
Kilka dni później zdjęcia dokumentów, wśród których znajdowała się
odbitka listu Tuchaczewskiego do niemieckiego generała, dotarły na Kreml.
Długi urlop w Gagrze nad Morzem Czarnym dobiegał końca. Tuchaczewski
z niepokojem myślał o powrocie do pracy. Od kilku tygodni każda
nadchodząca wiadomość niosła zapowiedź niebezpieczeństwa. Wiedział, że
w 1936 roku NKWD aresztowała kilku najwyższych dowódców. W więzieniu
znalazł się dowódca 8. samodzielnej brygady ciężkich czołgów Dmitrij
Schmidt, oskarżony o przygotowania do zabicia komisarza Klimenta
Woroszyłowa, a następnie o przygotowanie buntu we własnej brygadzie.
Aresztowano dowódców korpusów Witalija Primakowa, Witowta Putnę,
Siemiona Turowskiego. Wszyscy byli starymi komunistami, którzy już
dawno związali swoje losy z partią bolszewicką i służyli jej z pełnym
oddaniem. Łączyła ich ponadto służba na froncie polskim w 1920 roku, co
musiało zaniepokoić Tuchaczewskiego. Pojawiły się też inne sygnały.
W grudniu 1936 roku Stalin, przemawiając na plenum Komitetu
4
Centralnego, wymienił nazwisko Tuchaczewskiego. Powiedział, że organy
śledcze mają materiały obciążające marszałka, ale, jak stwierdził:
"połapaliśmy się i towarzysz Tuchaczewski może spokojnie pracować".
Oznaczało to, że aresztowani towarzysze Tuchaczewskiego obciążają go,
ale póki co Stalin wierzy w jego niewinność. Jak długo będzie wierzyć?
W styczniu dotarła do Tuchaczewskiego kolejna niepokojąca wiadomość. W
czasie procesu siedemnastu członków partii oskarżonych o działalność
kontrrewolucyjną jeden z podsądnych Karol Radek wymienił nazwisko
Tuchaczewskiego. Prawdopodobnie uczynił to przypadkiem, relacjonując
jakąś sytuację bez szczególnego znaczenia. Jednakże prokurator uchwycił
ten ślad i wielokrotnie dopytywał o związki Tuchaczewskiego z
wywrotowcami. Radek stanowczo temu zaprzeczał, ale mogło to świadczyć
o tym, że broni kompana.
Następny cios przyszedł w lutym. Zmarł najbliższy jego przyjaciel Sergo
Ordżonikidze, człowiek bardzo wpływowy. Samobójcza śmierć, dziwna i
tajemnicza, wstrząsnęła Tuchaczewskim. Odszedł najszczerszy druh,
którego poznał i z którym zaprzyjaźnił się w najtrudniejszym dla nich obu
okresie walk na Zakaukaziu. Ordżonikidze był jego najsilniejszym
protektorem i doradcą.
W serii tych niepokojących wydarzeń jedno pozwalało optymistycznie
patrzeć w przyszłość: Tuchaczewski miał przewodniczyć grupie oficerów
udających się do Wielkiej Brytanii na uroczystość koronacji króla Jerzego
VI. Partia nie wysyłałaby człowieka niepewnego, podejrzanego o
prowadzenie działalności antyrewolucyjnej. Nie wiedział, że 21 kwietnia
komisarz spraw wewnętrznych Nikołaj Jeżow wystąpił do Stalina z
wnioskiem o odwołanie wyjazdu marszałka, rzekomo ze względu na
zamach, jaki przygotowano na niego w Warszawie. Stalin szybko
zaakceptował tę propozycję. Rozprawa z Tuchaczewskim rozpoczęła się.
Oskarżenie i skazanie tak wysokiego oficera miało umożliwić Stalinowi
rozprawę z innymi. Oni stali mu na drodze do wielkości i jednowładztwa.
Stalin z podziwem obserwował, jak w Niemczech w 1934 roku Hitler
rozprawił się z silną opozycją. W ciągu kilku godzin w nocy z 29 na 30
czerwca wierne oddziały SS zamordowały prawie dwustu przeciwników
führera, w tym Ernsta Röhma, stojącego na czele armii liczącej bez mała
milion ludzi. Kilka miesięcy później Stalin przeniósł metody działania
Hitlera na grunt radziecki.
Pretekstem stał się zamach 1 grudnia 1934 roku na szefa leningradzkiej
organizacji partyjnej Siergieja Kirowa.
Nie ma wątpliwości, że zabójca działał z polecenia Stalina.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]