[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
Wiktor Hugo
Nędznicy
Tom 1
Wydawnictwo Tower Press
2001
1
Jak długo z winy praw i obyczajów istnieć będzie przekleństwo
społeczne, tworzące w pełnym rozwoju cywilizacji sztuczne piekła i
komplikujące ludzką totalnością przeznaczenie, które jest boskie: jak
długo trzy problemy stulecia poniżenie człowieka w egzystencji
proletariackiej, upadek kobiety spowodowany głodem, niedorozwój
dziecka wśród nocy nie zostaną rozwiązane; jak długo w pewnych
rejonach społeczeństwa możliwe będzie działanie sił dusicielskich:
albo mówiąc inaczej i z jeszcze wyższego punktu widzenia, jak długo z
powierzchni ziemi nie zniknie niewiedza i nędza – książki w rodzaju
niniejszej będą mogły być pożyteczne.
2
Część pierwsza
FANTYNA
3
Rozdział pierwszy
CZŁOWIEK SPRAWIEDLIWY
Ksiądz Myriel
W roku 1815 ksiądz Karol Franciszek Benvenuto Myriel był biskupem w Digne. Był to
starzec lat około siedemdziesięciu pięciu; piastował tę godność od roku 1806.
Chociaż szczegół ten nie dotyczy w żadnym względzie istotnej treści naszego
opowiadania, może jednak nie będzie bezużyteczne choćby dla zachowania ścisłej we
wszystkim dokładności – wspomnieć tu o pogłoskach i plotkach, jakie krążyły o nim wtedy,
kiedy przybył do swej diecezji. To, co się mówi o człowieku – i prawda, i nieprawda –
częstokroć w jego życiu, a zwłaszcza w losie, waży tyle co i własne czyny. Ksiądz Myriel był
synem radcy parlamentu w Aix; pochodził więc z sądowniczej szlachty. Mówiono, że ojciec,
przeznaczając syna na swego następcę na urzędzie, ożenił go bardzo wcześnie, w
osiemnastym czy też dwudziestym roku życia, wedle zwyczaju dość rozpowszechnionego w
rodzinach swego stanu. Jednak mimo tego małżeństwa Karol Myriel dostał się podobno na
języki. Był przystojny, choć niewielkiego wzrostu, wytworny, miły, dowcipny; całą pierwszą
część swego życia poświęcił światu i miłostkom. Nadeszła rewolucja, wypadki potoczyły się
szybko, rodziny dygnitarzy sądowych, zdziesiątkowane, ścigane, rozsypały się po świecie.
Karol Myriel już w pierwszych dniach rewolucji wyemigrował do Włoch. Żona umarła mu
tam na chorobę piersiową, która ją nękała od dawna. Dzieci nie mieli. Cóż się dalej działo z
Karolem Myrielem? Czy rozsypanie się w gruzy dawnego społeczeństwa francuskiego i
upadek jego własnej rodziny i tragiczne widowiska 93 roku, okropniejsze może dla
emigrantów, którzy na nie patrzyli z daleka przez powiększające szkła przerażenia, sprawiły,
że zaczęła w nim kiełkować myśl o odsunięciu się od świata, o samotności? Czy też może
wśród rozrywek i uciech, wypełniających mu całe życie, nagle uderzył w niego jeden z tych
ciosów tajemnych a okrutnych, co trafiając w serce, obalają nieraz człowieka, którego nie
wzruszyły klęski publiczne, pozbawiające go znaczenia i majątku? Nikt tego nie mógłby
powiedzieć; wiedziano tylko, że kiedy powrócił z Włoch, był już księdzem.
W roku 1804 ksiądz Myriel był proboszczem w Brignolles. Był już stary i żył samotnie, z
dala od świata.
Tuż po koronacji musiał pojechać do Paryża w sprawach parafii, nie wiadomo już nawet
jakich. Kołatał tam do różnych możnych osób, poszedł też w interesie swoich parafian do
kardynała Fescha. Pewnego razu, kiedy cesarz przyszedł w odwiedziny do swego wuja, zacny
proboszcz, oczekujący w przedpokoju, zwrócił na siebie uwagę jego cesarskiej mości.
Napoleon, widząc, że starzec przypatruje mu się ciekawie, odwrócił się i rzekł szorstko:
– Cóż to za poczciwina tak mi się przygląda?
– Najjaśniejszy panie – rzekł ksiądz Myriel – wasza cesarska mość widzi poczciwego
człowieka, a ja wielkiego. Każdy z nas może na tym zyskać.
4
[ Pobierz całość w formacie PDF ]