[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Łagodne odgłosy nocy i chłodny szept lekkiego wiatru sprawiły, że w końcu przymknęła powieki i zapadła w drzemkę. Od 6 lat źle sypia. 6 lata tyle już minęło od odejścia jej ukochanego z wioski, ale nie z tego powodu ma nocne koszmary. Tydzień po jego ucieczce zginęli jej rodzice z tego czego się dowiedziała zabił ich jeden z trójki Sanninów, dla którego on Sasuke Uchiha zostawił ją różowowłosą piękność i wybuchowego blondyna, którego marzeniem zawsze było zostać VI Hokage. Tak było! Od roku funkcjonuje na tym stanowisku. Na początku była to dla niego frajda, ale teraz siedzi i wypełnia papierki. Żadnych misji. Ciągła ochrona. Dla niego jest to już lekką przesadą, ale nie może nic poradzić teraz jest najważniejszą osobą wiosce Liścia. Ma wspaniałą i utalentowaną żonę która spodziewa się jego dziecka. Za dwa miesiące na świat przyjdzie potomek Uzumak’iego. Jaka radość była wśród przyjaciół na tę wiadomość nawet zielonooka była uśmiechnięta. Wieku 20 lat Sakura Haruno zdobyła już certyfikat najlepszego medic-ninja. Była ordynatorem w szpitalu, ale zrezygnowała z tej posady. Teraz jest kapitanem oddziału ANBU z kręgu zabójców. Są to osoby, które działają po stronie dobra, ale zabijają bez skrupułów.
*
Nastał ciepły ranek ptaki nuciły piękną pieśń o dwóch kochankach, którzy uciekają przed miłością. W jednym z domów do życia zbudziła się piękna kobieta o równie pięknych szmaragdowych oczach. Zamrugała kilka razy poczym wstała. Podeszła do okna i otworzyła na oścież wdychając powietrze spoglądała na bawiące się dzieci. Przypomniała sobie jak to ona kiedyś biegała była zawsze uśmiechnięta i taka naiwna, a teraz jest już kobietą twardą, ambitną, inteligętną i piękną. Wielu mężczyzn chcę zdobyć jej serce, ale ona każdą propozycję odrzuca. Westchnęła ciężko i podeszła do dużego lustra.
- Pierwszy raz od wielu lat dobrze spałam – mówiła do siebie. Wzięła z szafki swój strój ANBU i poszła do łazienki. Gdy wykonała już swoje wszystkie poranne czynności zajrzała tylko na chwile do kuchni i wyszła zniknęła w dymie. Zjawiła się na polu treningowym na którym czekali na nią jej towarzysze Neji Huyga i Access Mikarashi, chłopak który przeprowadził się trzy lata temu z wioski trawy do Konohy. Podoba mu się Sakura, ale ukrywa to przednią. Ma wiele fanek Można powiedzieć, że zajął miejsce Uchihy, także latają za nim dziewczyny.
- Hej długo czekacie – zapytała podchodząc bliżej
- Część – powiedzieli oboje
- Właśnie przyszliśmy – powiedział Neji
- Mamy misję od Hokage mamy zbadać teren podobno kręcą się tu jacyś ninja.- dodał białowłosy
- Jakaś nowa organizacja weszła w świat – zakpił białooki
- Taa słyszałam o tym od Naruto. No to co idziemy.
- Hai, tylko zakładać maski. – Neji miał pyszczek niedźwiedzia, Access lisa, a Sakura kota. Cała trójka zaczęła skakać po drzewach i obserwować teren.
*
Niedaleko Doliny Końca, w gąszczu lasu była kryjówka, w której ukrywała się nowo zaistniała organizacja „Hebi”. Właśnie skończył się ciężki trening, z którego trójka ninja wyszła ranna, a lider grupy lekko zadrapany. Wszyscy usiedli przy stole ścierając z siebie wszystkie poty. Wreszcie jeden z nich wstał wkurzony.
- Sasuke mogłeś oszczędzić Kabuto – zawołał niebieskowłosy.
- Nie był nam potrzebny – odpowiedział spokojnie
- Wcześniej nie, ale teraz patrz ile mamy zadrapań, ran za nim to się nam zagoi minię trochę czasu, a gdybyśmy mieli medyka to raz dwa i jesteśmy już na nogach.
- Masz rację, ale nie da się cofnąć czasu. Więc musicie sobie jakoś poradzić.
- A gdyby porwać jakiegoś medyka słyszałem o pewnej dziewczynie jak jej tam, a nie przypomnę sobie tego. Ale do rzeczy podobno jest najlepszą w tym fachu pokonała nawet swoją mentorkę. I jeszcze jest piękna –uśmiechnął się.
- Baka –dostał w głowę od wkurzonej czerwonowłosej jedynej kobiecie w tym składzie.
- Sugeitsu Karin spokój. Zastanowię się nad tym co powiedziałeś, a teraz dajcie mi spokój – poszedł do innego pokoju i usiadł wygodnym fotelu „Medyk najlepszy może Sugeitsu ma rację”- uśmiechnął się szatańsko przeczesując grzywkę.
************
Stali w trójkę wpatrując się w przestrzeń, która ich otaczała. Długi wodospad ciągnący się przez pagórki na tle czystego nieba wyglądał jeszcze piękniej niż można sobie wymarzyć . Morze różnokolorowych kwiatów, które było dla wszystkich spełnieniem i nie można było mu się oprzeć i teraz znalazło swoich wielbicieli, lecz jedna osoba nie była zachwycona można powiedzieć, że była strasznie wkurzona. Spojrzała na swoich towarzyszy. Żadne z nich nie chciało przerwać tej krępującej ciszy. Wreszcie jedyna w tej drużynie kobieta nie wytrzymała.
- Cholera jakim cudem nie możemy ich znaleźć jestem pewna, że gdzieś tu są.
- Sakura ciszej, bo jeżeli tu naprawdę są to możesz być pewna, że ich spłoszyłaś – powiedział szatyn. Przekonał ją. Usiadła pod drzewem i zamknęła oczy. Myślała nad zaistniałą sytuacją. Westchnęła ciężko co zwróciło uwagę mężczyzn.
-Sakura za bardzo się przejmujesz mieliśmy tylko sprawdzić teren, a ty już chcesz złapać wroga. Nie wiedząc nawet kim jest - skomentował jej zachowanie czerwonooki.
- Access ma rację za bardzo się poświęcasz wszystko chcesz doprowadzić do końca. – dodał posiadacz Byakugan.
- A czy to źle? – spojrzała na nich – Czy to źle że chcę skończyć misję? – wstała – Chrzanie was idę sama!
- Gdzie?- zawołali oboje.
- Tam gdzie jeszcze nie szukaliśmy – odparła zakładając czarny płaszcz, który ukrywał jej kobiece kształty. – Do Doliny Końca!
- To już nie jest nasz teren.
- Neji, a czy Sakura nas posłucha. – spojrzał na dziewczynę która patrzyła na nich z pod maski – Idę z Tobą.
- Eh… co ja z wami mam – powiedział szatyn zakładając maskę –Więc ruszajmy – uśmiechnął się. Poczym wszyscy pobiegli w stronę Doliny Końca.
*
- Kakashi powiedź, że żartujesz – krzyczał rozwścieczony blondyn - To niemożliwe.
- Też tak myślałem, ale jak już zabił Orochimaru to nie miał chyba innego wyjścia – powiedział szarowłosy.
- Jak to nie miał, a wioska, jego dom, my. Jeżeli spotka odział ANBU. Szlag by to.
- Czy coś się stało?
- Tak wysłałem Sakurę na zwiady tego nieznajomego ninja –prychnął –Nieznajomego! Sasuke zabiję cię!!!
*
Słońce powoli zachodziło. Robiło się już ciemniej. Przez gęstwiny lasu bięgła trójka najlepszych ninja z oddziału ANBU. 10 kilometrów przed nimi właśnie toczy się trening nic nie wiedząc właśnie się tam zbliżają. Tymczasem na polanie oddalonej o te kilka kilometrów lider dał rozkaz odpoczynku.
- Sasuke-kun……-zaczęła czerwonowłosa, ale przerwał jej niebieskowłosy:
- I co przemyślałeś to co ci zaproponowałem.
- Sasuke-kun…
- Zastanawiam się jeszcze. Nie chcę mieć tu już żadnych kobiet.
- Sasuke-kun…..
- A gdzie ty widzisz kobiety – zapytał z uśmiechem za co dostał w głowę od okularnicy.
- Głupek, Sasuke-kun któś się zbliża.
- Co? Nie mogłaś wcześniej powiedzieć – wydarł się na przestraszoną dziewczynę – Ile?
- Trzy osoby o bardzo wysokiej chakrze.
- No to poczekamy na nich. Zaraz zacznie się kolejny trening- uśmiechnął się i spojrzał w gęstwiny lasów przez Sharingan - Odział ANBU. Konoha. Zaczyna się ciekawie.
*
Nagle dziewczyna zatrzymała się na jednej z gałęzi drzewa. Chłopacy też stanęli i spojrzeli na nią pytająco.
- Ktoś tu jest? Cztery osoby jedna słaba, dwie nawet dobre, a ostatnia ma bardzo silną chakre.
- Czyli znaleźliśmy ich.
- Uchiha! – powiedział szatyn patrząc przez Byakugan – Tam jest Uchiha Sasuke.
- Co? – krzyknęła dziewczyna – To niemożliwe.
- Sakura tylko, żebyś…
- Nie to jest zdrajca naszym zadaniem jest go dostarczyć do Konohy – przerwała mu poczym uśmiechnęła się do niego.
- To dobrze bo myślałem…
- To było dawno.
- Znacie go. – zapytał białowłosy
- Taa- powiedzieli razem poczym ruszyli dalej. Myśląc o spotkaniu zdawnym obywatelem wioski liścia.
----------------
Cisza. Dwie grupy. Stoją naprzeciwko siebie z bronią i patrzą na ruchy przeciwnika. Silny wiatr, który niespokojnie targał płaszcz różowowłosej kunoichi odkrywając co jakiś czas jej kuszącą sylwetkę.
- „Więc dwóch mężczyzn i kobieta. No cóż. Po tatuażach widać, że są tą ludzie z kręgu. Od kiedy kobiety są w tak zaawansowanym przydziale” – rozmyślał posiadacz Sharingana. – To może napoczątku byście ukazali swoje twarze lubię wiedzieć kogo zabijam.
- A skąd wiesz, że to nie ty zginiesz – warknęła zielonooka. On na tą roześmiał się jak i reszta drużyny – I co cię cieszy Uchiha Sasuke – syknęła jadem.
- Proszę znasz mnie.- uśmiechnął się perfidnie.
- Jak można nie znać największego zdrajcy wioski, który jest gorszy od swego brata. – wiedziała, że chłopak się wkurzy od razu rzucił na nią kunaiem, którego ona zwinnie ominęła. Uśmiechnęła się pod maską co nie umknęło uwadze chłopakowi wkurzył się jeszcze bardziej, ale nie okazywał tego. Wiedział, że uczucia tylko pogorszą sprawę. „ Wkurza mnie ta laska. Nie no nieźle pierwszy raz ktoś tak perfekcyjnie wyprowadził mnie z równowagi” – uśmiechnął się kpiąco. Spojrzał jeszcze raz na nią poczym przeniósł wzrok na jej towarzyszy.- Więc co nie ujawnicie się.
- Czemu nie. Będziemy ostatnimi osobami, które zobaczysz. – powiedział białowłosy poczym ściągnął maskę - Jestem Access Mikarashi
- Głupek. – skomentował białooki poczym ściągnął swoją maskę – Mnie już znasz.
- Hmm Neji Hyuga no proszę tak daleko zaszłęś – powiedział z kpiną.
- Znasz ich Sasuke-kun
-Taa, a ty czemu nie ściągniesz.
- Powiedzmy, że nie mam ochoty, a co ciekawy?
- Nie. Karin zajmij się nią. Sugeitsu, Juggo a wy tą dwójką.
- A co jesteś za bardzo zmęczony, że nie możesz stanąć do walki – zapytała różowowłosa
- „Coraz bardziej mnie wkurza. Ale trzeba jej przyznać ma odwagę” –uśmiechnął się do swoich myśli poczym zwrócił się do dziewczyny – Z chęcią popatrzę jak przegrywasz.
- Wierzysz we mnie Sasuke-kun – odezwała się czerwonowłosa.
- Oczywiście wierzy przecież jesteś jego dziewczyną – powiedziała z szatańskim uśmiechem.
- Eee kotku ona nie jest jego dziewczyną jak w ogóle jest dziewczyną – zaśmiał się niebieskowłosy.
- Ty……
- Dosyć zaczynajcie. – chłopak usiadł na pniu niedaleko i obserwował..
- Neji, Access czemu ja zawsze mam najgorszego przeciwnika.
- Ja nie jestem najgorsza.
- No nie wcale. Dobra kończmy to.
- Ale co? Jak my nawet nie zaczęłyśmy. – Sasuke popatrzał na dwie dziewczyny, ale swój wzrok zatrzymał na różowowłosej, która zaraz znikła. „ Gdzie ona się podziała” – spojrzał na Karin, która miała już kunai przy szyi „ Kuso, jak zwykle” – wyciągnął swoją katanę poczym szybko pojawił się za Sakurą.
- Preferujesz trójkącik – uśmiechnęła się. – Ja ją zabiję ty mnie, ale ja jeszcze zdarzę wbić ci kunai w serce.
- A skąd wiesz, że ją zabijesz.
- Jestem medykiem w dodatku najlepszym. Więc wiem gdzie są najczulsze punkty człowieka, które po draśnięciu powodują szybką śmierć.
- „ Więc to jest ten medyk o którym mówił Sugeitsu. Ale co robi w ANBU. Hmm co raz bardziej zaczyna mi intrygować. Ciekawe czy ją znam. Na pewno nie. Żadna dziewczyna nie była tak dobra latały tylko za mną jak jakieś .. szkoda nawet mówić, chociaż teraz to by było całkiem interesujące..” – w dalszym rozmyślaniu przerwał mu chłód ostrza na szyi. „Co” – krzyknął w myślach.
- Kiepska koncentracja jak na ciebie Uchiha. – spojrzał jej w oczy przez maskę i o mało co zawału nie dostał „ Te oczy takie same jak u niej, ale to nieważne wykończę ją i będę miał spokój, ale czy nie lepiej, było by ją zostawić. Boże jakie to wszystko skomplikowane” – Czy ty przy wszystkich walkach tak rozmyślasz.
- Zależy. Jeżeli walczę z tak irytującymi osobami jak ty to tak.
- Powtarzasz się Uchiha. – powiedziała spokojnie
Trochę dalej od nich toczyła się krwawa walka. Zgrzyty ostrzy roznosiły się po całym lesie. Przeróżne techniki niszczyły wszystko co stawało im na drodze do osiągnięcia celu.
„ Cholera nie mam siły. To słudzy Orochimaru mogliśmy się w to nie pakować. Zamorduje cię Sakura” - nagle dostał w brzuch i upadł na ziemie ciężko dysząc. Po chwili zemdlał.
- Sasuke jednego mamy z głowy – zawołał niebieskowłosy.
- Neji – krzyknęła różowowłosa
- Och widzę, że mały wypadek. Ten drugi też już ledwo zipie. Jeżeli chcesz możesz ich uratować.
- Oczywiście, że to zrobię napoczątku zabiję Ciebie, a później twoich głupkowatych przyjaciół.
- Uciekaj nie dasz rady. Proszę ratuj się – usłyszała słowa Accessa przed tym gdy zemdlał.
- I zostałaś sama cukiereczku – uśmiechnął się blondyn. Dziewczyna szybko oderwała się od młodego Uchihy poczym złożyła ręce w pieczęci. Pojawiły się dwa duże lwy.
- Karon, Aben zabierzcie ich jak najszybciej do szpitala. Już.!!
- Tak jest pani – dwa duże koty szybko zabrały ciała mężczyzn i pobiegły w stronę wioski.
- Sprytnie – odezwał się glos przy uchu – Ale teraz dobranoc. – uderzył ją w skroń. Dziewczyna straciła przytomność chłopak wziął ją na ręce i podszedł do swojej drużyny.
- Po co ci ona Sasuke-kun – zapytała okularnica
- Ty się lepiej nie odzywaj, żeby tak szybko przegrać – powiedział niebieskowłosy.
- To jest ten medyk, o którym mi mówiłeś.
- No i patrzcie ptaszek sam wpadł do klatki – zaśmiali się. Po czym ruszyli do swojej kryjówki.
------------
Zapadła noc. Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Weszli do kryjówki. Chłopak o bardzo chłodnym wzroku ciągle spoglądał na leżącą w jego ramionach kunoichi. Chociaż nie widział twarzy. Nie wiedział kim jest. Czuł się bardzo dziwnie w jej towarzystwie. Już podczas walki słysząc jej głos wydawało mu się choćby słyszał ten głos w swoim życiu wiele razy. Dlaczego nie ściągnął maski i nie zaspokoił swojej ciekawości? Sam nie wiedział. Może chciał sobie udowodnić, że umie wytrzymać swoją ciekawość. Reszta drużyny ukradkiem spoglądała na dziwne zachowanie swego lidera, ale nie mieli odwagi nic powiedzieć byli za bardzo zmęczeni dzisiejszym dniem. Sasuke podszedł do niebieskowłosego i podał mu dziewczynę.
- Zanieś ją do mojego pokoju. – chłopak od razu wykonał polecenie – Karin!
- Tak Sasuke –kun –powiedziała tym swoim przesłodzonym słodzikiem co chłopaka sprowadzało do zawrotów głowy.
- Pozbędziesz się jej maski. – powiedział chłodno.
- Hai – dziewczyna pobiegła do pokoju bruneta z którego właśnie wychodził uśmiechnięty Sugeitsu.
- A ty co taki szczęśliwy – warknął blondyn opierając się o ścianę.
- Ślicznotka z niej nieziemska. Chętnie bym się taką zajął jeżeli pozwolisz Sasuke.
- Nie jest tu po to, aby dostarczać ci rozrywki tylko po to, aby się do nas przyłączyć – powiedział patrząc na niego złowrogim spojrzeniem.
- A co zrobisz jeżeli się nie zgodzi?
- Nie będzie miała innego wyjścia – chytry uśmiech sam zagościł na jego twarzy co jeszcze bardziej zdziwiło chlopaków – Jak się obudzi, przyprowadźcie ją do mnie. – po tych słowach zniknął w zakamarkach swojego gabinetu.
*
Przez bramę Konohy przebiegły dwa dzikie koty zmierzające do centrum w którym znajduję się szpital. Nie robiły żadnego zamieszania pośród ludzi każdy wiedział, że są to lwy od różowowłosej kunoichi. Szokowani byli jednak osobami, które znajdowały się na grzbietach zwierzyn. Ich ciała były całkowicie zakrwawione, słychać było ich lekkie nierównomierne oddechy. Nareszcie dotarły, zawyły głośno od razu na dole szpitala pojawili się medycy.
- Boże drogi przecież to oddział ANBU. Szybko na sale operacyjną – zawołał jeden z medyków. Lwy zniknęły w kłębie dymu. Wszyscy wybiegli oprócz jednego z lekarzy, który natychmiast pobiegł do Hokage.
- Wielmożny Hokage.
- Co znowu – krzyknął zdenerwowany blondyn ze sterty papierów.
- Oddział ANBU wrócił mamy ciężko rannych dwóch członków. Neji Hyuga i Access Mikarashi….
- Kuso, a gdzie Sakura.
- Nie było panienki Sakury. Jej lwy ich tu przetransportowały. – dodał pospiesznie.
- „Cholera czego ty od niej chcesz” Dziękuje możesz iść. Anna! –do pokoju weszła kobieta po trzydziestce.
- Słucham wielmożny.
- Wezwij mi tu szybko wszystkie wolne oddziały ANBU – walnął pięścią o biurko, które po chwili zamieniło się w stertę desek drewna.
- Hai – Naruto podszedł do okna oparł głowę o zimną szybę, a samotna łza spłynęła po jego bladym policzku. „ Dotknij ją tylko Sasuke, a skończysz w piekle. Sam tego dopilnuje” –odwrócił się napięcie i wyszedł z swego gabinetu trzaskając drzwiami. Kierował się do szpitala, gdzie przebywa jego dwójka przyjaciół. „ Może od nich czegoś więcej się dowiem”. Przyspieszył kroku i już po chwili znajdował się na miejscu.
- Przepraszam co z Huygą i Mikarashi. – zapytał grzecznie recepcjonistki.
- Mikarashi nic już nie zagraża życiu. Leży w Sali nr 123. na razie nie przytomny. Gorzej jest z tym drugim miał wiele ciężkich ran. Teraz odbywa się operacja. Gdyby była tu tylko panienka Sakura to na pewno chłopak byłby już zdrowy.
- Ale poradzicie sobie? – Zapytał już głośniej
- Oczywiście na pewno. Tylko potrwa to jakiś czas za nim dojdzie do siebie.
- To dobrze. Dziękuje. Która to była sala.
- A Mikarashi? To sala 123. – chłopak natychmiast skierował się na podaną salę.
*
W ciemnym pokoju leżała piękna różowowłosa dziewczyna właśnie otwierała swoje powieki, ukazując przy tym tą szmaragdową zieleń jej tęczówek. Powoli wstała siadając na łóżku i przypominając sobie co się stało. „ Cholera jak mogłam dać się tak podejść.” Szybko wstała rozejrzała się po pokoju. Czarne ściany, dwa małe okna zasłonięte bordową zasłoną, stolik, duża szafa i wielkie dwuosobowe łóżko. I łazienka po lewej stronie. Postanowiła jak najszybciej stąd uciekać, ale nagle wpadło jej coś do głowy. „ Ciekawe czy już wie, na pewno się nie spodziewa mnie” – uśmiechnęła się chytrze. Zauważyła że nie ma na sobie już maski, ani płaszczu. Westchnąła tylko i podeszła do dużych drzwi. Otworzyła jej. Zdziwilo ją trochę, że nikt nie stoi na straży. „ Może myślą, że jestem jeszcze nie przytomna. To się zdziwią”. Szła powoli rozglądając się czy nie ma gdzieś wyjścia z tego miejsca. Napotkała na rogu duże drewniane drzwi z wyrzeźbionymi wężami. Pchnęła je lekko. Pierwsze co spostrzegła to fotel na, którym ktoś siedział tyłem do niej.
- Śpiąca królewna się już obudziła – dotarł do jej uszu głos przesiąknięty jadem.
-„ Cholera co za pech” Uchiha wypuść mnie z stąd – powiedziała złowrogo.
- Zobacz ty mnie znasz, a ja ciebie nie może napoczątku się przedstawisz – powiedział dalej siedząc do niej tyłem.
- A kto ci powiedział, że mnie nie znasz. – warknęła z chytrym uśmieszkiem.
- Bo wszystkie dziewczyny, które ja znam –odwrócił się fotelem w jej stronę i szok – Sakura....
-----
Sasuke z niedowierzaniem wpatrywał się w stojącą naprzeciwko niego postać. Pierwszy raz w życiu nie wiedział co powiedzieć. Stała przed nim kobieta, która kiedyś była irytującą, bezbronną dziewczynką. Codziennie słyszał z jej ust „ Sasuke – kun jesteś najlepszy, Sasuke – kun jesteś boski, Sasuke – kun umówisz się ze mną itp. ”Gdy tylko Naruto powiedział o nim złe słowo zaraz czuł na swojej głowię pieść Haruno. A teraz kobieta i to jaka. Zapewne silna jeżeli jest w tak zaawansowanym oddziale ANBU. Piękna. Tak musiał to przyznać była naprawdę wyjątkowa bił z niej nie tylko urok zewnętrzny, ale i wewnętrzny. Włosy nie gdyś krótkie, gdy ścięła je, aby obronić właśnie jego, teraz długie sięgające do pasa. Oczy jeszcze barwniejsze niż wcześniej. A ciało strasznie pociągające. Przejechał ją jeszcze raz wzrokiem od jej pięknej główki aż do koniuszka palców u stóp.
- Zacięło Cię Uchiha.
- Nie Haruno. Tylko nie spodziewałem się właśnie Ciebie – uśmiechnął się.
- Więc co po starej znajomości puścisz mnie wolno. – zapytała dając ręce na biodra co jeszcze bardziej dodawało jej uroku.
- A jak myślisz? – patrzał na nią, a uśmiech a ni na chwile nie z chodził jego twarzy.
- Że tak.
- To źle myślisz – podszedł do niej. Złapał za ramiona i schylił się do jej ucha. Jego odech drażnił szyję różowowłosej powodując u niej nie jakie dreszcze. – A teraz będziesz grzeczna. – wdychał jej nieziemski zapach. Podobała mu się ta bliskość, ale musiał przejść do rzeczy odsunął się trochę od niej i spojrzał głęboko w oczy. A ni on, a ni ona nie mogli wyczytać nic z oczu tej drugiej osoby. Puścił ją poczym odwrócił się energicznie podchodząc do dużego okna. Spojrzał w niebo. Poczym przerwał tą głuchą ciszę:
- Dołączysz do nas. – to nie było pytanie to był rozkaz dziewczyna zrozumiała, że nie ma co do gadania. Musiał mieć jakiegoś Asa w rękawie, że jej tak rozkazuje. Chciała wiedzieć co ją może spotkać jeżeli się nie zgodzi. Westchnęła cicho, lecz brunet usłyszał i odwrócił się w jej stronę.
- A jeżeli nie. Jeżeli nie dołączę do waszej organizacji.
- Nie wkurzaj mnie nawet – powiedział patrząc na nią morderczym wzrokiem. Prychnęła. On wkurzony podszedł do niej i złapał mocno za nadgarstki, aż syknęła z bólu. – Nie masz nic do gadania jeżeli się nie przyłączysz zniszczę Cię. Zabiję wszystko to co kochasz?
- A co kochałam? – spojrzał na nią złowrogim spojrzeniem. Wiedział o co jej chodzi przypomniał sobie tą noc kiedy odchodził. Kiedy wyznała mu swoją miłość . Kiedy powiedziała mu, że pójdzie z nim. Bingo to jest to. Uśmiechnął się co zbiło dziewczynę z tropu.
- Wiem, że pamiętasz ten dzień kiedy odchodziłem. Powiedziałaś wtedy, że zrobisz dla mnie wszystko, aby być tylko obok mego boku.
- Stare dzieje – wybuchnęła śmiechem – Czy ty myślisz, że ja coś do Ciebie jeszcze czuje. Chyba żartujesz. Do dzisiaj mam do siebie wstręt, że takiemu egoiście wyznałam tą zachrzaną miłość. To było tylko zauroczenie- krzyknęła. Sama siebie okłamywała chciała wyrzucić tą miłość z swojej pamięci, ale gdy po raz pierwszy ją dotknął na polu walki zadrżała. Tę uczucia wróciły. Spojrzał na nią swym zimnym spojrzeniem poczym powiedział:
- Twoi przyjaciele nie są jeszcze zapewnie zdrowi. Co byś powiedziała, abyśmy im ułatwili tę męki. – zaśmiał się - Juugo by się dobrze nimi zajął.
- Ty świnio! Zrób im coś, a…
- A co uderzysz mnie nie żartuj Sakura, nie jesteś już dzieckiem i sama wiesz, że nie dasz mi rady. Więc co wybrałaś. – nie urywał od niej wzroku, dziewczyna patrzyła na ścianę ręce wciąż miała utkwione w silnym uścisku. Nie miała wyboru. Musiała, ale czy jej przyjaciele ją z rozumią? Tak powinni przecież robi to dla nich. Nie dla siebie. Gdyby chodziło o jej życie już dawno by je straciła. Oderwała swój wzrok od ściany i spojrzała na mężczyznę.
- Przyłączę się – powiedziała smętnie.
- I tak nie miałaś innego wyboru – puścił jej ręce i uśmiechnął się chytrze – Nieźle mnie nakręciłaś – objął ją w talii poczym zbliżył się do niej na niebezpieczną odległość. Stykali się nosami. Dziewczyna obudziła się z lekkiego szoku i gdy już miało dojść do złączenia ust, odepchnęła go jak najmocniej od siebie.
- Nie dotykaj mnie – krzyknęła poczym wybiegła z gabinetu kierując się do pokoju w którym się obudziła. Chłopak wstał usiadł na fotel i po chwili wybuchł gromkim śmiechem.
- Zobaczymy Sakuro, zobaczymy….
*
Do domu po ciężkiej pracy wracał wkurzony blondyn. Dalej nie mógł pojąc dlaczego Sasuke porwał Sakure. Z tego czego dowiedział się od Accessa wyszło na to, że gdy ją porwał nie wiedział kim jest. Myślał cały czas, że nie zauważył nawet, że od pięciu minut stoi przed drzwiami do swojego domu. Wszedł po cichu do domu, nie zapalał światła, ponieważ ktoś inny wykonał to za niego.
- Hinata jeszcze nie śpisz – w rogu drzwi stała jego żona z smutną mina.
- Stało się coś. Tak. Widziałam lwy od Sakury. Gdzie ona jest? – pytała a łzy leciały strumykami – Stało się jej coś. Prawda. Naruto dlaczego nie odpowiadasz?- mężczyzna podszedł do niej i przytulił jak najmocniej gładząc po włosach.
- Kochanie nie martw się wszystko będzie dobrze – sam nie wiedział czy będzie dobrze, ale musiał jakąś załagodzić sytuację. – Wiesz jaka jest Sakura na pewno da sobie radę.
- Ale co się stało? – pytała już trochę uspokojona.
- Uchiha… Uchiha Sasuke ją porwał – wybełkotał.
- Co on od niej chcę już tyle krzywd jej wyporządził – krzyczała.
- Hinata słońce uspokój się bo dziecku zaszkodzisz. Wysłałem już cztery oddziały ratownicze ANBU. Nie martw się lada chwila, a Sakurcia tu będzie.
... [ Pobierz całość w formacie PDF ]