[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nowa
Nowa chodziła do klasy już dwa miesiące. Miała jasne włosy, błękitne oczy, modne ciuchy i kolczyki nie tylko w uszach. Dziewczyny obmawiały Nową na przerwach.
- Wiecie ? – opowiadała w domu Magda – ta Nowa podobno jest córką ambasadora a jej mama jest chyba piosenkarką . Albo aktorką.
- Akurat!- Kuba popukał się demonstracyjnie w czoło - Taka z niej aktorka jak ze mnie chiński maharadża – Kuba rozciągnął palcami skórę wokół oczu, aż jego skośne szparki rozśmieszyły bliźniaków.
- Właśnie, że Nowa jest kimś ważnym – nie dała za wygraną Magda - Rodzice zabiorą ją niedługo do siebie zagranicę. Ona to tylko po angielsku gada: see you later, by, by i takie tam...
- Ja to bym chciał do Egiptu. A ta Twoja Agnieszka to gdzie?
- Nie wiem, mówią, że gdzieś w ciepłe kraje, nad morze, czy nawet ocean... Wiecie, słońce, jachty, plaża...
- E plotki, nie możesz jej po prostu zapytać? – mama umiała zawsze wszystko uprościć.
- Jakoś nie mam odwagi...
Więc o Nowej tak naprawdę nic nie wiedzieli. Tyle, że nazywała się Agnieszka Gabriel i codziennie przychodziła w innym stroju. Magda chciałaby wyglądać tak jak ona. Dlatego wczoraj przybiegła do domu zaraz po szkole. Otworzyła szafę, wyciągnęła szuflady, wyrzuciła ubrania. Stanęła przed lustrem. Nie, nigdy Nowej nie dorówna.
- Znowu nie mam co na siebie włożyć! -wrzasnęła tak by wszyscy ją usłyszeli.
- Gdzie się wybierasz? - mama weszła do pokoju trzymając w górze oblepione mąką ręce. Z niezadowoleniem spojrzała na stertę wyrzuconych z szafy spódniczek, sukienek, bluzek.
- Zapomniałaś? Jutro Święto Niepodległości, będę z Asią i Witkiem niosła sztandar, muszę wyglądać wyjątkowo. Agnieszka ...
- Ty we wszystkim wyglądasz wyjątkowo – mama przerwała jej w pół słowa - Myślę, że na tę uroczystość najodpowiedniejsza będzie biała bluzka i czarna spódniczka.
- Oj , mamo – jęknęła Magda – Agnieszka...
- Jesteś fajniejsza od tej swojej Agnieszki. Pożyczysz mi nową płytę? – Kuba pojawił się za plecami mamy.
- Lizus- syknęła grając mu palcami na nosie
-Jesteś naszą najpiękniejszą królewną i żadna dziewczyna ci nie dorówna - tata z gazetą w dłoniach stanął za Kubą.
Magda roześmiała się , no niech im tam będzie...
Więc dzisiaj Magda nie myślała o stroju. Szła wyprostowana i dumna, biało-czerwony sztandar falował miękko, Orzeł na nim połyskiwał złotą koroną. Wszystkie oczy skierowane były na nich. Nagle w tłumie zauważyła swoich, mamę, tatę, Kubę, Gosię i Jasia. Klaskali chyba najgłośniej gdy skończyła deklamować wiersz
„ Tu jest mój dom ojczysty
gdzie sercu wszyscy bliscy...
Nowa nie klaskała. Stała pod ścianą samotna i smutna. Więc po akademii Maga podeszła do niej
- Moja mama upiekła pyszne rogaliki. Zapraszam cię do nas.
Nowa spojrzała z niedowierzaniem.
-No chodźże – Magda pociągnęła ją za rękaw. Poszli, więc do domu dużą gromadą. Jasiek z Gosią podskakiwali , tata z mamą trzymali się za ręce a Magda z Agnieszką gadały jak najęte. Po polsku.
- Hej braciszku- Magda spojrzała na idącego za nimi Kubę - pożyczę ci dziś moją nowa płytę, tylko mi jej nie porysuj...
Krystyna Sztramska
Warto czekać
Agnieszka szła wolno dotykając dłonią schowanego w kieszeni listu.
-Agnieszka! – zasapana Magda dogoniła ją przed samą szkołą - maluchy marudziły dziś rano, ledwo zdążyłam. Wczoraj do późnej nocy robiliśmy prezenty.
- Jakie prezenty?
- Jak to jakie? Pod choinkę!
- Nie możecie kupić?
-To nie sztuka kupić – roześmiała się Magda. - Zrobić coś samemu to dopiero frajda. Wiesz, uwielbiam Wigilię, czekanie na nią, na stół z białym obrusem, sianko, opłatek - Magda rozmarzyła się głośno. Agnieszka opuściła głowę.
- Co ci jest?- Magda objęła ją ramieniem.
-Smutno mi się zrobiło. Moje czekanie na święta wcale nie jest takie fajne. Rodzice znów nie przyjadą. Będziemy tylko same z babcią.
Dzwonek na lekcje przerwał trudną rozmowę. Magda później cały dzień rozmyślała nad słowami przyjaciółki. Wieczorem przy kolacji powiedziała:
- Wiecie, Agnieszka pokazała mi list od rodziców, a oni tylko o tym ile zarobili i co przywiozą. I żeby nie tęskniła, bo warto czekać na te wszystkie prezenty. A ona powiedziała, żeby wolałaby być nimi zamiast nie wiadomo jakich upominków.
- Rodziców to my jej nie zastąpimy – westchnęła mama – ale zaprosić ją z babcią na święta możemy.
Magda pobiegła do telefonu, taką nowiną musiała się natychmiast z przyjaciółką podzielić. Jutro będą z Jaśkiem Gosią i Kubą robić szopkę to może Agnieszka mogłaby im pomóc.?
Agnieszka przyszła po lekcjach w szkole. Zaraz się też zabrali do pracy. Agnieszka z Magdą rysowały różne postacie a Kuba je wycinał. Gosia przyniosła swoje mazaki i kolorowała Pana Jezusa pomagając sobie wysuniętym językiem. Jasiek rwał watę na drobne kawałeczki i rozrzucał po całym pokoju wyśpiewując:
- Śnieg pada, śnieg pada, cieszą się dzieci…
- Zostaw Jasiek – denerwowała się Magda – to ma być broda dla królów. Zaraz ją doczepimy, podaj klej, jest w kartoniku pod łóżkiem. Jasiek rzucił się na poszukiwania.
- A co to za bałagan – złapała się za głowę mama stając w progu.
-To Jasiek – krzyknęli prawie jednocześnie
- Jasiek? - zdziwiła się mama – ja tu nigdzie nie widzę mojego synka
- Tu jestem- zwołał Jasiek gramoląc się spod łóżka. Parsknęli śmiechem Spod ściągniętej z posłania i zwisającej z chłopięcej głowy narzuty wyglądała twarz oklejona watą.
-Tylko korony ci brakuje – powiedział tata zwabiony hałasem. Prawdziwy z ciebie król. Taki, co to z darami do Pana Jezusa przyszedł.
Przez następne dni zapomnieli o tym śmiesznym zdarzeniu. Tyle było różnych rzeczy do zrobienia, tyle przygotowań. Wreszcie doczekali się Wigilii, dzielenia się opłatkiem, kolacji, prezentów. Agnieszka tryskała szczęściem i radością. Babci raz po raz pociły się oczy.
Po kolacji i śpiewaniu kolęd Kuba zawołał:
-Tośmy się urodzin Jezusa doczekali, chodźmy Go powitać, niech za długo nie czeka!
Więc poszli. Śnieg skrzypiał im pod nogami, w świetle latarni migotały niebieskie gwiazdki a z ust wypływały obłoczki pary.
- Jasiek – zażartowała mama – gdybyś miał tę swoja brodę z waty i płaszcz z narzuty to byśmy cię w prawdziwej szopce zostawili. -I znów rozbawili się wszyscy przypominając sobie Króla -Jasia.
- A jednak warto było czekać na święta – szepnęła Agnieszka ściskając rękę Magdy. Wieża kościoła była już całkiem blisko.
... [ Pobierz całość w formacie PDF ]