[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Karen FoleyIntensywnośćuczućTytuł oryginału: Make Me MeltROZDZIAŁ PIERWSZYDwanaście lat temuNajbardziej podobało się Caroline to,żeJason różnił się od wszystkichchłopaków, których znała. W niczym nie przypominał ani jej kolegówszkolnych, ani studentów prawa z Uniwersytetu Stanforda, którzy w nadzieina otrzymanie pracy w sądzie wpadali do jej ojca. Mimożepochodzili zbogatych rodzin i mieli duże ambicje zawodowe, byli... normalni. Typowi.Jason Cooper zaś był inny, wyjątkowy.Ojciec Caroline, sędzia William Banks, najwyraźniej też tak uważał.Wiele razy sądził Jasona za drobne wykroczenia i w końcu złożyłszesnastolatkowi propozycję: jeśli będzie chodził do szkoły i dobrze sięuczył, sędzia opłaci mu studia. W przeciwnym razie trafi do poprawczaka, akiedy skończy osiemnaście lat, do więzienia. Ale był warunek: jeżeli w tymczasie choć raz złamie prawo, propozycja zostanie wycofana.Rozmowa odbyła się pięć lat temu, gdy Caroline miała jedenaście lat.Wciąż pamiętała tamtego nastolatka: był wyższy od rówieśników, chudy,jakby niedojadał, a jego twarz i ciało pokrywały blizny. Kiedy spytała ojca oszczegóły ich „układu”, ojciec uszczypnął ją w policzek i poprosił, by niekłopotała tym swojejślicznejgłówki.Dziś Caroline leżała w ciemnym pokoju gościnnym, nasłuchujączbliżających się kroków. Budzik wskazywał parę minut po pierwszej w nocy.Od dwóch godzin czekała podekscytowana, aż Jason wejdzie na górę.Podkochiwała się w nim od niepamiętnych czasów, on zaś zachowywał siętak, jakby jej nie dostrzegał.Kilka dni temu ukończył studia prawnicze na UniwersytecieKalifornijskim. Ojciec nie posiadał się z dumy. Zaprosił Jasona do ich domu1LTRletniskowego w Santa Cruz, aby uczcić jego sukces. Caroline liczyła na to,żeJason będzie zachwycony jej dorosłym wyglądem; bądź co bądź miała jużprawie siedemnaście lat. Po południu, ubrana w skąpe bikini, wyszła na patio,aby z ojcem i jego protegowanym zjeść lunch. Sędzia się skrzywił.– No co? – spytała. – Zaraz po lunchu idę na plażę.– Wtedy się rozbierzesz, a na razie się czymś zakryj. – Sędzia spojrzałna Jasona, który wpatrywał się w talerz.Wzdychając ciężko, udała się po sukienkę. Kiedy wróciła na patio,Jasona już nie było.– Jest dla ciebie zbyt dojrzały – mruknął znad gazety ojciec.– Ależ, tato, ja nic złego nie robię – zaprotestowała.Sędzia odłożył gazetę, zdjął z nosa okulary.– Właśnie w takich chwilach najbardziejżałuję, żetwoja mama nieżyje.Ale tego nie zmienimy, więc... – Na moment urwał. – Nie dziwię się,żeJason Cooper ci się podoba. Toświetnyfacet. Ale przestań go dręczyć, uwodźchłopców w swoim wieku.– Tato!Ojciec wstał i pocałował córkę w czubek głowy.– Nie oburzaj się. Dobrze wiesz,żego uwodzisz. Może ty traktujesz tojak niewinny flirt, ale on jest mężczyzną. Całe szczęście,żejutro wyjeżdża.Caroline z biciem serca nasłuchiwała kroków na korytarzu. Zanim Jasonrano wyjedzie, musi mu powiedzieć, co do niego czuje.Okna były otwarte, ciepły wiatr znad Pacyfiku rozwiewał zasłony, wpowietrzu unosił się zapach soli. W oddali słychać było huk fal rytmiczniezalewających brzeg. Caroline zacisnęła palce na prześcieradle.Drzwi się otworzyły. Zobaczyła zarys sylwetki. Serce biło jej głośno; ażdziw,żeJason tego nie słyszał. Rozpinając koszulę, podszedł do okna. Blade2LTRpromienie księżyca wpadały dośrodka,oświetlając jego tors oraz tatuaże naramionach i plecach. Ich widok nie zaskoczył Caroline. Zauważyła je przedlaty, na basenie. Kiedy Jason zorientował się,żemu się przygląda, szybkowyszedł z wody i włożył koszulę. Nigdy więcej nie paradował przy niej zgołym torsem.Oparłszy ręce o parapet, pochylił się i zwiesił głowę, jakby toczył z sobąwalkę. Stał tak z dobrą minutę, po czym wyprostował się i przeczesał rękąwłosy. Zdjął buty, dżinsy i ruszył dołóżka.– O Chryste! – Odskoczył zdumiony.Przerażona,żeJason wybiegnie z pokoju, Caroline poderwała się.Kołdra, którą była zakryta, się zsunęła.– Nie odchodź! Muszę ci coś powiedzieć!Chwycił ją za nadgarstki. Wbrew temu, czego się spodziewała, nieodepchnął jej. Ośmielona przysunęła się bliżej. Miał na sobie bokserki, nicpoza tym. Wdychając zapach jego skóry, zaczęła rozmyślać o tym, jak siękochają. Była dziewicą, bez doświadczenia, za to z ogromną wyobraźnią.– Caro, nie powinnaś tu przychodzić – zauważył.– Musiałam. Jutro wyjeżdżasz. – Przysunęła się na skrajłóżka.– Ja...cię kocham. I chcę,żebyśbył moim pierwszym.W ciszy, jaka nastała, słyszała, jak krew dudni jej w skroniach.– Nie. – Jason puścił ją i na drżących nogach cofnął się.– Nie chcesz. Boże, jesteś jeszcze dzieckiem.– Nieprawda. Mam prawie siedemnaście lat. Wszystkie moje koleżankijuż dawno straciły dziewictwo. – Zeszła złóżkai zanim Jason się połapał,przywarła do niego całym ciałem. – Proszę cię – szepnęła, gładząc go poplecach.– Ciągle o tobie myślę.3LTRPróbował odepchnąć ją od siebie.– Jesteś naga?– Mam na sobie majtki.– Musisz wrócić do swojego pokoju. Co będzie, jeśli zjawi się twójojciec?– Nie zjawi się. Nigdy nie przychodzi na piętro.SypialniaWilliamaBanksaznajdowałasięnaparterze,wnajodleglejszej części domu. Zwykle późno kładł się spać, ale gdy jużzasypiał, nic nie było w stanie go obudzić.widzącżarw jego oczach.– Caroline...– Proszę cię.– Nie mogę przestać o tobie myśleć. Pocałuj mnie, Ja– son. – Zadrżała,Wspiąwszy się na palce, zaczęła obsypywać pocałunkami jego szyję itwarz. Próbował się odsunąć, gdy nagle poczuł jej piersi. Gładziła go poplecach. Jeszcze usiłował się bronić, cofnął się, ale kiedy przywarła biodramido jego bioder, zrozumiał,żeprzegrał.– Caro... – jęknął i schyliwszy się, przycisnął usta do jej warg. Ogarnęłoją niewysłowione szczęście. Całowała się już wcześniej, ale nie tak. JęzykJasona przyprawiał ją o zawrót głowy. – Jaka jesteś ciepła. Jaką masz skórę...Wciągnęła z sykiem powietrze, kiedy zacisnął rękę na jej piersi, a potemzaczął delikatnie pieścić.– Boże! – szepnęła. – Jak mi dobrze...Jeszcze nikt jej tak intymnie nie dotykał. Zdumiało ją,żepiersi mogąbyć tak wrażliwe,żepod wpływem pieszczot stają się twarde, napięte,że...Wtem Jason otoczył sutek ustami, zaczął go lekko ssać. Mrucząc z rozkoszy,Caroline przytrzymała się jego ramion.4LTR
[ Pobierz całość w formacie PDF ]