[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Katherine GarberaGorący układROZDZIAŁ PIERWSZYCari Chandler zatrzymała się na progu sali konferencyjnej, popatrzyła na wiszący na przeciwległejścia-nie portret dziadka. Uwieczniony na nim młody mężczyzna wydawał się bardzo stanowczy. Dziadek nigdy nienależał do wesołków, a dzisiaj z pewnością nie byłoby mu dośmiechu,skoro do jego twierdzy wdarł się wnukznienawidzonego wroga.Od końca lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku trwała zawzięta rywalizacja między przedstawicielamidwóch rodów o udział w rynku gier wideo. Ostatecznie wygrał dziadek Cari, który wszedł w układ z japońskąfirmą i skutecznie wyeliminował Thomasa Montrose'a. Od tamtej pory minęły lata. Następcy Thomasa, którzyzałożyli konkurencyjną firmę Playtone Games, teraz szykowali się do zadania ostatecznego ciosu i wrogiegoprzejęcia firmy Infinity Games Chandlera prowadzonej przez Cari i jej siostry, Emmę i Jessikę. Siostrom pozo-stało już tylko ratowanie majątku i desperackie próby zawarcia najkorzystniejszego porozumienia.Do tego zadania wytypowano Cari. To ona, jako dyrektor zarządzający działu operacyjnego, miaładogadać się z Declanem Montrose'em. Teoretycznie było to najrozsądniejsze rozwiązanie, lecz prawda byłabardziej złożona. Tajemnica, którą tak długo ukrywała, nagle zaczęła jej ciążyć. Terazżałowała, żeniezwierzyła się siostrom.Spojrzała na długi stół z ciemnego drewna i ustawione wokół krzesła. Wolała koncentrować się naszczegółach niż na stojącym pod oknem mężczyźnie. Przez te osiemnaście miesięcy, od kiedy go nie widziała,niewiele się zmienił.Stał odwrócony tyłem. Brązowe włosy o lekko kasztanowym odcieniu były nieco dłuższe. Szerokiebary, wąska talia, szczupła, wysportowana sylwetka. Wciąż pamiętała to mocne, muskularne ciało. Przeszył jądreszcz.Przestań. Opanuj się. Skup się na tym, co ważne.- Dec. - Cieszyła się,żejej głos zabrzmiał stanowczo. - Nie spodziewałam się znów cię zobaczyć.- Domyślam się,żeto miła niespodzianka - odparł ze zgryźliwym uśmiechem, odwracając się i podcho-dząc bliżej.Zatrzymał się tuż przed nią.Poczuła znajomy,świeżyi korzenny zapach. Przymknęła oczy, ale szybko się opamiętała, skrzyżowałaramiona. Dec jest tu służbowo, trzeba o tym pamiętać. Pukanie do drzwi jeszcze wyraźniej jej to uzmysłowiło.Ally, jej asystentka, przyniosła kawę w kubkach z logo Infinity Games i wyszła. Cari podeszła doszczytu stołu. Dec został po drugiej stronie.- Proszę, usiądź. - Wskazała mu krzesło na wprost swojego miejsca.- Nie przypominam sobie,żebyśkiedykolwiek była taka oficjalna - rzekł, siadając.Zignorowała tę uwagę. Co miała odpowiedzieć?Od chwili, gdy go ujrzała, była pod jego urokiem. Nawet gdy dowiedziała się,żejest wrogiem jejrodziny, nadal o nim marzyła.- Domyślam się,żemasz ocenić naszą firmę.- Zamierzam poświęcić na to sześć tygodni. Z tego, co wiem, są tu trzy oddziały?Powinna być na to przygotowana, jednak zaskoczył ją takim podejściem. Biznes pozbawiony emocji.Szkoda,żeona tak nie umie. Nic dziwnego,żeDec miał opinię cyborga.Poczuła na sobie jego wzrok i uświadomiła sobie,żesię na niego gapi. Nie, nic z tego nie będzie. Kiedytylko Dec pójdzie, zadzwoni do Emmy, najstarszej siostry. Niech ona, jako dyrektor generalny Infinity, prowa-dzi z nim rozmowy. Albo Jessi. Choć, między Bogiem a prawdą, to nie jest zadanie dla Jessi, która odpowiadaza marketing.- Cari?- Przepraszam. O co chodzi?- Chciałbym sukcesywnie poznać wszystkich pracowników. Ocenić każdego, a potem zaprezentowaćwnioski i rekomendacje radzie dyrektorów.- Nie ma sprawy. Emma wspomniała,żeplanujesz porozmawiać z zespołem. Zamierzasz bywać u nasraz czy dwa razy w tygodniu?- Nie, wolę być na miejscu. - Pochylił się ku niej. - To jakiś problem?- Ależ skąd. - Zmusiła się do uśmiechu.Wolałaby w ogóle go nie oglądać, lecz to marzenieściętejgłowy. Jest dorosła i da sobie radę. Deczorientował się,żeten uśmiech nie był szczery, bo pozwolił sobie na komentarz:- Nigdy nie umiałaś ukrywać emocji.Potrząsnęła głową. Miał rację, jednak nie znał jej na tyle,żebysię wypowiadać.Łączyłaich jedynieprzelotna przygoda, nic więcej.- Nie mów tak. Wcale mnie nie znasz. Byliśmy na jednej randce i spędziliśmy jedną wspólną noc.- Wydaje mi się,żepoznałem cię całkiem dobrze.- Tak mówisz? - Powinna puścić to mimo uszu i skoncentrować się na sprawach służbowych, jednak niepotrafiła. - To czemu zostawiłeś mnie w hotelu?Odchylił się w krześle, pociągnął długiłykkawy. Podniósł się z miejsca i przeszedł na jej stronę stołu.Pochylił się i spojrzał na nią z góry.- Nie przywiązuję się, to nie leży w mojej naturze - rzekł wreszcie. - Uważasz,żecię nie rozgryzłem,lecz musiałbym byćślepy, żebynie widzieć, jak bardzo się wszystkim przejmujesz.Chciała zaoponować, jednak rzeczywiście ją rozszyfrował. Z całej rodziny to ona miała najbardziejmiękkie serce. Pracowała jako wolontariuszka, nieżałowałaczasu i pieniędzy na cele dobroczynne, pracownicyzawsze mogli liczyć na jej pomoc. Początkowo Emma miała jej to za złe, ale szybko zdała sobie sprawę,żetokorzystne dla firmy. Ludzie doceniali,żekierownictwo o nich dba.- Nie zamierzałam wyznawać ci miłości. To była tylko jedna noc.- Jedna, ale fantastyczna - odparł, kładąc rękę na oparciu jej krzesła i obracając ją do siebie. - Możeprzypomnę ci, jak dobrze nam było.Szybko wstała, uznając,żepora przejąć kontrolę.- Niekoniecznie. Pamiętam tamtą noc, lecz najbardziej utkwił mi w pamięci poranek.- Właśnie dlatego wyszedłem. Słabo sobie radzę z sytuacją po.LTR- Z sytuacją po?- Kobiety zwykle stają się wtedy bardzo emocjonalne. Uczuciowe.Czyli dla niego od początku to była tylko przelotna przygoda. Powinna wyznać mu swój sekret, aleteraz musi skupić się na sprawach firmowych, znaleźć sposób na ocalenie rodzinnego dziedzictwa.Szkoda, bo spodziewała się po nim czegoś więcej. Mógłby powiedzieć,żenie powinien jej wtedy zosta-wiać,żenie przestawał o niej myśleć...- Rozczarowana?- Chyba już wiem, dlaczego milioner do wzięcia nadal jest singlem - odparła, walcząc zrozczarowaniem. Niepotrzebnie sięłudziła, żewtedy miał zły dzień.- Możeżadnanie postarała się wystarczająco mocno,żebymnie zmienić - zareplikował z zawadiackimuśmiechem.- Nie wyglądasz na kogoś, kogo da się zmienić.- Trafiłaś. Odpowiada miżycie,jakie prowadzę. Co nie znaczy,żenie umiem docenić kobiety takiej jakty.Chciała być na niego zła, jednak od początku był z nią szczery. Doskonale wiedziała,żezapraszając jąna kolację, nie planował niczego więcej. Chodziło mu tylko o przygodę.- Chyba prędzej by mi się udało zmienić kierunek wiatru niż ciebie.- Chodź ze mną na kolację, to się przekonamy.- Moglibyśmy rozważyć opcję,żewasza firma zostaje cichym wspólnikiem naszej?Dec roześmiał się.- Nie ma takiej szansy.- W takim razie nie ma szansy na wspólną kolację. Musimy pracować ramię w ramię, więc spotykaniesię poza firmą raczej nie będzie rozsądne - powiedziała po chwili milczenia. Kiedyś była bardziej spontaniczna,lecz to już przeszłość. Ta jedna noc nauczyła ją,żeza bezmyślność trzeba płacić.- Cari, jaką znałem, nie kierowała się jedynie rozsądkiem.- Zmieniłam się - odparła wprost. Może gdyby nie straciła głowy dla tego seksownego czarusia...- W porządku - odparł.Ten, z którym przeżyła przelotną przygodę, znów stanął na jej drodze. Co gorsza, to nie problemyfirmowe zaprzątały jej głowę. Musi powiedzieć mu o swoim synu... jego synu.Ich synu.I nie ma pojęcia, jak to zrobić.Cari się zmieniła. To było oczywiste nawet dla kogoś, kto spędził z nią tylko jedną noc. Ich układ odpoczątku był skomplikowany. Ich rodziny nienawidziły się od pokoleń, a Keller Montrose, jego kuzyn idyrektor generalny Playtone Games, nie spocznie, póki Infinity nie rozpadnie się w pył.Stojąca teraz przed nimślicznablondynka niestety przy tym polegnie.Nigdy nie widział w niej wroga. Odkąd ją ujrzał, chciał lepiej poznać, i wcale nie po to,żebywykorzystać tę wiedzę w interesach.LTRBył adoptowanym dzieckiem, nigdy nie czuł się prawdziwym członkiem rodziny. Nieustannie próbowałudowodnić,żejest bezgranicznie lojalny, tak jak Kell i Allan McKinney, drugi kuzyn.Los mu sprzyjał, podsuwając okazję do potwierdzenia własnej wartości. Wrócił do Kalifornii, będziemieć do czynienia z Cari. Jest szansa,żeodnowi ich znajomość. Nie mógł o niej zapomnieć, jej obraz stale goprześladował. Gęste jasne włosy falami spływające na ramiona,ślicznechabrowe oczy. Pamiętał, jak na niegopatrzyła, gdy trzymał ją w ramionach.Przez ostatnie półtora roku nabrała pewności siebie. Przeniósł wzrok na drobne stopy w eleganckichbrązowych pantoflach na wysokim obcasie, przesunął spojrzenie wyżej. Szczupłe kostki, leczłydkichybabardziej umięśnione. Spódnica ukrywała nogi, ale biodra wydawały się pełniejsze. Talia nadal niebywalewąska, za to biust - ha, znacznie bujniejszy. Jest drobna i szczupła, ale też...- Patrz wyżej, koleżko - usadziła go.Wzruszył ramionami, uśmiechnął się do niej.- Trochę się zaokrągliłaś, ale to mi się bardzo podoba.Podszedł do niej zdecydowanym krokiem. Cofnęła się. Wyciągnęła rękę, zatrzymując go na odległośćramienia. Popatrzył na nią przenikliwie. Było w niej coś nowego. Chyba w oczach. Ostrożność? Czujność?Wyglądała na zmęczoną. Hm, Playtone wreszcie jest górą i los Infinity wisi na włosku. Cari zpewnością obawia się o przyszłość.Zrobił krok do tyłu.- Przepraszam. Nie chciałem zaczynać tak ostro. Domyślam się,żeutrata firmy jest dla was szokiem.- Delikatnie mówiąc.- Jeszcze nie doszedłem do siebie po długim locie.- Po długim locie? Nie wiedziałam,żenasze firmy znajdują się w różnych strefach czasowych.- Przez ponad rok byłem w Australii, nadzorowałem przejęcie Kanga Games.- Pozwoliliście im zachować markę.LTR- Oni nie wykolegowali naszego dziadka.- Moje siostry i ja też nie. Zawsze byłyśmy uczciwe wobec ciebie i twoich kuzynów.- Obawiam się,żekiedy w grę wchodzi zemsta, to się nie liczy.- Za to zysk jak najbardziej.- Owszem.Skinęła głową, podeszła do fotela. Dec usiadł, Cari zrobiła to samo. Złożyła dłonie; na jej palcudostrzegł pierścionek, którego wcześniej nie miała. Platynowe serduszka, wśrodkurządek brylantów. Prezentod ukochanego? Jest z kimś związana?Może stąd bierze się jej pewność siebie. Ma kogoś. Hm, powinno go to cieszyć.- Kiedy wróciłeś z Australii? - zapytała, bawiąc się pierścionkiem.Chyba była zdenerwowana, chociaż próbowała to ukryć.- W sobotę, ale jeszcze się nie przestawiłem. To spotkanie jest dla mnie pewnym zaskoczeniem -przyznał, sięgając po teczkę. Miał w komputerze dane, z którymi już zaczął się zapoznawać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]