[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Jennifer LewisTajne przez poufneTłumaczenie:Elżbieta ChlebowskaROZDZIAŁ PIERWSZY– Książę gapi się na ciebie.– Może mu zabrakło szampana. – Ariella Winthrop dałapracownikom znak, że czas na kolejną porcję kanapek z łososiem ikawiorem.Celem wieczornej gali było zebranie funduszy dla lokalnegoszpitala. Na imprezie charytatywnej zorganizowanej przez Ariellęzgromadziło się blisko sześćset osób. Musiała tylko dopilnować,aby wszystko było dopięte na ostatni guzik.– Zaraz tam wyślę kelnera.– Nawet na niego nie spojrzałaś. – Jej przyjaciółka FrancescaCrowe była tu gościem.Ta piękna kobieta z lśniącymi czarnymi włosami, w sukienceopinającej posągowe ciało, stanowiła ozdobę każdego przyjęcia.Niejeden milioner rzucał na nią łakome spojrzenia. Bez rezultatu,Francesca była zajęta. Ariella westchnęła. Przyjaciele, którzypojawiali się na organizowanych przez nią imprezach, zazwyczajoczekiwali, że będzie ich zabawiała. Na szczęście Francescanależała do osób, które nie obrażają się o byle co.– Nie mam czasu. Jestem w pracy. – A jeden z gości rozlałszampana przy głównym wejściu. – Doszukujesz sięnieistniejących rzeczy. – Sława i pieniądze nie robiły na niejwrażenia.– Pewnie jest ciekawy, jak wygląda tajemnicza nieślubnacórka amerykańskiego prezydenta.– Udam, że tego nie słyszałam. I chyba nie przyjmęzaproszenia twojego męża do programu z prezydentemMorrowem. – Francesca się domyśli, że nie zamierza spełnićgroźby, ale dała upust irytacji. Wszyscy mówią o niej i jej sławnymojcu, a ona nigdy go nie spotkała.– Przynajmniej zerknij. Jest czarujący – szepnęłaprzyjaciółka, puszczając jej słowa mimo uszu.Ariella odwróciła głowę. Jej spojrzenie napotkało wzrokprzystojnego wysokiego blondyna stojącego po przeciwnej stroniepokoju. Jasne włosy kontrastowały z czarnym smokingiem. Ruszyłw ich kierunku zdecydowanym krokiem.– Idzie tu – jęknęła.– Mówiłam, że się gapi. – Francesca uśmiechnęła siętriumfalnie. – Nie szukał kelnera. Ma pełen kieliszek.– Na pewno zgłosi reklamację. – Ariella przybrała uprzejmywyraz twarzy.Nie miała pojęcia, jak się zachować. Nie jest gościem,pracuje tutaj. Czy etykieta mówi, w jaki sposób powinna sięprzedstawić księciu? Pożałowała, że nie ma z nią jej wspólniczki.Scarlet, jako dama z wyższych sfer, znakomicie orientowała się wpułapkach protokołu dyplomatycznego.Zanim zdążyła zebrać myśli, książę stał już przed nią.Wyciągnął rękę. Potrząsnęła nią, ściskając mocno.– Pani Winthrop, jestem Simon Worth.Zna jej nazwisko? I pewnie przeczytał wszystkie bulwaroweplotki, jak inni.– Bardzo mi miło – odparła machinalnie.Przyglądał się jej tak uważnie, jakby próbował zajrzeć podmaskę uprzejmej pani domu. Jego oczy miały kolor złocistegobrązu.– Chciałem przekazać pani wyrazy uznania. – Męski niskigłos, odrobinę chropawy, był interesujący. Ale nie powinna patrzećna księcia jak na zwykłego faceta.– To bardzo uprzejme z pańskiej strony. – Rzadko sięzdarzało, aby ktoś z gości pochwalił organizatorki. Patrzyli na niejak na powietrze. – Przygotowywanie imprez charytatywnychsprawia nam przyjemność.Nie spuszczał z niej wzroku.– Podziwiam nie tyle pani talenty organizacyjne, choć zpewnością są imponujące, ale umiejętność radzenia sobie wsytuacji, gdy prasa zaczęła przejawiać niezdrową ciekawość paniżyciem prywatnym.– Aha. – Zaczerwieniła się. – Na szczęście moje życieprywatne praktycznie nie istnieje. Cały czas spędzam w pracy,więc nie było o czym pisać. – Zawstydziła się własnej paplaniny. –Łatwo jest zachować dystans, jeśli w większości przypadkówautentycznie nie mam pojęcia, o czym mówią dziennikarze, bo torzeczy wyssane z palca.– Wiem, jak się pani czuje. Reporterzy podtykali mimikrofon, zanim jeszcze zacząłem mówić. Wcześnie zrozumiałem,że jeśli nie mają o czym pisać, zmyślą coś i będą czekali nadementi.– Radzi mi pan zakryć uszy rękami i czekać, aż sobie pójdą?– Coś w tym stylu. – Uśmiechnął się łobuzersko, a wtedy wpoliczku pojawił się dołeczek. Był wyższy, niż jej się zdawało. Ibardziej muskularny. Smoking opinał jego szerokie ramiona, abiały kołnierzyk koszuli ciasno przylegał do szyi. – Jeśli się dużopodróżuje, dziennikarze mają problem, żeby za człowiekiemnadążyć.– Powinnam wziąć się za planowanie przyjęć za granicą. –Ciekawe, że tak łatwo się z nim rozmawia, bo przecież ma doczynienia z prawdziwym księciem. W dodatku diabelnieatrakcyjnym. – Parę miesięcy temu organizowałyśmy galę wParyżu. Mamy w planach imprezę w Rosji. Może się przestawię nażycie na walizkach.– Tak trzymać. Odkąd skończyłem karierę wojskową, częstowyjeżdżam do Afryki. W buszu łatwo jest zgubić fotoreporterów.– Co pan robi w Afryce?– Stoję na czele fundacji o nazwie World Connect, którapromuje nowoczesną technologię i ułatwia dostęp do edukacji wnajbardziej zacofanych zakątkach świata. Sporo czasu zajmujenam rekrutacja lokalnego personelu, szkolenie go i pomoc wewdrożeniu projektu.– To budujące. – Świetny facet. Książę, któremu zależy naczymś więcej niż zabawa? Rzadko się takich spotyka.– Po odejściu z czynnej służby bałem się, że nie będę miał cozrobić z wolnym czasem. Okazuje się, że jestem teraz bardziejzajęty i szczęśliwszy niż przedtem. Chciałem wykorzystać pobyt w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]