[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Juliusz Słowacki
KRĄG PISM MISTYCZNYCH
Wstęp Alina Kowalczykowa
I. Słowacki i mistycyzm:
Dni spędzone w Pornic (Atlantyk, 1844 r.) Słowacki uznał za przełomowy moment w życiu. Doznał tam objawienia, połączył się z Bogiem, jest wiec to ważny moment dla dziejów jego świadomości. Od tej pory wszystko w jego życiu się zmienia: twórczość poetycką podporządkuje wykładowi idei genezyjskiej, z dandysa przeobrazi się w ascetę, zgromadzi wokół siebie nieliczną, lecz wierną gromadkę uczniów. Za datę przełomu przyjmuje się spotkanie z Towiańskim – 1 lipca 1842 r., ale sam poeta upiera się przy Pornic (nie wiem jak to się odmienia). Andrzej Towiański, szlachcic litewski przybył do Paryża w 1828. miał objawienia (wychodzi na to, że 2) i postanowił głosić Prawdę, a w tym celu podróżował po świecie i wzbudzał sensacje i kontrowersje. Towiański ukazał historię jako ciągły pochód duchów ku Bogu, przerywany upadkami i mozolnie podejmowany od nowa. Na drogę tę duchy wstępują uwięzione w ciele człowieka – materialny kształt jest dla nich karą za popełnione grzechy. Każdy indywidualnie dopracowuje się doskonałości; zależnie od dokonanej już pracy, duchy znajdują się na różnych szczeblach drabiny zbawienia, tworzą kolumnę, na której czele znajdują się duchy najwyższe, wiodące. Z pogardy dla ciała wynikał postulat ascezy, z idei współdziałania duchów – nakaz pokory i powszechnej miłości. Najwyższym na ziemi duchem wiodącym był sam Towiański, który został oświecony przez Boga. Jego poglądy padły na podatny grunt „popowstaniowy”, emigranci skonkretyzowali jego poglądy – w związku z tym początkowo towarzyszył mu wielki entuzjazm, a potem … wielkie rozczarowane. Nastrojom tym uległ również Słowacki, który po jakimś czasie przystąpił do Koła [sług bożych] w połowie lipca 1842 r. Całkowicie zmienił swój styl życia: żywo interesujący się światem, sprawami emigracji zamienił się w abnegata, tak dalece posuwającego swą niechęć do realiów codziennych, że matka z rozpaczą podejrzewała go o chęć zostania księdzem. Doszło jednak do konfliktu między Słowackim a Kołem Towiańskiego: po pierwsze, dlatego, że jakby nie otrzymał odpowiednio wysokiej pozycji na drabinie duchów, a po drugie, że nie zaprzestał twórczości mimo zakazów. Kiedy w czerwcu 1843 r. Mickiewicz rozdawał medaliki przysłane przez Towiańskiego, jedynie Słowacki nie padł na kolana, nie prosił itp. Kazano mu uznać swoją winę i przeprosić, czego oczywiście nie zrobił. 1 listopada poeta wystąpił z Koła. Rozstając się z Kołem Słowacki napisał kilka ironicznie zjadliwych wierszy o towiańczykach. Nigdy ich nie opublikował, za przyczynę rozstania wskazywał niezgodę na atmosferę niewolnictwa duchowego, sekciarstwa. W okresie narastania rozdźwięku między Słowackim a Kołem towiańczyków powstały trzy dramaty: Ksiądz Marek – nowy typ bohatera, przełamanie indywidualizmu, zapisane po raz pierwszy przekonanie poety, że prawdy o historii dochodzi się przez natchnienie, a potem dopiero do głosu dochodzi rozum – aby uporządkować wiedzę, przeszłość jako zapowiedź przyszłości.
Sen srebrny Salomei – postęp poprzez ofiary, krwawe obrazy, tajemnicza historia możliwa do odczytania tylko dla umiejących odczytać jej sens.
Książę Niezłomny – przekład z Calderona.
Po zerwaniu z Kołem Słowacki stał się samotny, odwrócili się od niego przyjaciele, nawet najbliższy – Zygmunt Krasiński. Otaczała go jednak garstka uczniów, a on pisał wtedy dużo, choć niewiele publikował. Chciał połączyć wizję z nauką, a jako posłaniec boży stawiał sobie takie wymagania, którym nie potrafił sprostać. Poetyka tekstu mistycznego wymaga by każdy fragment w planie idei tożsamy był z całością. Późna twórczość stanowi spójną intelektualnie całość, wszystkie utwory, niezależnie od przynależności gatunkowej różnymi sposobami wykładają i rozwijają wiarę w objawienie prawdy.
II . Genezis z Ducha
Powstało w Pornic i miało spełnić dwa zadania: stać się nową księga objawienia – i Słowackiemu zapewnić wielkość, to uznanie, którego odmawiali mu współcześni. W podtytule utworu Słowacki umieścił określenie rodzajowe: modlitwa. Przedstawia, więc tekst jako osobisty wyraz wzniesienia uczuć i myśli ku Bogu, jako próbę nawiązania bliższego kontaktu ze Stwórcą, jako prośbę o łaskę i zbawienie. W tym utworze chrześcijańska pokora miesza się z dumnym wyznaniem wiary jednostki wybranej. W poetyce tekstu tym, kto poznaje i objawia prawdę jest sam autor, który jest duchem ucieleśnionym w osobie poety romantycznego i duchem globowym zrazem. Źródłem prawdy utworu jest objawienie. Poeta nie jest jednak pasywną istotą, na którą spływa łaska, ale kreatorem, który sam, wsparty jedynie przyzwoleniem bożym, to objawienie tworzy. Nowa wiara, którą Słowacki umieszcza w utworze opiera się silnie na Biblii. Poeta określa Genezis z Ducha jako modlitwę, hymn, ewangelię – i ujmuje ją w poetyce objawienia. Przepełnia dzięki temu utwór atmosferą wzniosłości i ekstazy, ale zrazem narzuca sugestię, że jest to rozwinięcie idei biblijnych. W szczególny sposób konstruował tekst utworu, odwołując się nie do intelektu, lecz intuicji, uczucia, a przede wszystkim – do wyobraźni. Obrazowani – patetyczna sceneria, gra kolorów i blasków, symbolika zrozumiała i tłumaczona przez autora, dynamika sprawia, że ginie monotonia, krąży wokół trzech tematów: przedstawienia poety, kosmosu, natury. Historyce literatury zwracają uwagę na mocne osadzenie dzieła Słowackiego w tradycji kulturowej. Wymienia się wiele tekstów i nazwisk, odnajduje się bliskie związki z księgami wiary, z ideami filozofów francuskich poprzedniego pokolenia, z najnowszymi wówczas teoriami przyrodniczymi. Największe powiązanie to Biblia. Genezis jako wykład wiary i praw rozwoju ducha ku doskonałości ustala także hierarchię grzechów i cnót, która ma obowiązywać człowieka. Można ją odczytać z przedstawienia dziejów natury, a także z luźnych refleksji, zamieszczonych na ostatnich kartach utworu. Tekst ważny był nie tylko jako pierwsza chronologicznie usystematyzowana próba wykładu idei mistycznych Słowackiego. Mimo, że utwór opowiada dzieje świata z epoki poprzedzającej narodziny człowieka, to prawa rozwoju ducha i form, w dziele tym sformułowane, mają moc obowiązująca także dla przyszłej i przeszłej historii ludzkości. Podstawowe zasady „wiary widzącej”, objawione w Genezis z Ducha, w późniejszych pismach Słowackiego nie ulegną zmianom.
III. Liryka mistyczna
Jednorodność późnej twórczości Słowackiego wyraża się w tym, iż zacierają się granice gatunkowe i podziały między wierszami różnego stylu – liryka patriotyczną, refleksyjną, okolicznościową itd. Były to z reguły nie utwory ukończone o zamyślonej z góry kompozycji, lecz raczej fragmenty liryczne, ułamki większych całości lub coś w rodzaju notatek lirycznych, marginaliów. Można wyodrębnić i połączyć w formalną całość cykl utworów o zbliżonej tematyce, w wierszowanej formie, przedstawiające genezyjskie dzieje ducha – tzw. Próby poematu filozoficznego. Wszystkie późne wiersze łączy natomiast postawa autora, postawa wieszcza i pełnego miłości kapłana, głębiej niż inni czującego, przepojonego metafizyczna mądrością. Zawsze poeta jawi się jako boży wybraniec, które za swe wywyższenie płaci samotnością. W liryce mistycznej Słowackiego świat jawi się stale jako obie sfery bytu naraz, realna i ponadzmysłowa. Sposób komponowania obrazu poetyckiego sprawia, że zacierają się granice między tym, co ziemskie a tym, co spirytualne, materia przenika obszary ducha i na odwrót.
IV PROZA MISTYCZNA
W „Genesis z duch” Słowacki w oparciu o wiarę, sformułował prawa dotyczące natury , ogłosił, że podlega im ludzkość. Póżniej pisał tylko o człowieku i duchu. Uważał, iż dzieje są materiałem dowodowym, potwierdzającym prawdziwość genezyjskiej teorii bytu. Ostatecznie sformułował te idee w 1847 r. w „ Liście do J. N. Remboskiego”. W „Genesis” Słowacki ukazywał siebie jako jednostkę wybraną, przekazywał nową wiarę jako prawde sobie objawioną. Nauczał jak Chrystus pośród natury. W „ Liście do J. N. Rembowskiego” poeta mówić będzie w pierwszej osobie, zachowa jednak stylistykę wykładowcy. Słowacki przekonuje zatem, że w wizji dziejów genezyjskich i przyszłości świata wynikać ma nowe rozumienie świata. Tekst jest przede wszystkim polemiką, często bardzo gwałtowną, to próba rozburzenia dawnego i ustanowienia nowego porządku duchowego i moralnego. Toteż przeważa element dyskursywny.
V INNY BÓG
W „ Genesis z Ducha” Słowacki zwraca się do Boga-Ojca, dobrotliwego Stwórcy i Pana. To Bóg- Ojciec zesłał mu objawienie. W póżniejszych tekstach jest inaczej , zamiast Boga- Ojca występuje stale Bóg- Syn, Chrystus i to on dał impuls do powstania dzieła. I to Chrystus towarzyszył ludzkości od początku. Powołując się na słowa św. Jana to właśnie Chrystusa widzieli ludzie, poprzez to mogą z nim nawiązać kontakt. Naśladowanie Chrystusa jest jedyna drogą ku Bogu, a jego żywot wzorem dla praw ducha .
VI OBRAZ CHRYSTUSA
Chrystus jest ucieleśniony, pokazany jako człowiek, a jednocześnie wszechobecny i bezpostaciowy. Słowacki w sposób alegoryczny przedstawił postać Chrystusa i Marii. Nieprzypadkowo w ostatnich latach życia , uważał malarstwo Rafaela Santi za synonim doskonałości kunsztu artystycznego. Santi był uważany za mistrza alegorii, ponieważ jego boskie postacie były odczytywane jako symbol, znak wartości duchowych. Słowacki przedstawił Chrystusa jako Boga, który przybrał postać człowieka. W interpretacji Słowackiego Chrystus, uosobienie miłości, łączy w sobie siłę i piękno, a jego żywot wskazuje , że najwyższą wartością moralną jest cierpienie, które odsłania głębię tajemnic istnienia. Miłość Chrystusowa to miłość bolesna, wymagająca wyrzeczeń i bólu.
VII DROGA CHRYSTUSOWA
Żywot Chrystusa miał być figurą dziejów nie tylko Polski, lecz całej ludzkości. Chrystus zapowiedział drogę ku nieśmiertelności nie jako łaskawe dopuszczenie dusz do udziału w życiu niebiańskim, lecz jako złączenie z Bogiem, dostąpienie boskości. Słowacki obiecywał więcej niż kościół oficjalny, obiecywał nie tylko zbawienie, lecz przebóstwienie człowieka. Ale wymagał tym samym więcej- powołując się na przykład życia Chrystusa nisko cenił samą modlitwę i żal za grzechy, żądał czynu połączonego z cierpieniem. Słowacki z pogardą się o płodności cielesnej.
VIII WIESZCZ- DUCHORODNYCH CIENI WYWOŁYWACZ
Słowacki utożsamiał siebie z duchem globalnym, z duchem wiodącym, z „kolumna ducha z pięci trójc złożoną”, ale był też konkretną osobą , synem Salomei Becu, był tym kto cierpi najwięcej i komu Bóg zsyła objawienie. Słowacki był poetą, bo nigdy nie utracił wiary w najwyższy sens poetyckiego słowa. Z kolei bez natchnienia poeta staje się oniemiały ale może się o nie starać – gdy wzniesie się ku boskości, moc zostanie mu zwrócona. Natchnienie jest znakiem kontaktu z nadprzyrodzonym. Innym takim znakiem są sny i widzenia prorocze. I wreszcie wyobraznia, na której wspiera się rozum poety. Slowacki stale łączy wizerunek poety ze słabością . Poezja ma być ewangelia wiedzy, kreowane obrazy miały najpierw pobudzać wyobraznię.
IX „ ANIOŁY SNÓW ZAGANIAJĄ MNIE...”
Śmierć stała się sprawą bardzo aktualną w okresie słowackiego przełomu mistycznego- zapisane w „ Genesis” objawienie przeżył, gdy ciężko chory jechał do Pornic „dla poratowania zdrowia”. Póżniej coraz częściej ponawiały się gwałtowne osłabienia i krwotoki. Mógł zwyczajnie poddać się woli Bożej, Zachował się jednak inaczej – zbuntowany , pragnął wygrać walkę ze śmiercią. Nie chciał umierać. Dla Słowackiego szczególna fascynacja śmiercią to także próba jej „oswojenia”, oddalenia lęku. Poecie nie wystarczała wizja szczęśliwości ducha , chciał także na ziemi zyskać osobliwą nieśmiertelność.
W narodzinach Chrystusa , w ucieleśnieniu ducha Boskiego Słowacki widział zapowiedz podobnej drogi wszystkich duchów osób zmarłych: zostaną także ucieleśnione, powrócą więc po śmierci do życia ziemskiego. Śmierć „zasłona czarna, gwiazdami strasznemi osypana”, zostanie włączona do cyklicznego procesu odradzania się nie tylko ducha globalnego, lecz i każdego człowieka.
INDYWIDUALNOŚĆ, HISTORIA, PRAWA MORALNE
SZTAŃSKA DROGA ANIOŁÓW
-„ List do J. N. Rembowskiego”
-„ Zawisza Czarny”
- „Samuel Zborowski”
- „ Król- Duch”
W „ Genesis” pojawia się Anioł Niszczyciel, istota, która pomagając w dziele postępu unicestwiała niedoskonałe kształty. To Anioł wykonywał dzieło zniszczenia. W wykładzie genezyjskim dziejów natury postać ta, łącząca w sobie pojęcia dobra i zła, miłości i śmierci, pozostawała w cieniu. W „ Królu- Duchu” duch wiodący musi innym narzucić cierpienia, zadawać ból. Król- Duch jest więc zarazem duchem wiodącym i odnajduje siebie we wszystkich innych duchach. Obdarzając je cierpieniami cierpi sam, zadając ból równocześnie go odbiera. Duch wiodący męczy i zabija, bo tego wymaga realizacja Bożego planu, ale jednocześnie czyni zło i korzysta z pomocy sztana.
ZŁO, A ROZUM
Zło to nie tylko sprawa szatana i historii, to także tępy rozsądek ludzi uczonych. Doktorzy, księża, filozofowie pragnął wyjaśnić istotę świata kierując się prawami tylko rozumu lub dogmatyczną interpretacją prawd religii, nie wierzą w nic , czego nie doświadczą zmysłami. Ufają dogmatom, nie pojmują wiary. Czynią zło, bo przez brak wiary hamują postęp ducha, sami się nie doskonalą .
SYNTEZA WIELKOŚCI W „ SAMUELU ZBOROWSKIM”
Zasadniczym tematem jest historyczna kreacja ducha wiodącego, polemika o to, jakie powinny być cechy jego charakteru i osobowości. Trzy wielkie postacie, trzy duchy idące przez dzieje prezentują odmienne wzorce.
Eolion ma dziecinna wiarę, pamięć dziejów i natchnienie poety. Książę- Zamoyski uosabia godność Rzeczpospolitej, jest obrońcą jej praw. Ale ducha Rzeczpospolitej ma w sobie Zborowski- to duch wolny, nieugięty, łamiący wszelkie zasady.
Akcja dramatu jest urywana, niespójna, nie ma zakończenia. Akcja tyczy pozornie sprawy sprzed trzech wieków. S. Zborowski magnat, mężny żołnierz, hulaka i zbójca, został w 1584r. ścięty z mocy wydanego przez kanclerza wyroku. W świetle moralności genezyjskiej Zborowski wyrasta na bohatera dziejów, reprezentuje wolę i moc. Jego adwokatem przed sądem Bożym jest Lucyfer.
W ostatnich zdaniach zachowanej części dramatu Zborowski przyzywa przeciwnika, uznaje jego wielkość. Można widziec tu zapowiedz syntezy anarchii i prawa, ducha i formy, mocy i intelekt. Dramat pozostaje nieukończony, można się tylko domyślać, jaki miał być ostateczny kształt indywidualności wiodącej.
„KRÓL- DUCH”
W utworze duch jest ponadnarodowy, idzie przez dzieje dzwigając odpowiedzialność za cały rodzaj ludzki. Jest duchem ogromnym i rozdartym wewnętrznie , łączy w sobie w tragicznym zespoleniu pierwiastek szatański i Chrystusowy, jest katem. Ma najwyższą świadomość . Znaczy to, że nie tylko może, lecz i musi ingerować w sprawy innych , że w imię postępu moralnego winien wydawać wyroki i sam je wykonywać. Przykładem na to są w tekście makabryczne obrazy męczarni, na jakie wydaje własną matkę i jakie własnoręcznie zadaje staremu lirnikowi. To znak tragizmu istnienia.
W „ Królu- Duchu” bohater w chwilach największego natężenia woli zyskuje wymiar kosmiczny, zostaje wtopiony w gwiazdy, komety i księżyce.
W dalszych rapsodach poematu zmienia się perspektywa: Król- Duch przebiega historię Polski i Rusi, wciela się we władców, od księcia Mieczysława po Bolesława Śmiałego oraz Wadima.
W tekście „ Króla- Ducha” duch koncentruje władzę absolutną, staje się krwawym despotą, który w imię nikomu nie znanych odległych celów sprawuje straszliwe rządy nad ludzkością. Może nosi w sobie ogrom cierpienia, ale jest przede wszystkim tyranem. Okrutny i samotny, z determinacją i fanatyzmem realizuje sobie tylko znane plany historii.
Tak mi boże dopomóż
8 strof, każda po 6 wersów, rymy ababcc.
Idea nowej wiary została mu objawiona i w dodatku niedaremnie. Choć jest mały i biedny, w jego sercu znajdzie się miejsce dla licznych, chce się z nimi dzielić, bronić ich i prosi o pomoc Boga w tej kwestii. Za to będzie wieczny, mocny, szczęsny (chyba szczęśliwy) i stworzony. Nie zniechęcą go protesty i namowy do zaprzestania. Pójdzie głosić prawdę bez względu na przeszkody, a „kto żyw” pójdzie za nim. Nagrodzi tych, którzy wierzą w Boga. „Z pokorą teraz padam na kolana, / Abym wstał silnym Boga robotnikiem. / Gdy wstanę, mój głos – będzie głosem Pana, / Mój krzyk – ojczyzny całej będzie krzykiem, / Mój duch – Aniołem, co wszystko przemoże. / Tak mi dopomóż Chryste Panie Boże!”. Ostatni wers znajduje się w każdej strofie w takiej postaci.
List do Zygmunta Krasińskiego
(fragmenty)
Nie wie jak i gdzie pisać. Nie odpisał na ostatni list i przez to nie wie gdzie Zyg. się obraca. Opowiada mu o Towiańskim, przedstawia jego naukę. „(…) rozwiązuje duchy i stawia je nad ciałami, wkładając im wszelkomożne korony…wpajając w nie królewskość mocy – łącząc z Bogiem – a to wszystko prostą, ożywczą siłą – jednym słowem, który świat materialny robi snem w oczach człowiek (…)”. Ci, którzy są gotowi przyjmą jego naukę. Porównuje go do Kopernika. Uważa go za doskonałego mówce, sugeruje, że gdyby go Zyg. Zobaczył to, od razu wziął by go za swego przewodnika. Wspomina o swoim objawieniu i pokorze wobec Boga.
List do Adam Kołyski
„Kochany bracie!”. Zapewnia, że trwa przy ich spawie, ale nie może przychodzić na spotkania koła. Powodem jest chęć zachowania wolności ducha, nie chce się poddawać niczyim wpływom, będzie samotny dopóki całe koło nie stanie się dla niego bratnie. Nie wierzy w nieomylność Koła, inne powody wyznał na spowiedzi u „zastępcy mistrza”. „Oto jest veto duchowe Polaka, brata waszego” – mówi. Jednak pragnie utrzymywać kontakt z nim i „innymi braćmi”.
Odezwa do braci kole
Na żądanie niektórych braci ma zamiar wytłumaczyć się. Kiedy wszedł do Koła nie obiecał mistrzowi nic oprócz trwania przy swoich prawdach, intuicyjnie rozpoznawanych jako dobre. Zali się, iż zaczęła w Kole grać „polityczna struna”. „Zaczęło się to od poselstwa do króla belgijskiego” (prawdopodobnie list wysłany przez Mickiewicza 14 października 1842 w sprawie audiencji). Zarzuca im zagubienie pierwotnych założeń, twierdzi, że ich duch obumiera. Nie wzruszają go pisma brata Romualda i brata Jeżewskiego. Szanuje mistrza i to, co głosi, tym bardziej, że miał objawienie. Chce zwrócić się w stronę Polski i prosi ich o to samo. Przypomina Chrystusa i sugeruje, że powinni go naśladować. Zgrupowanie nazywa sektą, a fakt oburzenia ich przez akcję z medalikiem (ten, o który miał prosić i uklęknąć, a tego nie zrobił) uważa za objaw zła. Nie będzie im towarzyszył w takich działaniach. Chce zajmować się jedynie prawdą.
Genezis z Ducha
MODLITWA
Podmiot (czy narrator, bo w końcu utwór pisany jest prozą, ale podmiot bardziej mi się podoba więc zostaniemy przy nim) zwraca się do Boga, który postawił go na skale i przypomniał „wiekowe dzieje ducha”. Jego (czyli podmiotu) duch był początkiem; „[duch] był w Słowie, a Słowo było w Tobie – a jam był w Słowie”. Duchy (a wśród nich również podmiot) zażądały kształtów, co Bóg uczynił. Pozwolił im nadać własne kształty tworzone na bazie miłości i woli. Bóg podzielił duchy na te, które wybrały objawienie w świetle i na te, które wybrały ciemność. Podmiot prosi Boga o pozwolenie na „wyjąkanie i przeczytanie dawnej pracy życia”. Jego duch złożony jest z Ducha, Miłości i Woli (pierwsza trójca), wędruje po świecie i powołuje bratnie jemu dusze. Duch podmiotu tworzył rozbłysk sił magnetyczno-attrakcyjnych, które zamieniły się w elektryczne i piorunowe. Lecz kiedy doszło do zaniedbania tych obowiązków Bóg zamienił jego ducha w kłąb ognia i zawiesił go na przepaściach. Powstał drugi krąg duchów świecących, ze złotym aniołem, formacja czystsza od ognia. Ów anioł porwał globy i zakręcił nimi. Trzej aniołowie (duchy) – słoneczny, miesięczny (księżycowy) i globowy ułożyli pierwsze prawo zależności, pomocy i wagi. Od tego momentu podmiot rozróżniał noc od dnia i nazywał je. Minęły wieki, ale podmiot nie jest bierny, zamienia myśli w kształty. W skałach leży duch – piękny posąg, gotowy na „człowieczeństwo formy”. Wszystko wokół jest idealnie geometryczne, śmierci nie ma. Kryształy (jakaś część pierwotnego świata, sorry ale tekst jest bardzo ciężki) zostają porównane do Egipcjan, którzy balsamują zwłoki, aby je zachować na dłużej. Podmiot wspomina trud Boga przy tworzeniu świata w 7 dni (jest to po pierwsze odwołanie do ST, a po drugie metafora wielu wieków). Wtedy pierwsze duchy ofiarowały Bogu swą śmierć. Była jednak ona jak zaśnięcie, bez bólu. Bóg ofiarował organizm Śmierci (dziwne nie?). Ze Śmierci narodziło się zmartwychwstanie. Bóg dał duchom moc tworzenia na swoje podobieństwo (chyba chodzi o rozmnażanie). Duchy nie musiały więc już „składać się, lać się, łączyć się i roztwarzać w gazy”. Podmiot wie, że jego duch pochodzi z kamienia. Z tej pierwszej ofiary zrodziło się mnóstwo rzeczy, które tylko Bóg potrafi wymienić – jako ten, który nad wszystkim zawsze czuwa. Pyta Oceanu jak rozwijały się w nim pierwsze organizmy. Z niego wyszły najróżniejsze stworzenia, m.in. potwory. Pyta więc znów Boga jakie prośby i żądania zanosiły do niego te potwory. Wspomina o żądaniu potrójnego serca, które potem złożono Bogu w ofierze. Zastanawia się nad funkcjonowaniem tych wszystkich stworzeń. Widzi w nich zaczątki człowieka. Myśli, że w końcu duch miał dość oceanu i wyszedł na ziemie, a Bóg stworzył równowagę (zmieniając zwierzęto-rośliny w tylko rośliny np.). Podmiot wspomina o swoim „upadku ducha”, kiedy zbyt zajęły go sprawy materialne. Mówi Bogu, że jest on dobrotliwy, że nawet potopem nie zmazał wszystkich śladów pierwotnego ducha. Wspomina Chrystusa. Duch za przyzwoleniem bożym zdobył ziemię i „tworzył” jakby świat roślin. Wspomina tu o leśnym Panu i o tym, że duch skupił się głównie na rozwoju ciała, które i tak miało zgnić po jego śmierci. „Na obumarłe kształty pierwszego stworzenia, na skamieniałe ciała dziwotworów morskich wleciał słup ognisty i Encelad” (najpotężniejszy z Gigantów). Cała ziemia się spaliła, żeby odrodzić się w miłości i zabłysnąć ogniem dwunastu drogich kamieni (12 i 7 to symbole doskonałości). Teraz podmiot zwraca się do własnego ducha, który głównie posługuje się myślą i czuciem. Połączył te siły, powkładał je w mózg i serce. To, co stworzył, Bóg mu nie odebrał, a zmotywował go do dalszej pracy. Powstało „królestwo węży” (jest 3; 1 – królestwo roślinopłazów, 2 – królestwo roślin). Było to przerażające królestwo, węże mieszkały w oceanie, a potem wyszły na ląd. Im więcej było w nich czucia tym usilniej prosiły Boga o łaskę. Pojawiają się instynkty matczyne – karmienie mlekiem, krew się czerwieni, a w końcu dochodzi do stworzenia czegoś w rodzaju łańcucha pokarmowego. Silniejszy zjada słabszego, jak Kaimita (odniesienie do Kaina i Abla). Bóg na to zezwolił, bo śmierć przyspieszała pęd ducha. Podmiot mówi, że nie jest w stanie opisać całego procesu tworzenia natury, który w dużej mierze pozostaje tajemnicą. Ludzie nie znieśli by takiej „nagłej” wiedzy. Sprawia mu radość przyglądanie się tworom natury, bo rozumie to – zna tajemnice. Nie będzie opowiadał o zmarłych. Stworzenie człowieka było głównym celem ducha, ale i tak okazał się niedoskonały. Dodatkowo Bóg zataił dużo tajemnic przed ludźmi. Śnią mu się pierwotne krainy i pierwszy jaszczur o skrzydłach i głowie ptaka. Ptaki były pierwsze, bo najpierw duch musiał się rozeznać w świecie, sprawdzić gdzie, co i jak, a najłatwiej zrobić to z lotu ptaka. Później osiadł na ziemi, żeby było łatwiej nad nią panować. Podmiot śmieje się widząc szkielety dziś nieznane, widząc pierwotne stworzenia. Mówi o „smoku ognistym”, przez którego pojawiła się „trzoda olbrzymia” gotowa pożreć ziemie. Bóg trzy razy strącał ją z ziemi (chodzi tu o kataklizmy towarzyszące rozwojowi planety i tworzyły kolejne warstwy tworów kopalnych). Zastanawia się nad tym, że Noe nie zabrał na okręt „jaszczurów ani słoniów olbrzymich”. Nie zna tej tajemnicy, wie jedynie, że Bóg się do tego przyczynił. Dnia szóstego (Słowacki wprowadza podział stworzenia znany z ST) pojawiła się w duchu myśl o człowieku. Duch był robotnikiem, który rozkochał się w swojej pracy, ale i nieraz złościł się na nią, rozleniwiał. Wspomina Ezawa (postać z Biblii, kiedy Ezaw wrócił zmęczony z pola, sprzedał swojemu bratu pierworództwo za miskę soczewicy, z kolei ten brat podstępnie przyjął błogosławieństwo od ich ślepego ojca Izaaka, przeznaczone dla pierworodnego). Jest to przykład na to, że na świecie zawsze była niesprawiedliwość. Trzeba by wskrzesić umarłych, aby dokładnie opisać cały proces stworzenia. Wg podmiotu (bo w ST tak nie było) na arkę nie wszyscy zostali wpuszczeni, przegoniono potwory. Prosi o pozwolenie na przeżycie ponownie dnia szóstego tworzenia świata. Podmiot twierdzi, że jego duch tworzył. Przywołuje figurę drzewa. Dochodzi do wniosku, że dzięki żółtym promieniom światła i niebieskiemu powietrzu stały się one zielone. Były takie zawsze, nawet kiedy liść figowy służył za okrycie. Kolor, a nawet każdy kształt przypominają mu jak tworzył rośliny. Podmiot mówi, że kiedy obrysowałby złego ducha to wyjdzie liść ostu, a jeśli duch byłby silny, ale nie byłby zły to wyszedłby liść dębu. Słaby duch – liść róży, jest zaczątkiem piękna. Ścieżki stworzone przez duchy są teraz na świecie, wszystko ma związek ze sobą. „Stokroć” wydaje się być jednym kwiatem, a w rzeczywistości jest to cały naród. Płatki żyją obok siebie jak obywatele, zależni od pszczół – królowych. Do takiego obrazu państwa porównuje ateńczyków i spartan. Kwiaty potrafią się przemieniać w owoce. Owoce wiele o sobie mówią poprzez swój smak. Ze światem roślin łączy się świat owadów. Podmiot widzi mnóstwo mądrości w pierwszych tworach „ducha roślinnego”. Odnajduje też doskonałość. Podmiot zapomniał się na chwile w świecie roślin, krainie młodości. Zapomniał, że miał mówić o stworzeniu człowieka. Było to tak, że ślimak złożył w ofierze Bogu swoja skorupę, a potem stworzył skorupę żółwią, żółw utworzył skrzydła i stał się żukiem, żuk poleciał do krainy węży i powstał pterodaktyl (taki dinozaur, który umiał latać =)). Powstały pierścienice (najprościej – glizdy!). Podmiot twierdzi, że pierwsze cnoty moralne, pracowitość duch najpierw umieszczał w insektach. Potem połączył te cnoty, tak, że w koniu jest odwaga i szlachetność, a w psie – wierność i pokora. Pojawiła się cecha indywidualności, jednak zbyt mała ofiara została ukarana i często te rośliny, które się różnią bardzo od innych nie wydają owoców, a zwierzęta inne niż reszta szukają schronienia u silniejszych. Bóg darzy łaską wszystkich, nawet tych zaprzedanych w niewoli. Duch wytworzył stworzenia, w których teraz mieszka, a wszystkie cechy najpierw wyrabiał u owadów, aby ludzie mogli je odziedziczyć. Nastąpiło przesilenie w przyrodzie i wszystkie stworzenia prosiły o najdoskonalszą postać człowieka, a Bóg spełnił tę prośbę. Podmiot składa mu dzięki, bo to on jest stwórcą. Podmiot nie wie co teraz robić, chociaż wie co już zrobił, a co jeszcze pozostało. Omawia proces rozmnażania, który wynosi do rangi nieśmiertelności. Jest to zapewnienie sobie nieśmiertelności przez ofiarę. Twory ludzkiej ręki (chodzi tu o rzeźby na podobieństwo ludzi) ni trwają wiecznie, a geny przekazywane poprzez rozmnażanie nie giną. W duchu jest pierwiastek światła. Jest to pierwiastek odkupienia, przeciwstawiona ogniu. Jest we wszystkich, ale go nie widać. Jednak „w przyszłości nam się pokazuje”. Duch stworzył dużo form, a Bóg na wszystkie pozwalał, jednak nie można ich już zmienić (wynika z tego, że są i takie formy, które duch opuścił). Od ducha globowego zależy wyzwolenie. Znów opis istoty i znaczenia ofiary. Podmiot prosi Boga, aby jego słowa „leciały jak wiatr”, prosi o „widzącą wiarę”, „uczucie nieśmiertelności”, o „słońce mądrości”. Wie, że świat jest stworzony dla ducha, a nie dla cielesności. Dla niej nic nie istnieje. Podmiot chwali Boga i prosi, aby na świecie panowała miłość, która zaprowadzi wszystkich do „królestwa Bożego”.
DO PASTERECZKI,
SIEDZĄCEJ NA DRUIDÓW KAMIENIACH
W PORNIC NAD OCEANEM
Wiersz ma 5 strof (1-8 wersów, 2-6, 3-17, 4-10, 5-10), a rymy są tak różnorodne, że nie będę wypisywać- jednym słowem wiersz nieregularny.
(1 strofa) Boże pobłogosław tę pasterkę, która siedzi na kamieniach druidów. Ma opromienioną głowę zorzą, za nią jest morze, ma chodaki postawione na białych krzemieniach, złote włosy i anielskie spojrzenie.
(2 strofa) Boże błogosław to miejsce, gdzie ona usiadła i płakała nad swoją nędzą. W tym dziecku jest „królowa ducha”, która jest nieszczęśliwa.
(3 strofa) Dziewczynka była mu „wdzięczna”, zarazem „słoneczna i miesięczna”, blada, jakby nie miała krwi i ciała. Pięknie wyglądała tak siedząc i była mu zarazem „Chłopeczką – i Dyjanną,/Zjawieniem i obrazem,/kochanką i dziecięciem,...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]