[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ból. Tylko to czułam po przebudzeniu. Wydawałoby się, jakbym spała tylko kilka sekund. Jednak kalendarz nie kłamie. Jest 24 lipca - dokładnie cztery dni minęły od mojej przemiany. Kiedy odzyskałam czucie w nogach, natychmiast pobiegłam do lustra.
Z odbicia spoglądała na mnie zupełnie inna osoba. Mlecznobiała cera, połyskujące, brązowe włosy i nienaganne rysy twarzy. Usta przybrały jasnoczerwony kolor, a rzęsy widocznie się wydłużyły. Co najbardziej mnie uderzyło, to krwistoczerwone tęczówki. Spodziewałam się tego. Nie od razu mogły być złote, jak w przypadku Edwarda. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom... Nareszcie pasowałam do swojego ukochanego.
Po dokładnych oględzinach swojego ciała, zbiegłam po schodach do holu. Przed telewizorem siedziała cała rodzina Cullenów. Trochę mnie zdziwiło to, że nikt przy mnie nie czuwał. Choć mogłam się mylić... Edward siedział jak na szpilkach. Wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w śnieżnobiałą ścianę. Dziwne, że nikt nie wyczuł mojej obecności. Ja za to, poczułam pragnienie. Tak silne, że trudno było mi się opanować... 'Bella, kontroluj się' skarciłam się w myślach. Wiedziałam, że nie mogę zawieść Edwarda. Liczył na mnie. Pamiętałam też o zakładzie Emmetta i Jaspera. Nie dam im tej satysfakcji... Od razu przestawię się na zwierzęta.
Po krótkiej chwili przypomniało mi się, że powinnam posiąść jakieś nadprzyrodzone zdolności. Siła, szybkość i może coś dodatkowego. Skupiłam swój wzrok na wazonie z różami. Może uda mi się do niego podbiec tak, żeby mnie nie zauważyli? Chwila koncentracji i...
-Bella?- no tak. W moim przypadku wszystko musi iść na opak. Zamiast 'pofrunąć' do wazonu oczywiście go przewróciłam. Tylko, jak to możliwe skoro się nie ruszyłam? Naczynie zrobiło taki hałas, że Edward zauważył moją obecność. Nareszcie...
-Tak- szepnęłam wystarczająco głośno, aby wszyscy członkowie rodziny mnie usłyszeli. Że też zapomniałam! Do moich nowych umiejętności miał należeć jeszcze niezwykle wyczulony słuch i zdolność szybkiego mówienia.
-Zmieniłaś się!- Edward w mgnieniu oka stanął przy mnie, szeroko się uśmiechając dotknął moich włosów. Teraz bez problemu widziałam jego wampirze ruchy. Szybkość nie miała już znaczenia- co zrobiłaś z wazonem?- na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Mój uśmiech.
-Nie wiem- odparłam nadal zszokowana- Chciałam do niego podbiec. Po wampirzemu- dodałam. Edward wybuchnął śmiechem.
-To jak to się stało, że on leży na ziemi?- spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Nie wiem. Skupiłam wzrok na kwiatach, i kiedy już myślałam, że pobiegnę, wazon się przewrócił- uniosłam bezradnie ręce.
-Carlisle?- Ed wydawał się bardzo zaciekawiony tą kwestią.
-Myślisz, że to jej nowe zdolności?- głowa rodziny Cullenów znalazła się przy mnie w, teraz już dla mnie normalnej szybkości.
-Możliwe. Bello- mój luby zwrócił się do mnie- spróbuj się znowu skoncentrować na jakimś przedmiocie- jego głos brzmiał śmiertelnie poważnie.
-Ok- powiedziałam bez przekonania. Po dłuższym namyśle wybrałam obraz wiszący na przeciwległej ścianie. Skupiłam się tak, jak przedtem. Minęło kilka sekund i... Obraz z głośnym trzaskiem pofrunął w stronę drzwi wejściowych.
-Telekineza- mruknął Edward.
-Co?- zapytałam mało inteligentnie.
-Zdolność przesuwania przedmiotów siłą woli- poinformował mnie uprzejmie- Twoja nowa umiejętność- dodał widząc wyraz mojej twarzy. Byłam zaskoczona. Myślałam raczej o jakiejś zdolności nieprzewracania się, czy coś w tym stylu... Ale telekineza? Brzmi super!
-Ja naprawdę jestem wampirem!- rzuciłam się Edwardowi na szyję. Byłam bardzo szczęśliwa.
... [ Pobierz całość w formacie PDF ]